Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urząd gminy Długołęka o przetargu za 10 milionów: „Radni mogli wprowadzić mieszkańców w błąd. Podłość ludzka nie zna granic”

MR
Po naszej publikacji urzędnicy z wójtem na czele postanowili odnieść się do głośnej sprawy przetargu na 10 mln zł i nieprawidłowości zarzucanych urzędowi przez radnych.
Po naszej publikacji urzędnicy z wójtem na czele postanowili odnieść się do głośnej sprawy przetargu na 10 mln zł i nieprawidłowości zarzucanych urzędowi przez radnych. Maciej Rajfur
Urzędnicy gminy Długołęka postanowili odnieść się do zarzutów przedstawionych przez gminnych radnych w związku z dużym przetargiem na kanalizację w Kiełczowie. „To stek manipulacji i półprawd, które należy sprostować. Ich słowa uderzają w naszą wiarygodność” – oświadcza stanowczo Joanna Adamek, zastępca wójta.

Jak pisaliśmy kilka dni temu, samorząd z Długołęki rozstrzygnął przetarg na budowę kanalizacji w Kiełczowie na korzyść firmy, wobec której dwukrotnie złożył zawiadomienie do prokuratury. Niedawno policja zabezpieczyła urzędowe komputery i laptopy, by wyjaśnić podejrzaną sprawę.

Na naszych łamach opowiadali o niej radni gminni. Przeczytaj tutaj:

Zupełnie inną perspektywę ma natomiast gmina Długołęka.

- Czujemy niesprawiedliwość, gdy dochodzi do manipulacji informacjami przez radnych i to naszym kosztem. Protestujemy przeciwko takiemu przedstawieniu sprawy, jak to zrobili radni, bo uważamy, że zupełnie niemerytorycznie podważana jest wiarygodność urzędników. Bez względu na niezadowolenie niektórych wykonawców, czy radnych, postępowania będą prowadzone w zgodzie z prawem i obowiązującymi przepisami. I nic tego nie zmieni – oświadcza Karolina Pietrzak, kierowniczka referatu zamówień publicznych w urzędzie gminy.

Wyjaśnia, że w pierwszym przetargu na kanalizację w Kiełczowie złożono osiem ofert. Dwie najtańsze zaproponowały Stegra i Hydro-Tap. One mieściły się w budżecie, jednak zostały ostatecznie odrzucone dlatego, że wykonawcy nie złożyli wystarczających dokumentów potwierdzających zadeklarowane ceny.

Równolegle właściciel Hydro-Tap poinformował gminę, że uważa, iż jego konkurent w przetargu – Stegra – złożył sfałszowane dokumenty. Gmina zobowiązana tym krokiem zgłosiła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez firmę Stegra, a następne unieważniła przetarg.

- Nie mogliśmy rozstrzygnąć pierwszego postępowania, ponieważ obie oferty nie spełniły wymogów. Firmy Stegra i Hydro-Tap zaoferowały rażąco niskie ceny, ale obie nie potwierdziły dokumentami, że są w stanie zrealizować inwestycję w takich kosztach. Jednocześnie gmina nie ma kompetencji, by stwierdzić, czy do sfałszowania dokumentów w przypadku jednej z firm doszło, czy nie. Nie mogliśmy natomiast wybrać Hydro-Tap, ponieważ ta oferta formalnie została już wcześniej odrzucona – tłumaczy przewodnicząca komisji przetargowej.

Dlatego gmina unieważniła przetarg i ogłosiła wkrótce nowy. W powtórzonym postępowaniu złożono pięć ofert. Ponownie wystartowały Stegra i Hydro-Tap. Tylko konsorcjum Stegra mieściło się w budżecie. Złożyło komplet prawidłowych dokumentów i wygrało przetarg. Ponownie z zaproponowanymi niskimi cenami.

- Teraz jednak firma przedstawiła dokumenty, kalkulację, wyliczenia i dowody, które potwierdzały planową realizację inwestycji w zaoferowanej cenie. Można powiedzieć, że Stegra wyciągnęła wnioski z pierwszego przetargu – uważa przewodnicząca komisji przetargowej.

Stegra musiała się wykazać doświadczeniem wykonywania zlecenia w branży na kwotę 4 milionów złotych. Poproszona o referencje, przedłożyła je gminie, posiłkując się innymi firmami.

- Stegra wskazała, że firmy, z którymi będzie współpracować, realizowały podobną inwestycję na terenie gminy Strzelin. Jak się okazało, strzelińska gmina potwierdziła, ale tylko jedno przedsiębiorstwo. Drugie kompletnie nie widnieje w dokumentach urzędowych. A zatem firma Stegra nie ma doświadczenia w tego typu realizacjach, a przedłożyła w dodatku fałszywe referencje – mówiła nam radna gminy Długołęka Anna Romek.

Z taką interpretacją nie zgadzają się urzędnicy z Długołęki. Uważają, że nie było żadnej przesłanki, aby wykonawcę wykluczyć i unieważnić drugie postępowanie.

- Zostały przedstawione właściwe dokumenty. Firma, która została wskazana przez Stegrę, wykonała podobną pracę w gminie Strzelin i dostała odpowiednie referencje od wykonawcy na rzecz którego owe roboty wykonywała. Dla nas ten dokument był wystarczający. Podpisany elektronicznie, w zgodności z oryginałem. Nie mieliśmy podstaw do jego kwestionowania. Nawet jeśli firma jako podwykonawca nie widniała w urzędowych dokumentach w Strzelinie – odpowiada przewodnicząca komisji przetargowej.

Mimo to, właściciel firmy Hydro-Tap złożył kolejne zażalenie i w lipcu 2023 r. gmina złożyła drugie zawiadomienie do prokuratury w sprawie zbadania dokumentów referencyjnych złożonych w przetargu przez Stegrę. Kilka dni później – 18 lipca – podpisała umowę ze Stegrą na realizację przedsięwzięcia.

- Dla jasności, zgodnie z prawem zamówień publicznych gmina nie ma możliwości, by wykluczyć oferenta z postępowania przetargowego tylko dlatego, że ktoś inny go oskarża. Powiadomiliśmy odpowiednie organy ścigania. Tylko sąd może wydać wyrok, który będzie dla nas informacją, czy doszło do sfałszowania dokumentów przez wykonawców, czy też nie. Do tej pory obowiązuje domniemanie niewinności, a zatem wykonaliśmy naszą pracę należycie, zgodnie z przepisami – oświadcza kierowniczka referatu zamówień publicznych.

Urzędnicy mówią wprost: radni Anna Romek i Przemysław Poroszewski manipulują faktami, insynuując, że gmina faworyzowała jedną firmę w przetargach.

- Ani radna Romek, ani radny Poroszewski nie przyszli do nas w tej sprawie. Nigdy nie zgłosili się do gminy w celu uzyskania informacji dot. przetargu. Nie zawnioskowali o przeglądanie czy udostępnienie dokumentów. Na etapie prowadzonych postępowań nie byli zainteresowani uzyskaniem informacji u źródła – informuje wicewójt Joanna Adamek.

Pierwsze czynności w postępowaniu prokuratorskim miały miejsce po koniec 2023 roku i w styczniu bieżącego roku. Doszło do zajęcia laptopów i komputerów przez prokuraturę, która zabezpieczyła materiał dowodowy, a następnie oddała sprzęt służbowy gminie. Postępowania prokuratorskie mogą w takich przypadkach trwać kilka lat, a zatem orzeczenia o winie możemy jeszcze długo nie poznać.

- My nie mamy sobie nic do zarzucenia. Oryginały dokumentów zamówień publicznych są dostępne tylko w wersji elektronicznej, a zatem trzeba było zabezpieczyć komputery. I tak też prokuratura zrobiła. Udostępniliśmy im wszystko bez żadnego problemu. Bardzo nam zależy, by wyjaśnić sprawę do końca, jednocześnie jako samorząd zlecający postępowanie zrealizowaliśmy wszystko zgodnie z prawem – mówi wójt gminy Długołęka Wojciech Błoński.

On, jak i jego urzędnicy stanowczo protestują wobec narracji gminnych radnych. Podają, że Urząd Zamówień Publicznych po kontroli nie stwierdził żadnych nieprawidłowości. Oznacza to, że przetargi zostały przeprowadzone przez gminę zgodnie z prawnymi procedurami.

- Nasz referat zawsze stoi na straży przepisów prawa. Żartując, wielu naszych współpracowników się na nas denerwuje, że jesteśmy tak zasadnicze i drobiazgowe. Nie ma tu możliwości faworyzowania, manipulowania, czy naciągania faktów. Szczególnie, że wszystko odbywa się elektronicznie. Minął czas otwierania kopert z ofertami i rozstrzygania przetargów sprzed kilkunastu lat – oświadcza kierowniczka referatu zamówień publicznych w urzędzie gminy.

Przekonuje, że postępowania były przeprowadzone prawidłowo, co potwierdziły organy kontrolne, takie jak Urząd Zamówień Publicznych, czy Krajowa Izba Odwoławcza.

Wicewójt Joanna Adamek prostuje natomiast informację o cofnięciu jej pełnomocnictwa na podpisywanie przetargów.

- Nie mamy nic do ukrycia. Radni przedstawiają stek manipulacji i półprawd, które należy sprostować. Ich słowa uderzają w naszą wiarygodność. Twierdzą, że wójt cofnął mi uprawnienia, ale nikt z nich nie dodaje uczciwie, że zrobił to dlatego, by dostosować posiadane przeze mnie upoważnienie do zmienionych zapisów ustawy prawo zamówień publicznych. W mojej ocenie radni układają sobie wybiórczo fakty pod swoją tezę. Radni mogli wprowadzić mieszkańców w błąd. Podłość ludzka nie zna granic – podsumowuje J. Adamek.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska