Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie zespoły na imprezę

Jarosław Garbacz
LA LUX to 6-osobowa grupa. Teraz przygotowują nowy projekt tematyczny pod nazwą Madonna Show. Zobaczymy ich też we wrocławskich klubachm
LA LUX to 6-osobowa grupa. Teraz przygotowują nowy projekt tematyczny pod nazwą Madonna Show. Zobaczymy ich też we wrocławskich klubachm Michał Siergiejewicz
Stolica Dolnego Śląska to prawdziwe zagłębie muzyczne. Grupy potrafią umilić czas na każdym balu, a utwory wykonywane przez nie w autorski sposób porywają do tańca - prezentuje Jarosław Garbacz.

LA LUX
Są 6-osobową grupą coverową, serwującą żywe brzmienia. Dynamika, humor, zaangażowanie, indywidualnie dobrany repertuar oraz wieloletnie doświadczenie sceniczne gwarantują rewelacyjną zabawę i fantastyczne wrażenia muzyczne. Muzycy prezentują angielskojęzyczne przeboje sceny tanecznej lat 70., 80. i 90., gorące rytmy latynoskie, hity rockandrollowe oraz szeroki wybór polskich tytułów - od Czerwonych Gitar po współczesne.

Zespół powstał latem 2009 r. z inicjatywy wokalistki Kasi Żukiewicz i perkusisty Piotra Purzyckiego. Kasia, mając za sobą 6-letnią współpracę z inną grupą, chciała się usamodzielnić, a Piotr założyć skład komercyjny.

Kasia zaprosiła Jurka Sykuta, który partneruje jej wokalnie, a Piotr znalazł basistę Adama Łuckiego, gitarzystę Piotra Adamiaka oraz utalentowanego pianistę Damiana Borowca. LA LUX ma za sobą pierwszy udany i owocny sezon. Grają głównie na imprezach zamkniętych (prywatnych lub firmowych). Nie brakuje tam zabawnych sytuacji.

- Moi muzycy najbardziej wspominają chwilę, kiedy wysoka, zgrabna blondynka w różowej sukience bez ramiączek podczas zabawy upadła na parkiet, a sukienka zsunęła się jej na pępek. Zespół od razu mocniej uderzał w instrumenty - opowiada Kasia Żukiewicz. Na jednym z wesel na oczach grupy rozegrała się scena walki dwóch zazdrosnych o jednego mężczyznę kobiet.

- W ruch poszły pięści i pazury, dlatego każda impreza to interesujący spektakl z perspektywy muzyków - śmieje się Kasia.

Picasso MGI
Historia grupy Picasso MGI (to skrót od Mocna Grupa Imprezowa) zaczęła się jesienią 2005 roku. Zespół występował początkowo jako kwintet, do czasu, kiedy przed jedną z imprez wokalistka złapała zapalenie gardła.

- Wynajęliśmy na jeden wieczór drugą w charakterze zastępstwa i... w rezultacie z kwintetu zrobił się sekstet - opowiadają. Grają głównie taneczną muzykę, repertuar od klasyków lat 60. do współczesnych hitów. Grupa nie wspomaga się playbackiem (nawet częściowym) i to jej duży atut. Zjeździli całą Polskę od Tatr po Wybrzeże. Paradoksalnie dziś częściej grają w Krakowie i Warszawie niż we Wrocławiu. Ale w 2009 roku zagrali na balu charytatywnym Anny Dutkiewicz w Hali Ludowej. - To było duże przeżycie - wspominają.

Wielką wagę przykładają nie tylko do strony muzycznej i brzmieniowej, ale i wizualnej.
- Dorobiliśmy się koncertowej rampy oświetleniowej z ośmioma ruchomymi głowicami, mamy kilka zestawów kostiumów przygotowanych przez profesjonalną pracownię i dbamy o prawdziwe show na scenie - wyliczają. Większość członków zespołu to wykształceni muzycy, ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że lubią dobrą zabawę .

Ze śmiechem wspominają, jak jechali na występ do Warszawy. W pewnym momencie zepsuło im się auto i bali się, że nie zdążą. Pomogła im pomoc drogowa, która jednak zamiast do warsztatu zawiozła grupę... na podwórze domu na wsi. Tam zjawił się tajemniczy szwagier, który usunął awarię i zespół szczęśliwie dojechał na występ.

Rich
Co ciekawe, muzycy zespołu Rich zostali wybrani w castingu i to niedawno, bo rok temu. Szybko zdobyli jednak markę i uznanie. - Wybrałem osoby o najwyższym poziomie muzycznym - podkreśla menedżer grupy Mariusz Trzebniak. Zespół tworzy 6 osób. To Magda, wokalistka, grająca na flecie poprzecznym i prowadząca imprezy po angielsku. Ela, druga wokalistka, zabawiająca gości w języku niemieckim. Marcin, gitarzysta solowy, ponadto śpiewający głosem Ryszarda Riedla. Reszta ekipy to Kamil, czyli basista, Dominik, klawiszowiec, i perkusista Paweł.

- No i ja, czyli menedżer, który opracowuje utwory, słucha, nagłaśnia i dba o kapelę - zaznacza Mariusz Trzebniak. Sam z zawodu jest muzykiem i współpracował z członkami Budki Suflera czy Robertem Janowskim. Lata spędzone za granicą w branży muzycznej dały mu doświadczenie.

- Udało mi się stworzyć zespół młodych ludzi po Akademii Muzycznej, utalentowanych i zdolnych. Z wielką chęcią zagrają zarówno na koncertach, suportach jak i weselach - podkreśla menedżer. Muzycy wspominają, jak pewnego razu mieli zagrać na weselu. - Impreza skończyła się jednak jeszcze przed startem, bo pan młody połknął obrączki, uderzył pannę młodą w twarz, po czym wygonił wszystkich gości i było po weselu - wspominają. Inna z imprez zakończyła się awanturą, bo pijany kierownik lokalu zapomniał się i obmacywał pannę młodą w czasie tańca.

Mariachi
Pomysłodawcą i założycielem zespołu Mariachi jest gitarzysta Rafał. Są z Wrocławia, grają na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Debiutowali w Sylwestra 2008 roku. Skład zespołu tworzą Rafał - gitara, wodzirej, Alicja - wokal, Paweł - perkusja, Michał - gitara basowa, chórki, Nastazja - klawisze, saksofon. Kim są? Miłośnikami muzyki. A pracują w bankowości, handlu i szkole.

- Najważniejszy jest pomysł. Od razu wiedzieliśmy, że chcemy robić rockowe imprezy z klasą, również weselne - tłumaczą. Powodów było kilka. Rocka po prostu kochają. Skąd nazwa? - Mimo rockowego zacięcia nazwaliśmy się Mariachi, bo robimy dokładnie to, co meksykańscy mariachi, czyli gramy do tańca - podkreślają.

Grają na eventach, balach i weselach - zawsze na żywo. Inwestują w umiejętności i sprzęt do grania.
- Ludzie dziwią się, że na weselu mamy sprzęt, jak na zawodowym koncercie, a jest tego prawie pół tony. A jak mówią, granie w zespole to niełatwe zajęcie.

- To ciężka praca, bo trzeba być nie tylko muzykiem, ale marketingowcem, psychologiem, ekonomistą, logistykiem, kierowcą i tragarzem jednocześnie - opowiadają. Granie wszystko im rekompensuje. Niedawno na weselu, gdy popłynęły pierwsze takty "House of the Rising House" Animalsów, na parkiecie pojawiło się starsze małżeństwo. Pani przepłakała cały taniec. Dopiero po piosence wzruszony mąż wyjaśnił: "Przecież przypomnieliście nam naszą młodość!" i poprosił o Hendrixa. - Dla takich chwil właśnie gramy - cieszą się.

DUO VIP
Formacja muzyczna DUO VIP w obecnym składzie działa od 2008 roku. Sami podkreślają, że już nazwa zobowiązuje do utrzymania najwyższego poziomu muzycznego. Zespół tworzą Mirosław Gawlicki - wrocławianin od urodzenia, wokalista, gitarzysta, akustyk, oświetleniowiec i menedżer w jednej osobie oraz Brygida Kułton-Szwarczyńska. To poznanianka, dyplomowana wokalistka, która pracuje obecnie nad własną płytą.

- Jesteśmy pasjonatami i zawodowcami, do każdego przedsięwzięcia muzycznego podchodzimy bardzo poważnie, wszystko przygotowujemy w najdrobniejszych szczegółach, co zostało docenione - mówi Mirosław Gawlicki. Od 10 lat umilają czas gościom restauracji w hotelu Scandic we Wrocławiu. Tam organizują czwartki dla 40-latków. Formacja jest muzycznie bardzo wszechstronna. Grają jazz, muzykę pop, dance lat 60., 70., 80. i 90., po najnowsze hity z list przebojów.

DUO VIP to nie tylko duet, jak by sugerowała nazwa, ponieważ często zapraszają do współpracy innych muzyków. To często rodzi śmieszne sytuacje. W 2009 roku występowali z repertuarem zespołu ABBA w jednym z kasyn we Wrocławiu. Wykonanie programu szwedzkiego zespołu było na tyle dobre, że po występie dwie sympatyczne panie pomyliły grupę z prawdziwym zespołem ABBA.
- Pytały, dlaczego tak długo nie było nas w Polsce - śmieje się Mirosław Gawlicki. Sam przyznaje, że często musi prostować swoje nazwisko, mylone z Robertem Gawlińskim, którego piosenki mają w repertuarze.

Czerwone buty
To przyjaciele, którzy z pasji do muzyki w 2002 roku założyli zespół coverowy, aby, grając, bawić się razem z tymi, dla których grają. W ciągu tego czasu nabrali doświadczenia na ponad trzystu imprezach w całej Polsce.

- Tworzymy zgrany zespół doświadczonych instrumentalistów, składający się z muzyków, którzy wcześniej również współpracowali z sobą w innych projektach - podkreśla członek grupy Robert Puchacz.

Muzycy zespołu w innych składach występowali na wielu koncertach klubowych i dużych festiwalach muzycznych, jak Rawa Blues czy Przystanek Woodstock. Od początku istnienia występują w tym samym składzie: Piotrek - wokalista i gitarzysta, Artur - gitara, Andrzej - instrumenty klawiszowe, Robert - gra na basie i perkusista Grzesiek. W ich repertuarze znajduje się ponad 150 coverów, często w zupełnie nowych, autorskich aranżacjach. Umilają czas polskimi i zagranicznymi hitami, balladami, utworami tanecznymi, aż do rocka.

- Gramy wszędzie tam, gdzie niezbędnym elementem imprezy jest profesjonalnie zagrana muzyka - zapewniają. Skąd nazwa zespołu? - Nie nawiązujemy wcale do Czerwonych Gitar, jak wielu myśli. Po prostu któregoś dnia wokalista przyszedł na próbę w czerwonych butach i tak nasunęła się nazwa - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska