Ofiary to przypadkowe osoby. Jedną z nich był Rafał K. Napadli na niego na drodze w okolicy wsi Komorniki pomiędzy Wrocławiem a Środą Śląską. Autem zastawili drogę tak, że Rafał K. zjechał na pobliski parking. Był 30 lipca ubiegłego roku.
Mężczyzna pracował jako ochroniarz w jednym ze sklepów sieci Biedronka. Później wiązał napad na siebie z zatrzymaniem złodzieja w sklepie, ale śledczy tego nie potwierdzili. Zdaniem prokuratury, był przypadkową ofiarą bandytów.
Zabrali mu kluczyki do samochodu i zmusili, by pojechał z nimi. Najpierw zawieźli go do lombardu w Środzie Śląskiej. Tu kazali zastawić telefon komórkowy. Tak „zarobili” pierwsze 300 złotych. Potem zmusili, by podpisał fikcyjną umowę pożyczki 2800 złotych i zobowiązał się, że zapłaci im te pieniądze.
Zaraz potem wywieźli do lasu i zaczęli katować. Kazali się rozebrać do majtek. Jeden z nich psiknął mu w twarz gazem. Potem bili i strzelali z broni pneumatycznej.