Przez wiele lat wrocławscy urzędnicy upierali się, że zaplanowane przed laty przez architektów przejścia dla pieszych byłyby niebezpieczne. Teraz eksperci wykazali, że w ratuszu się mylili. Przejście można uruchomić. Ale pod pewnymi warunkami.
- By to rozwiązanie było bezpieczne, niezbędne jest wprowadzenie ograniczenia prędkości do 20 km/h dla pojazdów komunikacji miejskiej - uważa Łukasz Franek, autor ekspertyzy. Tłumaczy, że w zderzeniu z tramwajem czy autobusem jadącym z taką prędkością, pieszy ma szansę na przeżycie. A niestety właśnie pieszy wbiegający na czerwonym świetle są źródłem największych zagrożeń. Jak uważają naukowcy z Politechniki Krakowskiej aż 30 proc.osób nie czeka na zielone światło. - Dlatego konieczna jest lepsza koordynacja sygnalizacji świetlnej na przejściach dla pieszych w obrębie ronda, czyli stworzenie tzw. "zielonej fali" - dodaje Franek.
Miasto chce przetestować takie rozwiązanie. Za około dwa tygodnie zielone światło dla pieszych między peronami na rondzie Reagana ma zostać wydłużone. Urzędnicy chcą w ten sposób sprawdzić, czy to rozwiązanie nie skomplikuje ruchu komunikacji miejskiej. A autobusów i tramwajów każdej godziny przejeżdża tamtędy około 130. Jeżeli trzy miesiące testów zakończą się pozytywnie, czyli bez wypadków i opóźnień komunikacji, to naziemnych przejść można spodziewać się w 2016. Planowane jest na razie wyrysowanie pasów w dwóch miejscach - od strony Pasażu Grunwaldzkiego przy skrzyżowaniu z Curie-Skłodowskiej oraz po przeciwnej stronie ronda, od strony wysepki na przejściu w kierunku Grunwaldzki Center.
Tomasz Stefanicki, wrocławski oficer pieszy, jest przekonany, że przejścia naziemne "z dużym prawdopodobieństwem powstaną w przyszłym roku". - To rozwiązanie, które jest przyjazne wszystkim, także tym z ograniczoną możliwością poruszania się np. osobom niepełnosprawnym czy matkom z dziećmi - tłumaczy. Wyrysowanie pasów w jednym miejscu ma kosztować ok. 70 tys. złotych. Jak zapewnia jednak oficer pieszy, to rozwiązanie będzie w dłuższej perspektywie generowało zyski. - Oszczędność czasu mieszkańców przeliczona na pieniądze daje ok. 40 tys. oszczędności miesięcznie. Oczywiście są to zyski rozproszone, których nie zobaczymy od razu w wpływach do podatków, ale zaowocują w przyszłości - tłumaczy Stefanicki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?