Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uniwersytet Wrocławski nie chce intruzów na swoim terenie? Wyproszono matkę z dzieckiem

List Czytelniczki
Teren kampusu Uniwersytetu Wrocławskiego przy ul. Koszarowej. Mieści się tutaj Wydział Nauk Społecznych
Teren kampusu Uniwersytetu Wrocławskiego przy ul. Koszarowej. Mieści się tutaj Wydział Nauk Społecznych fot. Google
Czy Uniwersytet Wrocławski nie życzy sobie "intruzów" na swoim terenie? Takie wrażenie odniosła nasza Czytelniczka, Pani Agnieszka, która z dzieckiem w wózku przechodziła przez teren kampusu uniwersyteckiego przy ulicy Koszarowej. To nie spodobało się ochroniarzowi, który dodatkowo stwierdził, że jest wizytacja kanclerza i nie podoba mu się, że każdy może tu wejść. Nasza Czytelniczka nie kryje oburzenia i napisała w tej sprawie list do rektora Uniwersytetu Wrocławskiego. Przedstawiciele uczelni obiecują wyjaśnić tę sytuację i przepraszają kobietę.

Oto cała treść listu Pani Agnieszki do rektora Uniwersytetu Wrocławskiego:

Szanowna Redakcjo,
Chciałabym opisać przykrą sytuację, która spotkała mnie na terenie Uniwersytetu Wrocławskiego przy ulicy Koszarowej.
W dniu 23 listopada, kiedy przechodziłam z wózkiem przez teren kampusu UWr przy ulicy Koszarowej, podszedł do mnie pracownik ochrony i w arogancki sposób zażądał abym opuściła teren Uniwersytetu i już więcej "tu nie przychodziła". Kiedy poprosiłam o uzasadnienie (wszak to nie teren prywatny a kampus publicznej uczelni), otrzymałam odpowiedź, że "właśnie trwa wizytacja kanclerza, kanclerz zauważył na kamerze, że pani z dzieckiem tu weszła i zapytał czy tu każdy tak może sobie wejść". Potem usłyszałam, "że tu ludzie z psami chodzą, a na bramie jest napisane, że z psami nie można" (rzeczywiście widziałam panią spacerującą z psem, nikt jej uwagi nie zwrócił). Kiedy zauważyłam, że nie przyszłam z psem, pan ochroniarz odparł "a w ogóle to nie park, żeby z wózkiem wchodzić, to jest teren jakby prywatny" i do tego jeszcze kilka pokrętnych komentarzy. I tak oto po krótkiej dyskusji gorliwy pracownik ochrony wyrzucił nas z terenu kampusu.
Dodam, że zarówno ja jak i moje trzymiesięczne dziecko zachowywaliśmy się spokojnie, nie śmieciłam, nie zrywałam kwiatków, nie paliłam papierosów, nie robiłam niczego co mogłoby urazić kogokolwiek lub naruszyć dobre imię uczelni... Nie spacerowałam dookoła dziedzińca, nie przysiadałam na ławeczce, po prostu tamtędy przechodziłam. Teren kampusu jest otwarty, nie ma nigdzie tablic informujących o zakazie przebywania osób niezwiązanych z uczelnią. Poza mną i wspomnianą wyżej panią z pieskiem, przechodziło tamtędy jeszcze kilka osób, które bynajmniej na studentów nie wyglądały. Pan kanclerz wraz z panem ochroniarzem zauważyli jednak tylko mnie.
Odniosłam wrażenie, że jedynym powodem wyrzucenia mnie z terenu Uniwersytetu był fakt, że byłam z wózkiem, co w mojej ocenie jest dyskryminacją i kładzie się cieniem na wizerunek UWr, który od lat próbuje kreować się na uczelnię otwartą na różne kultury, tolerancyjną, łamiącą stereotypy i zaangażowaną w życie Wrocławia. Czy gdybym przyszła sama, bez wózka, też bym została wyrzucona?
Czy studentki, które mają dzieci i akurat coś do załatwienia w dziekanacie, też nie mają prawa wstępu na teren kampusu?
A może widok matki z dzieckiem w ocenie kanclerza demoralizuje studentów Wydziału Nauk Społecznych?
Jako mieszkance Wrocławia jest mi bardzo przykro, że największa wrocławska uczelnia nie szanuje obywatelek miasta, a jako absolwentce UWr jest mi zwyczajnie wstyd!
W załączeniu przesyłam kopię pisma wysłanego do Rektora UWr.
Pozdrawiam,
Agnieszka Uroda

Rzecznik prasowy Uniwersytetu Wrocławskiego zapewnia, że ta sytuacja jest już wyjaśniana. - Sprawdzamy okoliczności, konieczna będzie rozmowa z pracownikiem zewnętrznej firmy ochraniającej kampus. Oczywiście, niezależnie od okoliczności, przepraszamy panią Agnieszkę - pisze do nas dr Ryszard Balicki z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Do sprawy jeszcze wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska