Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie podwórka toną w śmieciach

Jerzy Wójcik, Jakub Horbaczewski
Ul. Górnickiego 37. Podwórko jak po tajfunie
Ul. Górnickiego 37. Podwórko jak po tajfunie Janusz Wójtowicz
Stosy butelek i papierów, wraki samochodów, wersalki, fotele i resztki żywności. To wszystko można znaleźć podczas krótkiego spaceru po wrocławskich podwórkach. Nie trzeba szukać daleko poza centrum. Wystarczy pójść na ulice Rydygiera, Poniatowskiego, Jedności Narodowej, Niemcewicza w Śródmieściu czy np. Krośnieńską na Nowym Dworze, gdzie jest podwórko okrzyknięte przez śmieciarzy najgorszym w całym mieście.

Ktoś zapyta: dlaczego śmieciarze urządzają rankingi zamiast sprzątać? Odpowiedź nie jest prosta. Firmy, z którymi gmina, wspólnoty mieszkaniowe czy spółdzielnie podpisują umowy na wywóz śmieci, mają za zadanie opróżnienie kubłów. Jednak całe śmietniska zalegające na podwórkach leżą poza kubłami. Kto ma to posprzątać?

- Za każdym razem trzeba ustalić, do kogo należy teren i jaki zapis widnieje w umowach między zarządcami budynków a właścicielem terenu - tłumaczy Sławomir Chełchowski z wrocławskiej straży miejskiej. - Jeśli wokół podwórka stoi 15 bloków i każdy ma innego zarządcę, sprawa mocno się komplikuje - dodaje.

To jeszcze nie oznacza, że straż miejska nic nie robi. Nakłada mandaty do 500 złotych, prowadząc kontrole z pracownikami Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. Dlaczego akurat z nimi? Bo ZDiUM ma dbać o porządek na ogromnej większości wrocławskich podwórek - ma na głowie ponad 7000 takich miejsc. Resztą gospodaruje Zarząd Zasobu Komunalnego.

Niestety, ZDiUM i straż miejska są w stanie skierować na podwórka zaledwie kilka osób. Zwykle jest to jeden patrol (dwie osoby) na całą dawną dzielnicę, jak np. Stare Miasto czy Śródmieście. Nic dziwnego, że śmieci miesiącami zalegają przed naszymi blokami.

Problemu nie rozwiązują też remonty podwórek. Owszem, te, które wypiękniały, są czyste, bo ludzie sami zaczęli dbać o otoczenie. Jednak w tym roku ZZK zaplanował przebudowę tylko 12 terenów między blokami. Przy liczbie podwórek przekraczającej 7500 trudno mówić o rewolucji.

Ulica Krośnieńska na Nowym Dworze. Wjeżdżamy w podwórko. Mijamy zadbane bloki i szkołę integracyjną. Za murem teren kościoła. A pod murem...

- Podobne obrazki pokazują teraz telewizje w relacjach z Japonii - mówi Jarek Mieczka z Nowodworskiej. Trawnik wygląda tak, jakby przez rok śmieci celowo znoszono właśnie tutaj. Papiery, reklamówki i setki butelek po alkoholu. - To chyba najbrudniejsze podwórko w mieście - z dezaprobatą kręci głową Czesław Gejo, kierowca śmieciarki WPO Alba, obsługujący sąsiednią posesję.
WPO wywozi śmieci z Krośnieńskiej 5. Taką podpisali umowę. Z feralnego podwórka, choćby chcieli, nie mogą.

Najbliższy blok stoi przy Krośnieńskiej 4/1. Administrator Janusz Kędzierski bez pytania wie, o co nam chodzi. - Ale to nie nasze - broni się. Ich śmieci wywozi TransFormers. Kędzierski przyznaje, że kiedyś dzikie wysypisko sprzątali. Społecznie.

- Miasto postawiło tu stół do ping-ponga i kosz do gry. Sprzątaliśmy, bo strach tam było dzieci wpuścić. Ale ile można? - pyta. Straży miejskiej ustalenie, że właścicielem placyku jest gmina Wrocław, zajmuje godzinę. - Już interweniujemy w tej sprawie - mówi Sławomir Chełchowski.

Krośnieńska nie jest wyspą niechlujstwa we Wrocławiu. Podobne problemy mają lokatorzy Braterskiej, Górnickiego, Rydygiera i wielu innych. Dlaczego jest tyle podwórek, w których lokatorzy, choć płacą za wywóz odpadów, muszą się zmagać ze śmieciowym koszmarem? Wrocławianie skarżą się na firmy czyszczące (WPO, TransFormers i inne), ale to nie one są głównymi winnymi.

Zarządca, prócz umowy na wywóz śmieci, podpisuje też drugą, z firmą sprzątającą. Ta ma dbać o czystość na podwórzach i wokół śmietników. Sęk w tym, że przy jednym podwórku bywa kilka wspólnot. I każda może podpisać umowę z inną firmą.

- Czy sprzątacze mają liczyć, kto ile metrów sprzątnie? - pyta Aleksandra Brzoza, szefowa działu handlu WPO. W rezultacie często nie sprząta nikt. Najgorzej jest, kiedy wypadają święta albo w okolicy trwa remont. Wtedy nagle śmieci przybywa. Co wtedy zrobić? Trzeba zamówić dodatkowy kubeł. Dla klientów indywidualnych to koszt od 11 zł. - Ludzie jednak nie chcą płacić i upychają śmieci - mówią w WPO.

Jak pomóc naszym podwórkom? Rozwiązaniem, w przypadku tych dużych, byłoby porozumienie wspólnot i ścisłe ustalenie, kto za co odpowiada. Bo miasto nie ma pieniędzy na nowe etaty dla sprzątaczy.

Zaśmieconych podwórek jest więcej. Zgłaszajcie je na adres: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska