Ale zmotoryzowany lub pieszy, który widzi jak silne lobby mają rowerzyści i jak wielkie burze, poruszenie i emocje u cyklistów wywołują krytyczne teksty dotyczące fanów dwóch kółek, nie zabierze głosu. Ja też, jako kierowca i pieszy uważam, że trzeba w końcu zdjąć klątwę z cyklistów, którzy zawsze są wszystkiemu winni. Ale zanim zdejmie się klątwę, trzeba wrocławskich rowerzystów policzyć i sprawdzić w którym kierunku zmierzają...
Lech Janerka śpiewa, że jedzie na rowerze, "słuchaj, do byle gdzie". Okazuje się, że to nieprawda. Wrocławscy rowerzyści, przynajmniej w czerwcu, najczęściej swobodnie przejeżdżają przez skrzyżowanie Swobodnej z Powstańców Śląskich, pedałując głównie na północ, często też jadą przez most Grunwaldzki w stronę Grunwaldzkiego placu oraz pędzą Legnicką przez skrzyżowania z Nabycińską w stronę Jana Pawła II.
Akurat w tym miejscu często dochodzi do skrzyżowania mojego przestraszonego wzroku kierowcy z spojrzeniem nie zawsze ostrożnych cyklistów, przejeżdżających przez pasy własną ścieżką.
Z przeprowadzonych w tym miejscu badań natężenia ruchu wynika, że rowerzystów we Wrocławiu przybywa. Eureka! Głębsza analiza tego fascynującego zjawiska wykazała, że wrocławski rowerzysta jest mężczyzną i częściej jeździ po mieście popołudniu, chyba, że akurat jest poranny szczyt.
Nie znam się na badaniach inżynierii ruchu, pewnie mają jakiś ukryty sens. Może nawet większy od emocjonalnych sporów rowerzystów z kierowcami, które często rozpalają fora internetowe naszej gazety. Najbardziej bawi mnie zresztą pojawiające się w nich czasem pojednawcze stwierdzenie, że jedni i drudzy "jadą na tym samym wózku".
Hmm, różnie to bywa. Lecha Janerkę, można zobaczyć na Legnickiej czasem na żółtym rowerze, jako "spoko kolarza", a czasem jadącego "cool na maxa full i ekstra" w fajnym czterokołowym wózku. Na moście Grunwaldzkim codziennie o świcie można spotkać na rowerze wojewodo/marszałka Rafała Jurkowlańca, (no chyba, że akurat startuje w Tour de Pologne), ale już w czasie dnia porusza się po województwie wielokonnym służbowym wozem.
Jak widać, lobby rowerowe jest we Wrocławiu coraz silniejsze, ba, nawet wielu wrocławian "ubiera się w obcisłe, bo to warto mieć styl". Kilka razy byłem świadkiem, jak dochodziło do konfliktu interesów (czytaj ochlapania) tych co wpadli popedałować po nadodrzańskich wałach z miłośnikami spacerowania z kijkami, których pasji nigdy nie zrozumiem. I może to jest kolejne zadanie dla badaczy natężenia ruchu i kierunku poruszania się wrocławian. Może warto zbadać jak wielka jest populacja wielbicieli nordic walking, o której godzinie wychodzą na miasto i w jakim kierunku idą. I czy przypadkiem nie za często wchodzą w drogę, pardon, w ścieżkę rowerową, cyklistom…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?