MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 0:0. Dwaj ranni, zamiast jednego zabitego (WYNIK, RELACJA, ZDJĘCIA)

Piotr Janas
Piotr Janas
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin Magdalena Pasiewicz
Śląsk Wrocław bezbramkowo zremisował z Zagłębiem Lubin w 48. derbach Dolnego Śląska. To wynik, który nie może satysfakcjonować żadnej ze stron.

Śląsk Wrocław - KGHM Zagłębie Lubin 0:0. 48. derby Dolnego Śląska na remis

Niedzielny mecz we Wrocławiu miał duży ciężar gatunkowy dla obu zespołów. Lawirujące na granicy strefy spadkowej KGHM Zagłębie Lubin w przypadku wygranej mogło przeskoczyć Śląsk w tabeli i zepchnąć wrocławian w otchłań klubów kurcząco walczących o utrzymanie. Trener Jacek Magiera doskonale zdawał sobie z tego sprawę, zwłaszcza że jego Śląsk przegrał pięć z ostatnich sześciu spotkań i atmosfera wokół klubu stawała się coraz gęstsza.

Na przedmeczowej konferencji Magiera sugerował, że Dennis Jastrzembski na lewym wahadle to faktycznie nie był udany „eksperyment” i choć docelowo ma grać na tej pozycji, to obecnie jest to duże ryzyko. Z kolei o Eriku Expósito, który wrócił do Śląska po nieprzepracowanym okresie przygotowawczym (COVID-19) i fiasku transferu do Chin, nie mógł być zdaniem trenera pewniakiem do znalezienia się w pierwszym składzie, a jeśli już, to miał wejść na ostatnie pięć minut.

Tuż przed rozpoczęciem spotkania okazało się, że szkoleniowiec „Wojskowych” stosował w ten sposób klasyczną zasłonę dymną. Nawet na tradycyjnej grafice prezentującej skład Śląska półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem widoczne było tradycyjne ustawienie z trójką stoperów, Jastrzembskim na lewym wahadle i... Expósito w ataku. Fabiana Piaseckiego zabrakło nawet na ławce rezerwowych. Gospodarze wyszli jednak w ustawieniu z czwórką obrońców, z operującym za plecami hiszpańskiego snajpera Waldemarem Sobotą.

Skład Zagłębia zaskoczeniem nie był. Trener Piotr Stokowiec w myśl zasady - zwycięskiego składu się nie zmienia - postawił na tę samą jedenastkę, która przed tygodniem ograła w Lubinie Wisłę Płock 3:1. Nie zmienił tego nawet fakt, że po pauzach spowodowanych nadmiarem żółtych kartek do kadry meczowej wrócili Łukasz Poręba i Jakub Żubrowski.

Tuż przed pierwszym gwizdkiem kibice na Tarczyński Arena wykrzyczeli głośne "pozdrowienia" dla prezydenta Rosji Władimira Putina. Fani w całej Polsce dają mocny głośny wyraz sprzeciwu wobec agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę i nie inaczej było we Wrocławiu. Piłkarze obu zespołów przed meczem stanęli razem, trzymając transparent "STOP WAR".

Początek spotkania to wizualna przewaga Śląska Wrocław. "Wojskowi" byli agresywniejsi w pressingu i szukali bezpośrednich zagrań w okolice pola karnego do szybkiego Jastrzembskiego i szukających sobie wolnych przestrzeni Roberta Picha i Waldemara Soboty. Brakowało jednak efektów w postaci groźnych i przede wszystkim celnych strzałów.

W 18 min zawody zostały przerwane po tym jak pseudokibice odpalili sporą ilość środków pirotechnicznych. Gęsty dym utrudniał widoczność, więc Szymon Marciniak zatrzymał na kilka minut grę. Po tym okresie nieco odważniej zaczęli grać przyjezdni, którzy w 32 min mieli wręcz 100 proc. okazję, ale Kacper Chodyna z około 7 metrów nie trafił w bramkę. Do przerwy goli nie zobaczyliśmy.

Na drugą połowę obie drużyny wyszły bez zmian. Początkowo obraz gry się nie zmieniał, więc w 59 min trener Magiera dokonał pierwszej zmiany - Jastrzembskiego zastąpił Marcel Zylla, a dwie minuty później 100 proc. okazję miał Pich, ale po zgraniu piłki przez Expósito minimalnie przestrzelił.

W odpowiedzi Miedziowi przeprowadzili dwie akcje, które w niewyjaśnionych okolicznościach nie zakończyły się golem, a zwłaszcza ta w 68 min, kiedy to Martin Doležal mając przed sobą pustą bramkę, z trzech metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Rzadko widuje się tak spektakularne pudła. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później mocny strzał Štigleca zza pola karnego odbił przed siebie Bieszczad, ale pędzący z dobitką Expósito miał futbolówkę na prawej nodze i uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć wychowanka Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębie. W każdym razie - zrobił nam się mecz.

Po fatalnym pudle trener Stokowiec stracił cierpliwość do Doležala. Na boisku zameldowali się Karol Podliński i z Łukasz Poręba, a wśród gospodarzy na plac wszedł superrezerwowy Adrian Łyszczarz. Widać było, że bezbramkowy remis nie satysfakcjonował nikogo. Walki i zaangażowania nie można było odmówić żadnej ze stron, ale tego wieczora brakowało, dokładności, celności, a może także umiejętności zachowania zimnej głowy, by przynajmniej raz wpisać się na listę strzelców.

W doliczonym czasie gra zakleszczyła się w środku pola i ani jedni, ani drudzy nie byli w stanie stworzyć sobie przynajmniej jednej dogodnej okazji. Dla Zagłębia Lubin do czwarty punkt w dwóch ostatnich meczach, dla Śląska drugi punkt... w siedmiu ostatnich występach. Można powiedzieć, że mamy na Dolnym Śląsku dwóch rannych, zamiast jednego zabitego.

W następnej kolejce WKS zmierzy się na wyjeździe z Legią Warszawa, a Zagłębie podejmie przed własną publicznością Piasta Gliwice.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska