Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki sport w małym mieście, czyli gdzie ksiądz przekłada mszę, gdy sportowcy wychodzą na boisko

Paweł Kucharski
Bruk-Bet Nieciecza, klub z małopolskiej wioski liczącej 750 mieszkańców, dwa razy otarł się o piłkarską Ekstraklasę
Bruk-Bet Nieciecza, klub z małopolskiej wioski liczącej 750 mieszkańców, dwa razy otarł się o piłkarską Ekstraklasę fot. Krzysztof Szymczak
Nawet gdyby zebrać wszystkich mieszkańców Grodziska Wielkopolskiego, Wronek i Niecieczy, to nie zapełniliby trybun Stadionu Miejskiego we Wrocławiu. Ale do tych miejscowości też zawitał wielki sport na najwyższym poziomie.

Przykłady Groclinu-Dyskobolii, Amiki i Termaliki Bruk-Bet dowodzą, że liczba mieszkańców nie przeszkadzała i nie przeszkadza w tworzeniu sportu na wysokim poziomie. Oczywiście, o ile w parze ze sportem idą konkretne pieniądze.

W ciągu kilkunastu ostatnich lat przez piłkarską ekstraklasę przewinęło się kilka rodzynków. Grały w niej Szczakowianka Jaworzno i Odra Wodzisław Śląski, grał też Świt Nowy Dwór Mazowiecki, jednak Amica i Groclin-Dyskobolia znajdowały się półkę wyżej. Obie ekipy występowały bowiem w europejskich pucharach, a ich kibice nie powinni obrażać się za stwierdzenie, że wielki futbol przyjeżdżał na prowincję. Wronczanie mierzyli się w rozgrywkach Pucharu UEFA m.in. z Atletico Madryt czy Glasgow Rangers, zaś piłkarze z Grodziska Wielkopolskiego (a wśród nich obecny kapitan Śląska Wrocław Sebastian Mila) potrafili wyeliminować Herthę Berlin i Manchester City. Sukcesy obu klubów nie byłyby możliwe bez wsparcia sponsorów.

We Wronkach pieniądze na piłkę wykładała Amica, producent urządzeń AGD, natomiast do Grodziska Wlkp. szeroki strumień kasy płynął z firmy Inter Groclin SA, produkującej wyposażenie i akcesoria samochodowe. Przedsiębiorstwo to należało do Zbigniewa Drzymały, który był jednocześnie prezesem klubu piłkarskiego. W szczytowych momentach Amica dysponowała budżetem rocznym na poziomie 15 mln złotych, a 55-60 proc. tej kwoty wędrowało na konta piłkarzy w ramach kontraktów. Drzymała zarządzał jeszcze większymi środkami.

Czytaj też: Małgorzata Kożuchowska: Jestem szczęściarą (WYWIAD)

- W sezonie 2007/08 budżet klubu wynosił około 30 mln złotych. Wówczas byłem drugim, może trzecim klubem w Polsce pod względem finansowym i tak też spisywała się moja drużyna w lidze - opowiada były prezes Groclinu-Dyskobolii. - Dziś pewnie byłbym jeszcze w pierwszej piątce. Budżety klubów nieco wzrosły, ale one wciąż mają się nijak do pieniędzy, jakimi dysponują zagraniczne zespoły - dodaje.

Obu ekip od kilku sezonów próżno szukać wśród najlepszych. Amica zniknęła z ekstraklasy po sezonie 2005/06, kiedy doszło do fuzji z WKP Lech Poznań, a nowa drużyna przystąpiła do kolejnych rozgrywek jako KKS Lech Poznań. Dwa lata później podobny los miał spotkać Groclin-Dyskobolię, jednak najpierw nie doszło do zapowiadanego połączenia ze Śląskiem Wrocław (mimo że podpisano przedwstępną umowę), a następnie fiaskiem zakończyły się rozmowy z Pogonią Szczecin. Ostatecznie Drzymała sprzedał za 20 mln złotych akcje spółki Groclin-Dyskobolia SSA Józefowi Wojciechowskiemu, tym samym sprzedając licencję na grę w ekstraklasie Polonii Warszawa.
Wspomniane drużyny z Wielkopolski wypłynęły na szersze wody dzięki pieniądzom, ale także przez pieniądze utonęły. Paradoks? Nie, jeśli klub piłkarski potraktujemy tak, jak robi się to na Zachodzie, czyli w kategoriach czysto biznesowych. A w niewielkich miejscowościach, jak Wronki czy Grodzisk Wlkp., słowo "inwestycja" należy zastąpić znacznie prawdziwszym - filantropia.

- Nigdy nie myślałem o powrocie do działalności klubowej. W takiej formie, jak to miało miejsce w Grodzisku, z małym stadionem, nie miałoby to racji bytu - mówi Drzymała. - W małym mieście nigdy nie będzie tłumów na stadionie. Wpływy z biletów, jakimi może pochwalić się na przykład Lech Poznań, mały klub musi niwelować dodatkowymi środkami właściciela czy sponsorów.

Doskonale wie o tym Krzysztof Witkowski. Właściciel Bruk-Betu, który wspiera klub piłkarski z Niecieczy od 1984 roku, dwa razy stał u bram raju, jakim dla małej wsi pod Tarnowem byłaby gra w ekstraklasie. W dwóch poprzednich sezonach I ligi Termalica miała wszystkie atuty, by znaleźć się w elitarnym gronie. Obie szanse zaprzepaściła w wyjątkowym stylu, przegrywając awans na samym finiszu. Mieszkańcy Niecieczy (jest ich ok. 750) nie muszą się jednak obawiać kłopotów finansowych, ponieważ Witkowski traktuje wspieranie piłki nie jako formę biznesu, lecz formę pielęgnowania lokalnego patriotyzmu.

- Każdego, kto inwestuje swoje pieniądze w piłkę, darzę szacunkiem - mówi Drzymała. - Jeśli właściciel Niecieczy wyliczył sobie, że gra w ekstraklasie przełoży się na jego rachunek ekonomiczny, to wypada mu życzyć powodzenia. Jeżeli to tylko pasja, a wydaje mi się, że tak to wygląda, to utrzymanie drużyny w dłuższym wymiarze czasowym może okazać się bardzo trudne. To niezwykle kosztowna zabawa, wiem coś na ten temat.

Podobne opinie padają z ust fachowców, niezwiązanych na co dzień wyłącznie ze sportem, którzy analizują kondycję finansową polskich klubów. - Przychody klubów piłkarskich są generowane z trzech źródeł: po pierwsze, z tzw. dnia meczowego, czyli ze sprzedaży biletów, z cateringu. Drugą kategorią są te z transmisji telewizyjnych, do których zaliczamy także pieniądze od UEFA za grę w europejskich pucharach. Trzecia kategoria to przychody komercyjne, czyli na przykład z umów sponsorskich - wymienia Marcin Diakonowicz z firmy Deloitte, która świadczy usługi m.in. z doradztwa finansowego, także w obrębie sportu. - To są elementy, które muszą ze sobą współgrać. Mimo to myślę, że najważniejsze, oprócz wyniku, jest to, żeby kluby zaczęły traktować sport jako biznes - dodaje.
Tyle teorii, ponieważ rzeczywistość wygląda inaczej. Zwłaszcza gdy mowa o miejscach, w których sport robi często za jedyną rozrywkę. W Niecieczy futbolowe szaleństwo udzieliło się nawet księdzu, który potrafi dostosować godzinę rozpoczęcia mszy świętej do godziny meczu miejscowych piłkarzy. W I-ligowym Kolejarzu Stróże część pracowników wykonuje swoje zadania społecznie, bo - jak twierdzą - pracować na tym poziomie to zaszczyt.

Żywą legendą Kluczborka jest pomocnik Śląska Wrocław i reprezentacji Polski Waldemar Sobota. Do II-ligowego MKS-u trafił jeszcze jako junior i szybko zaskarbił sobie sympatię miejscowych kibiców. Tropem kibiców poszli działacze. Po przenosinach Soboty do Wrocławia... zastrzegli oni numer 2, z którym piłkarz występował w Kluczborku.

Zobacz też: Pomnik fiata 125p na czterdziestolecie rekordu prędkości (ZDJĘCIA)

Mimo wszystko piłkarska ekstraklasa pozostaje wyjątkiem na tle pozostałych rozgrywek w naszym kraju - wiodące ośrodki znajdują się w największych miastach Polski (Warszawa, Wrocław, Poznań, Kraków), czego nie można powiedzieć o innych, mniej popularnych od futbolu dyscyplinach.

W pięciotysięcznej Muszynie gra najbardziej utytułowana polska drużyna siatkarek XXI wieku. Jej męski odpowiednik i jedna z czołowych drużyn świata, czyli Skra, ma siedzibę w Bełchatowie (60 tys. mieszkańców). W żużlowej ekstraklasie od kilku lat karty rozdają kluby z Zielonej Góry, Leszna i Torunia, podczas gdy żadne z tych miast nie dorobiło się zespołu piłkarzy występujących choćby w I lidze.

Tenis stołowy? Od roku 2002 do 2007 nie mieli sobie równych na krajowej scenie zawodnicy LKS-u Odra Głoska w gminie Miękinia. Klub ten jako pierwszy z Polski wystąpił w elitarnej Lidze Mistrzów, w której bił ekipy z Duesseldorfu (prawie 600 tys. mieszkańców) czy Charleroi (200 tys.). Czy komuś się to podoba, czy nie, ale na tym przecież polega piękno sportu. Niby wyświechtane i zalatujące banałem jest hasło, że "każdy może wygrać z każdym", ale na tym polu, jak w żadnej innej dziedzinie życia, znajduje ono potwierdzenie raz za razem. A pieniądze i zyski? Chyba nie o to chodziło Pierre'owi de Coubertinowi...

Paweł Kucharski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska