Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlaban? Dla kierowcy tira to żadna przeszkoda (FILMY)

Przemysław Wronecki
W zeszłym tygodniu auto uszkodziło rogatki na przejeździe kolejowym przy rondzie Pileckiego. W korku stanęły ulice: Strzegomska, Mińska i Graniczna. Ruchem kierowali policjanci z drogówki
W zeszłym tygodniu auto uszkodziło rogatki na przejeździe kolejowym przy rondzie Pileckiego. W korku stanęły ulice: Strzegomska, Mińska i Graniczna. Ruchem kierowali policjanci z drogówki Przemysław Wronecki
Kolejarze alarmują, że kierowcy nagminnie dewastują rogatki na przejazdach we Wrocławiu. W tym roku zostały zniszczone już 22 szlabany. Najczęściej dochodzi do tego na przejazdach kolejowych na Średzkiej, Strzegomskiej oraz Okulickiego.

Średnio raz w tygodniu na którymś z przejazdów kolejowych we Wrocławiu samochód uszkadza rogatkę. W każdej chwili może dojść do zderzenia z pociągiem i wielkiej tragedii. Najgorzej jest na ul. Średzkiej, gdzie krzyżują się dwie ruchliwe trasy: droga krajowa nr 94 i linia kolejowa E30. Od początku roku zmotoryzowani uszkodzili zapory w tym miejscu już 8 razy.

- W dwóch przypadkach doszło do całkowitego zniszczenia szlabanu. W pozostałych uszkodzono tzw. bezpieczniki szlabanu, które chronią przed jego złamaniem lub poważną awarią - wyjaśnia Mirosław Siemieniec ze spółki PKP Polskie Linie Kolejowe.

)

Ten medal ma jednak drugą stronę. Kierowcy bronią się, że wcześniej problemu z rogatkami na ul. Średzkiej nie było, bo opuszczał je dróżnik. Po modernizacji przejazdu odbywa się to automatycznie. I trwa znacznie dłużej. Z kolei policjanci przekonują, że kierowcom często brakuje wyobraźni. Wielu próbuje wjechać na tory nie sprawdziwszy, czy nie nadjeżdża pociąg. A gdy zapalają się czerwone sygnalizatory, to - zamiast hamować - często dociskają gaz.

Zdaniem dr. Bogusława Moleckiego z Politechniki Wrocławskiej problem rozwiązałaby zmiana przepisów. Teraz za przejazdy przez tory odpowiada tylko kolej, zaś miejskie władze nie mają na to wpływu. Po zmianie przepisów mogłyby one np. sfinansować pracę dróżnika w newralgicznym miejscu. W interesie wszystkich.

"Ci, którzy świadomie wjeżdżają na tory przy opuszczanych zaporach, to po prostu kretyni" - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Jestem zszokowany tymi danymi - komentuje Tomasz Kuchar, wrocławski kierowca rajdowy. I nie przebiera w słowach: - Ci, którzy świadomie wjeżdżają na tory przy opuszczanych zaporach, to po prostu kretyni i powinno się im odebrać prawo jazdy. Jeżeli ktoś nie zauważył opadającego szlabanu, powinien zostać skierowany na badania do okulisty.

Przypomina, że zapory nie zostały wymyślone po to, żeby utrudnić nam podróż, ale by chronić przed gigantycznym niebezpieczeństwem. - Auto przy zderzeniu z pociągiem nie ma najmniejszych szans - dodaje Kuchar.

CZYTAJ TEŻ: Wrocław: Uszkodzone szlabany na Strzegomskiej. Utknęliśmy w ogromnym korku
Największy problem kierowcy mają ze szlabanami przy ul. Średzkiej. Ich zdaniem problem nasilił się po modernizacji przejazdu, gdy zaporami przestał sterować dróżnik. Teraz opadają one automatycznie. Od początku roku kierowcy uszkodzili tu rogatki już 8 razy. - Gdy dróżnik zawiadywał szlabanami, to zawsze była szansa, że jakoś zareaguje, gdy auto wjeżdżało wprost pod zaporę - przekonuje jeden z kierowców.

Po modernizacji tych rogatek nie brak przypadków, gdy samochody wjeżdżają na tory, lecz nie zdążą wyjechać, bo zapora opada i tkwią między szlabanami. Często dochodzi też do tego, że opuszczające rogatki wybijają szyby w autach.

Na przejeździe na ul. Średzkiej sytuację może poprawić wybudowanie obwodnicy Leśnicy. Wtedy wiele aut będzie wybierać tamtą trasę i na Średzkiej będzie spokojniej. Ta inwestycja stoi jednak w miejscu, bo władzom miasta nie udało się uzyskać pozytywnej decyzji środowiskowej, która pozwoli rozpocząć prace.

Widzą opuszczany szlaban i wciskają gaz - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Kolejarze nie mają jednak większych złudzeń. - Przyczyną niebezpiecznych sytuacji jest wjeżdżanie przy włączonej sygnalizacji i opuszczanych półrogatkach na przejazd, bez respektowania podstawowych zasad bezpieczeństwa ruchu - wyjaśnia Mirosław Siemieniec z PKP PLK. Wylicza, że z powodu niszczenia szlabanów spółka poniosła straty w wysokości 17 tys. zł.

Straty są też innego rodzaju. Po uszkodzeniu automatycznych rogatek na przejeździe muszą zwalniać do 20 km/h jadące tamtędy pociągi. Z tego powodu łączne opóźnienie pociągów sięgnęło w tym roku prawie dwóch godzin.

Gdy uszkodzone zostaną rogatki na ul. Strzegomskiej, od razu korkuje się południowo-zachodnia część miasta. - Tak było w zeszły wtorek. W kierunku centrum szlabany się nie podniosły, bo ktoś wyłamał je w drugą stronę - opowiada Katarzyna Porębska, która w korku spędziła prawie godzinę. Zapory podniosły się dopiero, gdy na miejsce przyjechali pracownicy PKP PLK.

O dużym szczęściu może mówić kierowca ciężarówki, który wjechał za późno na przejazd przy ul. Okulickiego na wrocławskim Zakrzowie. - 12 lutego na strzeżonym przejeździe doszło do kolizji naszego szynobusu z ciężarówką. Nikt nie został ranny - podkreśla Justyna Stachniewicz, rzeczniczka Kolei Dolnośląskich.

Kolejarze są zadowoleni, bo utrzymanie automatycznych zapór jest dużo tańsze od zatrudniania dróżnika. Kłopot w tym, że w razie awarii czy uszkodzenia, kierowcy muszą długo czekać na naprawę.

Poza tym człowiek zawsze może się pomylić lub zlekceważyć obowiązki. Jednak automatyczne rogatki sprawdzają się wtedy, gdy kierowcy nie próbują kombinować i nie wjeżdżają na "czerwonym".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska