Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed wyborami sukcesy mają wielu ojców

Wojciech Koerber
Janusz Wójtowicz
Taa, sukces miał wielu ojców, myśli sobie w tajemnicy niejedna żonka, gdy wespół z mężem spogląda na swoje dziecko. W sporcie, okazuje się, jest podobnie, a sytuację tę eksponuje najlepiej okres przedwyborczy.

Oto w minionym tygodniu, w Stambule, wicemistrzem świata w zapasach klasycznych został Damian Janikowski ze Śląska Wrocław, a blisko pudła był też Łukasz Banak. Czytam zatem w mejlu, że "wszystkich zainteresowanych dziennikarzy zapraszamy do udziału w spotkaniu z uczestnikami MŚ w zapasach". Otóż, ciekawostka jest taka, że nazwisk bohaterów nie znalazłem, jakby najmniej ważni tu byli. A zaprasza kto? Osobiście posłanka Ewa Wolak, zaznaczając, że będzie też senator Jarosław Duda. Hurraaa, to już się rozpędzam.

W moich oczach to przyklejanie się do sukcesu wygląda żenująco. Zresztą to nabijanie ludzi w butelkę. Mianowicie trzeba wiedzieć, że żadnego Janikowskiego na spotkaniu nie będzie. Po powrocie ze Stambułu poleciał na wakacje do Egiptu.

Ale może warto posłuchać, co mają nasi politycy do obiecania. Przecież nikt nie da ci tyle, ile obieca polityk. Siedzi mi nawet w pamięci piękny powyborczy cytat z prezydenta Dutkiewicza: "Nie obiecuję, że wszystkie moje obietnice zostaną spełnione". We własnej gazecie to widziałem.

Na spotkanie z uczestnikami MŚ w zapasach zapraszają teraz posłowie i senatorowie. Żenujące jest to przyklejanie się do sportowych sukcesów

Z prezydentem zamieniłem ostatnio kilka zdań na Stadionie Miejskim po walce Adamka. Oj, nie podobało mi się wtedy zachowanie publiki, o czym już wspominałem. Ten wielki Kliczko wszędzie podkreślał, że Wrocław to piękne miasto, a jego mieszkańcy są przemili. No i równie kulturalnie nie zabił nam Adamka, choć mógł już zaraz po "Let's get ready to rumbleeeee". Facet z klasą, prawdziwy mistrz. Nie potrafiliśmy jednak właściwie jego mistrzostwa nagrodzić. Grają hymn ukraiński, świszczy, ogłaszają werdykt, świszczy, pokazuje się brat Władymir, świszczy. Trzeba było słyszeć wrzawę, gdy nastąpił Witalij na nogę Adamka i przypadkowo osunął się na matę. Ktoś mi później opowiadał, jakie werbalne i niewerbalne dźwięki dochodziły z VIP-owskich loży: zabij go, dobij! To nie była wyrobiona publika znająca się na sporcie. No więc pytam prezydenta, co myśli o tych gwizdach na mistrza, który tak pięknie o Wrocławiu mówił. I słyszę, że to nic złego, bo "jest przecież kibicowanie pozytywne i negatywne". To ja jednak z jakiejś innej gliny jestem, takiej na wymarciu. Istotnie należy pobuczeć, poprzeszkadzać rywalowi (jak klasowy, tylko mu to pomoże), ale i przyklasnąć po pięknej akcji. Na tym właśnie, w moim rozumieniu, piękno kibicowania polega. Gdy twoje mistrzostwo docenią na obcym terenie.

Wracając wszelako do zapasów. A niech się ci politycy przy nich kręcą. Może pomogą im i ciężarowcom porządną halę postawić. By nie uciekali za szybko na salony mieszanych sztuk walk. Wiecie, że ten Janikowski ma już za sobą debiut w MMA? Po kryjomu, lecz sprawa wyszła na jaw, gdy do trenera Tracza znajomy zadzwonił ("a wiesz, Józiu, że tu u mnie na gali twój chłopak walczy"). I, co ciekawe, powalił Damian rywala nie zapaśniczym chwytem, lecz nokautującym ciosem. Była bura, lecz i obietnica, że do Londynu skupi się Janikowski wyłącznie na zapasach. A nie ma lekko w takich dyscyplinach. Wielu musi na bramkach dorabiać. Jak to mówią, całe życie w przeciągach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska