MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trójka? Pan sprawdzi raz jeszcze, doktorze

Justyna Kościelna
Najmłodsi, pięciomiesięczni uczestnicy zlotu: Mateusz, Amelka i Marysia Wippko
Najmłodsi, pięciomiesięczni uczestnicy zlotu: Mateusz, Amelka i Marysia Wippko Mikołaj Nowacki
Przyjaciółka dała jej obrazek z dwoma chłopcami i dziewczynką. Jak urodziła trojaczki, chciała w odwecie podarować jej kartkę z Alibabą i 40 rozbójnikami.

Po czym poznać, że jednego dnia spotykają się we Wrocławiu rodziny trojaczków z całej Polski? Po widoku na parkingu.
W rzędzie stoi kilkanaście wozów o gabarytach małych ciężarówek i jestem już pewna: dotarłam na IV zjazd trojaczków. Witają mnie najmłodsi, pięciomiesięczni uczestnicy zlotu: Mateusz, Amelka i Marysia Wippko. Na razie jednak nieszczególnie interesują się tym, co dzieje się wokół ich wózka. Od towarzystwa innych trojaczków zdecydowanie bardziej wolą popołudniową drzemkę.

Trojacza ciąża zdarza się raz na siedem tysięcy. Pierwsza reakcja rodziców jest zawsze taka sama: szok.
- Byłam pewna, że noszę pod sercem bliźniaki. Jak na badaniu usłyszałam, "o, jest trzecie", zbladłam. A jak doktor dodał jeszcze: "to teraz szukamy następnych" prawie zemdlałam - opowiada Magda. Jeszcze lepsi byli państwo Wippko.
Joanna myślała, że lekarz ma ochotę trochę z nich pożartować i po prostu mu nie uwierzyła. Jej mąż, Piotr do sprawy podszedł poważniej - po badaniu USG chciał zabić lekarza. Trojaczki? - zapytał. Proszę sprawdzić jeszcze raz. To musi być pomyłka.

Takie opowieści każda z trojaczkowych rodzin mogłaby mnożyć. Kultowa jest już historia rodem z "Baśni tysiąca i jednej nocy".
Kiedy jedna z par otrzymała w prezencie obrazek z dwoma chłopczykami i dziewczynką, a po jakimś czasie została rodzicami trojaczków, w odwecie chciała zrewanżować się książką Arkadego Fiedlera "Dywizjon 303". Albo bajką "Alibaba i 40 rozbójników".

Od nadmiaru głowa nie boli. Ale brzuch już tak. Ciąża mnoga jest i dla matki, i dla dzieci, bardziej niebezpieczna niż pojedyncza. Maluchy z ciąż mnogich rodzą się zazwyczaj wcześniej i ważą mniej.
- Dwójka dzieci wyszła ze szpitala szybciej. Córeczka musiała jeszcze zostać przez jakiś czas w szpitalu - opowiada Joanna.

Mniej szczęścia miała inna mama, która pcha wózek z dwójką dzieci: Alexem i Nicolą. Trzeci chłopczyk, Max, zmarł dwa miesiące po porodzie. Dzielnie walczył o życie do końca.
- Dziennikarze nas zawsze omijają. Ale mamą trojaczków będę już do końca życia. Rok temu miałam obawy, czy przyjeżdżać na zlot. Ale wszyscy przyjęli mnie niesamowicie ciepło, dlatego teraz też jestem. I tylko jak zwykle nie mogłam się powstrzymać i się poryczałam na widok innych trojaczków - mówi Magda Wojtkowiak.

Magda urodziła w 30 tygodniu ciąży. Najmniejszy na świat przyszedł Alex. Specjaliści mówili bez ogródek: jeżeli przeżyje, a jest to mało prawdopodobne, będzie roślinką. Mówi pani o tym samym chłopcu, który tu biega? - pytam.
- Tak. Stał się cud, lekarze do dziś przecierają oczy ze zdumienia. Wszystko się ustabilizowało, Alex jest dziś cudownym, zdrowym chłopcem - uśmiecha się. Jego siostra Nicola ciągle jest rehabilitowana.
Stanem zdrowia maluchów Magdy żyło całe forum internetowe www.trojaczki.net. Jego użytkownicy płakali, kiedy stan dzieci się pogarszał i cieszyli się, kiedy Magda pisała, że jest już lepiej.
- Czuję, że to moja wielka rodzina. Wspierali mnie i mojego męża w wielu trudnych momentach - mówi Magda. I szybko dziękuje pomysłodawcom forum: Kamili i Piotrowi Mlakom.

W zasadzie całe zamieszanie z trojaczkami we Wrocławiu to ich sprawka. Kiedy urodziły się ich dzieci: Ola, Julia i Dominik, byli trochę spanikowani. I szukali jakichś porad w internecie.
- Nic nie znaleźliśmy, więc sami założyliśmy stronę internetową o trojaczkach - wspominają.
Na forum zaczęli wpisywać się coraz to nowi rodzice obdarzeni potrójnym szczęściem. Radzili się, skąd wziąć wózek i czy przypadkiem ktoś nie ma do sprzedania wozu typu tramwaj, czyli takiego, w którym dzieci siedzą za sobą. Padały pytania o sposoby na odstawienie nocnika i najlepsze krzesełka samochodowe. Z tej zażyłości narodził się pomysł zlotu.
- Na pierwszym, albo raczej zerowym spotkaliśmy się z kilkoma rodzicami, także bliźniaków. Ale później stwierdziliśmy, że stawiamy tylko na trojaczki - dodaje Piotr.
W ten sposób Wrocław co roku gości rodziców z potrójnymi maluchami.

O podobieństwie wieloraczków krążą legendy. Ale lekarze tłumaczą: to dlatego, że takie rodzeństwa uwielbiają być w centrum uwagi. I często same wymyślają historie, jak to jedno się uderzy, a trzecie, z bólu łapie się za kolano.
Opinię specjalistów potwierdzają rodzice: nasze dzieci nie są identyczne. Nawet jak na pierwszy rzut oka łatwo je rozróżnić.
Tak jak rodzeństwo Wippków - buźki mają bardzo podobne: wielkie oczy i małe noski. Ale już charakterkami różnią się diametralnie.

- Każde z dzieci prowadzi własną politykę: Mateusz to prawdziwy gentleman. Urodził się jako ostatni, zawsze też czeka, aż najpierw najedzą się dziewczyny. Jak coś chce, to się po prostu uśmiecha. Amelka wszystko wymusza krzykiem. A Marysia jest specjalistką od płaczu - wylicza ich tato Piotr.
Trzej bracia: Wiktor, Szymon i Dawid Bolukowie, którzy od września pójdą do zerówki, też są inni. Jak trzy, a w zasadzie dwie krople wody. Dwaj z nich są bardzo spokojni. Trzeci - istny wulkan. Ale mimo różnic w charakterze, przepadają za sobą.
- Od urodzenia są razem. Leją się czasami, jak to chłopaki w tym wieku, ale jak jednego nie ma przez moment, to zaczynają się poszukiwania - mówi Ewa Wawrzynowicz, mama chłopców. Trojaczki mają w życiu dobrze. Od urodzenia krząta się przy nich wiele osób.

W przedszkolu nie muszą szukać nowych kolegów, bo przecież towarzystwo już mają. A jak czują jakieś zagrożenie, od razu biegną do siebie, stają w kole i stykają się główkami - tę wyglądającą komicznie komitywę obserwują wszyscy z trojaczkowych rodziców.
Nie daj Boże, żeby któremuś z rodzeństwa działa się krzywda: pozostała dwójka natychmiast reaguje i idzie z odsieczą. Wiadomo - w grupie siła.

Na ulicy też wzbudzają zachwyt przechodniów.
- Jak dziewczynki idą razem, to często ludzie pokazują na nie i mówią: o, jakie śliczne bliźniaczki. Wtedy one z dziką satysfakcją odwracają się i mówią: nie bliźniaczki. TROJACZKI - śmieje się Kamila Mlak, mama Dominika, Julii i Oli.

Z roku na rok coraz więcej Polek zachodzi w mnogie ciąże. Dlaczego? Bo popularne stają się terapie hormonalne i zapłodnienie in vitro. Najrzadziej rodzą się trojaczki jednojajowe, które mają identyczny kod genetyczny. Zapłodnione jajo dzieli się wtedy na dwa, a następnie jedna z połówek dzieli się jeszcze raz.
Kiedy trzy identyczne dziewczynki urodziły się w Wielkiej Brytanii i wszyscy gratulowali, w kiepski nastrój popadł chyba tylko internauta z Polski, Gonzo44. Na forum napisał: "Oj niedobrze... będzie prezydent, premier i prokurator generalny".
Uspokajamy: prawdopodobieństwo narodzin jednojajowych trojaczków wynosi jeden na dwa miliony.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska