Po mieście powinno się jeździć coraz lepiej. Niestety, nie widać tego po liczbie odszkodowań, wypłacanych kierowcom za zniszczone samochody. Ta rośnie lawinowo.
Tylko w pierwszej połowie tego roku kierowcy zgłosili do Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta aż 280 uszkodzeń aut, które ich zdaniem powstały z winy zarządcy drogi. Trwa rozpatrywanie wniosków, ale już wiadomo, że będzie to rekordowy rok. Zgłoszeń już jest więcej niż w całym poprzednim roku, gdy naliczono ich 227, z czego uznano około 150. Z kolei 2009 przebił 2008, gdy mieliśmy 97 uznanych szkód na 160 zgłoszeń.
Jakby tego było mało, Najwyższa Izba Kontroli w swoim ostatnim raporcie zarzuciła Wrocławiowi, że dwukrotnie zwiększyła się liczba wypłacanych odszkodowań w latach 2004-2008. Jeśli zatem zestawimy liczby z 2004 (40 uznanych odszkodowań) roku i prognozę tegoroczną (liczba uznanych odszkodowań może przekroczyć 300) - mamy około 7-krotny wzrost! Jak przekłada się to na kwoty? W 2008 wypłacono kierowcom ponad 90 tys. złotych, rok później - już ponad 230 tys., a w tym roku kwota może sięgnąć nawet pół miliona złotych.
Ewa Mazur, rzeczniczka Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta, tegoroczny boom na zgłaszanie szkód tłumaczy wyjątkowo ostrą zimą i kiepskim stanem dróg w pierwszych miesiącach 2010 r. - Ze względu na ujemne temperatury do łatania ubytków w drogach mogliśmy się zabrać dopiero w kwietniu - przypomina Ewa Mazur. - Co prawda, wcześniej stosowaliśmy doraźne wypełnianie dziur, ale nie wszędzie można było dotrzeć na czas - dodaje. Efekt? Dziurawe opony, pokrzywione felgi i zniszczone elementy zawieszenia - to usterki najczęściej zgłaszane przez kierowców. Ale nie tylko. Odszkodowanie dostali również ci, którzy na terenie miasta zderzyli się z sarną i dzikiem, a zwrócili uwagę, że nikt nie postawił znaku, który by o tym ostrzegał. - Ludziom coraz częściej chce się dochodzić swoich praw. To dobrze. Tak rodzi się społeczeństwo obywatelskie - wyjaśnia prof. Jan Maciejewski, socjolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.
W 2008 wypłacono kierowcom ponad 90 tys. złotych, rok później - już ponad 230 tys.
Co z rowerem?
Odszkodowanie od Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta dostają już nie tylko kierowcy.
Udało się to również rowerzyście Radosławowi Lesiszowi z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej. Cyklista zniszczył dwa koła na zbyt wysokim krawężniku przy ścieżce rowerowej (miał 6 cm zamiast przepisowego 1 cm). Argumentował, że wpadł na niego, uciekając przed pieszymi, którzy wtargnęli na ścieżkę. Straty wyniosły ponad 340 złotych, a skargę do ZDiUM rozpatrzono pozytywnie.
Czy zdarzyło Ci się zniszczyć samochód na dziurawych wrocławskich ulicach? Podyskutuj na forum!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?