Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piękne, kontrowersyjne i wymowne. Oto Stolpersteine czy "kamienie do potykania". Czym są i gdzie we Wrocławiu je znajdziecie?

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
Wideo
od 16 lat
Są piękne w swojej prostocie ale i wzbudzają kontrowersje. W niektórych miastach zakazano ich układania, w innych jest ich bardzo dużo. W wolnym tłumaczeniu oznaczają kamienie do potykania się. Stolpersteine, bo o nich mowa znajdziecie także we Wrocławiu. Czym są, kogo upamiętniają i gdzie możecie na nie trafić?

Stolper - potykać, Stein - kamień. W języku polskim ta nazwa nie znalazła swojego odpowiednika. Najczęściej nazywamy je kamieniami pamięci. Niemieckie określenie stworzył ur. w 1947 roku artysta Gunter Demnig. Jego celem było upamiętnienie ofiar nazizmu. Ostatecznie kamienie zamawiane są przez bliskich osób, które stały się ofiarami represji, nie tylko nazistowskich - zmarły, zostały wygnane lub np. ich tragiczna sytuacja pchnęła je do samobójstwa.

W ramach 25. edycji Festiwalu Kultury Żydowskiej Simcha, 2 sierpnia zorganizowany został spacer poświęcony wrocławskim „kamieniom pamięci”. Uczestnicy mogli wiele dowiedzieć się o projekcie i poznać historie osób, którym poświęcone są Stolpersteine w centrum Wrocławia.

- Kamienie są formą rozproszonego pomnika. Na każdej z kostek wypisane jest imię, nazwisko i krótka informacja o losie, jaki spotkał upamiętnianą osobę z powodu prześladowań przez nazistów. Artysta tworząc projekt chciał wywołać inny rodzaj refleksji niż ten, który przywołują np. pomnik ofiar holokaustu. Gunter Demnig chciał skupić się na losach poszczególnych osób i przywrócić im podmiotowość - wyjaśnia Karolina Jara, doktorantka historii sztuki, pracująca w OP ENHEIM i dla Niemiecko-Polskiej Fundacji Ochrony Zabytków Kultury.

Stolpersteine wiążą się ściśle z ostatnim, dobrowolnym miejscem zamieszkania danej osoby. Z tego tytułu wmurowywane są w posadzkę lub umieszczane w chodniku przez budynkami, w których mieszkali upamiętnieni. Dlatego np. przy ul. Traugutta 19/21, kamienie znajdują się w miejscu, gdzie kiedyś stał rozebrany po wojnie dom.

- Z początku kamienie mają złoty kolor, ale z czasem ich powierzchnia wykonana z miedzi śniedzieje i trudno je zauważyć na szarym chodniku. Ich liczba wciąż rośnie. W maju tego roku został wmurowany 100-tysięczny kamień w Norymberdze. We Wrocławiu, szacunkowo mamy ich 21 - opisuje Karolina Jara.

Kamienie pamięci możemy spotkać w 1200 miejscach na całym świecie. Występują w Niemczech, Austrii, Belgii, Chorwacji, Czechach, Finlandii, Francji, Grecji, Włoszech, Węgrzech, Litwie, Luksemburgu, Mołdawii, Holandii, Norwegii, Polsce, Rumunii, Ukrainie, Słowacji, Słowenii, Hiszpanii, Szwajcarii i Rosji, a także pojawiły się w Ameryce Łacińskiej.

- OP ENHEIM jest silnie związany w historią wrocławskich Żydów. To tu mieszkała rodzina Oppenheimów, do której nawiązuje nazwa instytucji kultury i w kamienicy mieścił się słynny sklep z obuwiem rodziny Herz. Policzyliśmy osoby, które można by upamiętnić przed OP ENHEIM i okazało się, że jest ich aż 21 - mówi Karolina Jara.

Pierwsza kostka pamięci powstała w Kolonii w roku 1992. Potem prekursorski projekt znacznie się rozrósł. Mogą się zgłosić do niego potomkowie czy bliscy danej osoby czy rodziny, jak i instytucje czy stowarzyszenia. Jest to inicjatywa oddolna. To nie artysta decyduje o tym gdzie pojawi się Stolperstein. Za kostkę trzeba zapłacić - konkretnie pokryć koszty jej powstania, przesyłki, opłat administracyjnych związanych z pozwoleniami.

Kwestie formalne związane z wmurowaniem Stolpersteine także leżą po stronie inicjatorów. Wiążą się z tym projekt oraz zgody na wmurowanie kostki, m.in. od konserwatora zabytków. - Jest to proces trwałej ingerencji w przestrzeń publiczną, dlatego wymaga odpowiednich pozwoleń - tłumaczy Karolina Jara.

Pierwszy we Wrocławiu kamień został poświęcony Edycie Stein. Możemy znaleźć go przed jej domem przy ul. Nowowiejskiej. Niedaleko, bo przy ul. Jedności Narodowej znajdziemy kolejne cztery. Inne są jeszcze m.in. przy ul. Świdnickiej czy rogu Zielińskiego i Swobodnej. Upamiętniają zazwyczaj przeciętnych obywateli, których rodziny postanowiły oddać hołd bliskim.

Kostki wyglądają podobnie. Mają powierzchnię ok. 10 na 10 cm. Układane są w betonowych kubikach i w tej formie umieszczane w podłożu. Wokół kamieni pamięci narosły kontrowersje, bo te umieszczane są "pod stopami". Władze Monachium i monachijska Gmina Żydowska całkowicie zakazały tej formy upamiętniania, uznając ją za niegodną. Podobnie, w Polsce, zadecydowały władze Krakowa, które to z kolei uznały zwyczaj za niepolski.

Projekt Demniga wzbudza też kontrowersje, głównie ze względu na umiejscownie kostek w chodniku, możliwość deptania i zabrudzenia ich. Pojawiły się też głosy niektórych właścieli nieruchomości, że skojarzenie z ludzką traumą zaniża wartość należących do nich obiektów.

- Jest jednak wiele osób, które uważają, że ta forma upamiętnienia jest bardzo poruszająca - zapewnia Karolina Jara. - Pozwala zatrzymać się na chwilę i wzbudzić refleksję o ludziach, którzy chodzili niegdyś tymi samy ulicami, co my.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska