Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie wraki znikają. Niektóre bardzo powoli

Redakcja
Fiat 126p z ul. Sudeckiej
Fiat 126p z ul. Sudeckiej Czytelnik
Głosowanie na największe wrocławskie wraki przynosi zamierzony skutek: straż miejska odholowuje kolejne nieużywane pojazdy z ulic Wrocławia. W tym tygodniu strażnicy miejscy zajmują się fiatem 126p z ul. Sudeckiej. Na razie nie wiadomo, czy strażnicy dowiodą, że jest nieużywany. Tymczasem ciężko jest Zarządowi Zasobu Komunalnego wyrzucić wraki z gminnych podwórek. Kłopotu przysparza też toyota z podwórka między Kniaziewicza a Dworcową.

Wspomniana toyota stojąca na podwórku między ul. Kniaziewicza i Dworcową, to pierwszy wrak, jaki opisywaliśmy. To także najbardziej zaniedbany samochód, jaki zgłosiliście do naszego plebiscytu. Ma powybijane szyby, w bagażniku jest małe bajoro, w środku zalega pełno śmieci. Dopytujecie, co się w tej sprawie dzieje.

Straż miejska nie może odholować pojazdu, bo nie znajduje się on na terenie publicznym. Podwórkiem administruje Zarząd Zasobu Komunalnego. Sprawa jest im doskonale znana. Kierowniczka odpowiedniego dla tego rejonu Biura Obsługi Klienta ZZK, zajmuje się tym tematem od miesięcy. Największy problem to ustalenie właściciela.

Toyota nie ma tablic rejestracyjnych, za szybą nie ma także naklejki z numerem rejestracyjnym. – Korespondujemy ze strażą miejską, by pomogli nam ustalić właściciela pojazdu – mówi nam Urszula Hamkało z ZZK.

Do tej pory strażnicy miejscy i pracownicy ZZK zrobili to samo co dziennikarze Gazety Wrocławskiej, czyli rozpytali o tę sprawę okolicznych mieszkańców. Dowiedzieli się tyle co my: że właściciel był prawdopodobnie młodym człowiekiem, być może studentem, pewnie wyjechał za granicę. Nie miał tu być może stałego zameldowania, a kamienicę we Wrocławiu opuścił już na zawsze. Rejestracja miała się zaczynać od liter EBE. – Czyli łódzkie, Bełchatów – podpowiada jeden z mieszkańców, Przemek. Taka wiedza to jednak bardzo szczątkowe informacje.

Tymczasem wrak jest tak samo niebezpieczny, jak był do tej pory. – Dzieciaki mogą się pociąć o to szkło. Niedługo dojdzie do tragedii. Dwa lata temu się tu paliło, mieszkańcy sami ugasili pożar, bo bali się o swoje auta. Policja powiedziała, że oni mają ważniejsze sprawy na głowie niż usuwanie wraku – kręci głową Przemek.

Właściciela pojazdu można ustalić po numerze VIN pojazdu. ZZK musi jednak do niego dotrzeć: odnajdując go w toyocie np. z pomocą straży miejskiej. Dane z CEPiK-u, czyli Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, są jednak płatne i takie rozwiązanie stosuje się tylko wtedy, kiedy nie da się ustalić właściciela na podstawie rejestracji. W ZZK nie ukrywają, że w końcu chyba będą musieli sięgnąć po takie środki.

Według prawa zarządca musi powiadomić właściciela, że chce usunąć auto i wezwać go, by najpierw sam usunął wrak. Jeśli właściciel nie żyje, ustalani są jego spadkobiercy. To także trwa. Pojazd nie ma tablic, jest dosłownie w stanie rozkładu. Można zakładać, że na pewno nikt nie płaci za niego OC. W takiej sytuacji aktualny właściciel wraku nie będzie mógł się zasłaniać wymówkami, że korzysta z auta. Gdy nie usunie pojazdu, będzie to mógł zrobić ZZK.

W tym celu ZZK zgłosi się do urzędu miasta, by uznać samochód jako odpad. Podstawa do jego usunięcia będzie inna niż w przypadku straży miejskiej (ona usuwa wraki, a ZZK może usunąć jedynie śmieci), ale efekt taki sam. ZZK nie ma na wyposażeniu lawety ani parkingu, ale trudno – to my jako mieszkańcy będziemy się musieli złożyć, by auto zostało wywiezione na wysypisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska