18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Korfanty: Opowieść o tym, jak chłopski syn został panem

Hanna Wieczorek
repr. Mikołaj Suchan, portret: Zbiory Muzeum Historii Katowic
We Wrocławiu stanie pomnik Wojciecha Korfantego, jednego z najbardziej znanych Górnoślązaków. Historyk profesor Teresa Kulak uważa, że najwyższy czas.

Będziemy mieli we Wrocławiu pomnik Wojciecha Korfantego. Co wiąże tego Górnoślązaka z naszym miastem?
Między rokiem 1896 a 1901 Korfanty był studentem prawa i ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. I to studentem wybijającym się. Większość Polaków, którzy pobierali nauki na wrocławskiej uczelni, pochodziła z Wielkopolski, Górnego Śląska, Pomorza lub Warmii.

Z Warmii, Pomorza, Górnego Śląska? To Polacy z Breslau nie studiowali?
Nie. Wrocławska Polonia była biedna - rzemieślnicza i robotnicza, a nauki pobierali głównie synowie polskich rodzin inteligenckich i posiadaczy ziemskich.

Polskich posiadaczy ziemskich z Górnego Śląska? Mieliśmy latyfundystów na tamtych ziemiach?
Na Górnym Śląsku pod koniec XIX wieku wytworzyła się grupa zamożnych chłopów, którzy skorzystali z tego, że region ten stał się wysoko uprzemysłowiony. Wiadomo, rozwój przemysłu, to także rozwój miast, w których mieszka coraz więcej ludzi. A jak zwiększa się liczba mieszkańców jakiejś aglomeracji, wtedy potrzeba coraz więcej żywności. Polscy chłopi spod Raciborza, Pszczyny, Rybnika skorzystali z tej szansy. Dzięki temu poprawił się ich stan materialny, a wraz z nim pojawiła się chęć kształcenia dzieci.

Wcześniej takiej potrzeby nie było?

Wcześniej chłopi drugich synów kształcili na księdza. Funkcjonowało nawet powiedzenie, że "temu bieda nie dobodzie, kto ma księdza w rodzie".

Dlaczego tylko drudzy synowie? Pierwsi nie musieli być wykształceni?
Pierworodni dziedziczyli gospodarkę, więc drugi syn musiał mieć inne źródło utrzymania.

Na Górnym Śląsku pod koniec XIX wieku wytworzyła się grupa zamożnych chłopów.

Jak biednych chłopów było stać na wykształcenie księdza?
Kandydaci na kleryków dostawali polecające pismo od księdza proboszcza z własnej parafii i uczyli się za darmo. W seminarium na wrocławskim Ostrowie Tumskim otrzymywali także darmowe utrzymanie i stosowne ubranie. Rodziny pokrywały im jedynie koszty przejazdów i drobne wydatki. Ale kiedy zmieniła się kondycja materialna śląskich chłopów, to zaczęli oni wysyłać synów do Wrocławia, aby podejmowali studia na prawie i medycynie.

Korfanty był synem chłopa?

Nie - synem górnika. Był bardzo zdolnym uczniem, w gimnazjum zarabiał korepetycjami, ucząc kolegów oraz innych gimnazjalistów. W czasie studiów, aby zarobić na utrzymanie, przerwał je na rok i w tym czasie towarzyszył jako guwerner młodemu litewskiemu arystokracie w jego podróży edukacyjnej po Europie. Kiedy wrócił do Wrocławia, nie tylko znał języki obce, ale umiał się też zachować w towarzystwie.
Jak mówiono na Górnym Śląsku "stał się panem". Na Uniwersytecie Wrocławskim przewodził grupie polskich studentów, którzy zresztą w tamtym czasie stanowili około 30 procent wszystkich studiujących w naszym mieście. Już wtedy pokazał, iż ma wielką charyzmę, że jest urodzonym przywódcą i politykiem. Nie tylko studiował - pisał także patriotyczne artykuły do gazet wychodzących w Poznaniu, poza tym drukował broszury komentujące sytuację polityczną Polaków na Górnym Śląsku.

Chce Pani powiedzieć, że grupa polskich studentów, której przewodził Korfanty, była szczególna? Dlaczego?
Do końca XIX wieku Polacy z Górnego Śląska, którym udało się zdobyć wykształcenie w zawodach lekarza, prawnika, ekonomisty - germanizowali się, wtapiali w niemiecką inteligencję zamieszkującą miasta. Stąd między innymi mamy tak dużą grupę Niemców o polskich nazwiskach. Do-piero młodzi ludzie związani z Korfantym nie przeszli na stronę Niemców, oni mieli autentyczne poczucie, że są Polakami. To, co zdziałali, to była naprawdę wielka sprawa narodowa.

Nie dali się zgermanizować?
Studenci z Górnego Śląska, kiedy przychodzili na studia, mówili piękną literacką... niemczyzną i śląską gwarą. Dlatego często wstydzili się mówić po polsku. Nie mieli tego problemu polscy studenci pochodzący z Pomorza i Poznańskiego oraz tylko niektórzy z Górnego Śląska. Oni wszyscy pomagali wówczas włączyć się tym nowym studentom w obręb organizacji polskiej i uczyć się własnego języka i kultury. Organizowali wieczory towarzyskie, podczas których deklamowano polskie wiersze, śpiewano polskie piosenki i toczono dyskusje, starając się mówić poprawnie w języku polskim. To przynosiło efekty!

Studenci z Górnego Śląska mówili piękną literacką... niemczyzną i śląską gwarą.

Gdzie odbywały się takie spotkania? Był jakiś dom Polonii?
Nie, studenci wynajmowali sale, najczęściej w oberżach czy restauracjach. Jednak na takich spotkaniach nie kończyła się działalność polskich studentów. Dla kolegów kończących pierwszy, czasem drugi semestr, organizowali oni wakacyjne wyjazdy. Najczęściej do Galicji. I tam w warunkach plenerowych uczono się historii Polski, na pamięć wierszy, w tym też fragmentów "Pana Tadeusza", przygotowywano przedstawienia. Dzięki temu, młodzi ludzie coraz lepiej radzili sobie z językiem polskim. Wyjazdy takie organizowano aż do 1914 roku.

Przetrwały do wybuchu I wojny światowej.

Ale zainicjował je Korfanty i jego koledzy, a była to później polityczna elita, jak na przykład Konstanty Wolny, który w okresie międzywojennym był marszałkiem Sejmu Śląskiego, Stanisław Rymar, pierwszy wojewoda śląski, Jakub Kowalczyk - pierwszy konsul RP we Wrocławiu oraz poznaniak Cyryl Ratajski - Delegat Rządu Londyńskiego na Kraj - szef podziemnego państwa polskiego.
Odrodzenie Śląska po I wojnie światowej, powstania śląskie były w dużej mierze dziełem inteligenckiego aktywu, który uformował się na przełomie wieków we Wrocławiu i rozpoczął działalność w środowisku górnośląskim. To są ludzie, którzy, jak Wojciech Korfanty - poseł i dziennikarz - nie wstydzili się mówić gwarą śląską, ale gdy trzeba było, mówili piękną polszczyzną i literackim niemieckim.

Skąd studenci brali pieniądze na te eskapady?

Fundusze otrzymywano od wielkich właścicieli ziemskich, szczególnie z Poznańskiego i PomLorza, którzy wiedzieli, co to jest germanizacja.

Czyli możemy być dumni z Korfantego?
Powinniśmy być, ale, niestety, na Korfantym zaciążyła niechęć, z jaką odniósł się do niego Piłsudski w listopadzie 1918 roku. Wtedy z Poznania do Warszawy pojechała delegacja, która miała rozmawiać o utworzeniu wspólnego rządu. Jednak w stolicy było już grono osób działających pod komendą Piłsudskiego, którzy potraktowali wysłanników Naczelnej Rady Ludowej (w tym Korfantego) jako intruzów i konkurentów. Korfanty do końca był postrzegany przez piłsudczyków jako wróg. Tym bardziej że politycznie związał się początkowo z endecją, a później został jednym z przywódców Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji.

Piłsudczycy prześladowali Korfantego?
Był niszczony i prześladowany, szczególnie po 1926 roku, kiedy wojewodą śląskim został Wojciech Grażyński.

Szczególnie? Czym Wojciech Korfanty naraził się Wojciechowi Grażyńskiemu?

Skłócił się on z Korfantym podczas III powstania śląskiego, kiedy ten nie zgodził się w lipcu 1921 r. na pomysł Polskiej Organizacji Wojskowej dla Górnego Śląska, aby kontynuować walki z Niemcami. Korfanty uważał, że należy doprowadzić do zawieszenia broni i wytyczenia linii demarkacyjnej, a w czasie, kiedy obie strony będą trwały na swoich pozycjach, prowadzić walkę o interesy polskie kanałami dyplomatycznymi. Konflikt ten rzutował na dalszy los Korfantego.

Z emigracji wrócił wiosną 1939 roku, po zajęciu tego kraju przez Niemców.

Został on uwięziony w twierdzy brzeskiej w 1930 roku, a kiedy w 1935 roku wznowiono proces, wyemigrował do Czechosłowacji. Z emigracji wrócił wiosną 1939 roku, po zajęciu tego kraju przez Niemców. W Polsce natychmiast go aresztowano na życzenie Grażyńskiego, spędził w więzieniu prawie 4 miesiące i zwolniony został z niego na żądanie lekarza. Zmarł dwa tygodnie później. Podsumowując, Korfanty w młodości związany był z Wrocławiem, jest bardzo ważną postacią dla Polski. Ma zasługi, jako polski komisarz plebiscytowy na Górnym Śląsku, przywódca II i III powstania śląskiego. To trzecie było drugim, po powstaniu wielkopolskim, zwycięskim powstaniem w naszych narodowych dziejach w XX wieku.

A więc pomnik we Wrocławiu należy się Korfantemu?
Pomnik we Wrocławiu Wojciechowi Korfantemu się należy. Dotychczas jedynie poświęcono mu pamiątkową tablicę, umieszczoną na budynku Wydziału Prawa, ufundowaną przez Uniwersytet Wrocławski i Fundację Odbudowy Demokracji im. Ignacego Paderewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska