Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczne spory? Ksiądz gej? Nic z tego. Dobre słowo albo... ratowanie nietoperza

Agata Grzelińska
Agata Grzelińska
Agata Grzelińska Tomasz Hołod
Gdybyśmy widzieli świat tylko tak, jak pokazują go media, byłoby strasznie nudno. Weźmy ostatni weekend. W telewizji, internecie, radiu, gazetach (tych ogólnopolskich przynajmniej) królowały dwa tematy: przedwyborcze polityczne spory z dwoma, a nawet trzema paniami w rolach głównych oraz nikomu dotąd nieznany polski ksiądz, który postanowił zrujnować swoją watykańską karierę śmiałym wyznaniem, że ma narzeczonego. Czy te dwa niusy eksponowane jako informacje numer jeden naprawdę aż tak obchodzą ludzi?

Pewnie obchodzą, ale czy bardzo? A nawet jeśli obchodzą nieco bardziej, to czy poruszają do głębi? Bo tylko jeśli poruszają, to jest szansa, że ludzie będą o nich dłużej pamiętać. Zostawmy te pytania bez odpowiedzi. Zwłaszcza że, jak się okazuje, często znacznie bardziej wzruszające od zdarzeń, o których trąbią ogólnopolskie i światowe media, są drobne codzienne zdarzenia, które nie nadają się na medialne fleszyki, michałki czy inną drobnicę.

T e codzienne drobne zdarzenia, o których mowa, to nieraz naprawdę bardzo, ale to bardzo niepozorne przejawy dobra. Niby nic, ale jakiż efekt! Taki, że aż zmusza ludzi do napisania o nich do gazety. Mam na potrzeby tego tekstu dwa konkretne przykłady. Oba pochodzą od Czytelniczek „Gazety Wrocławskiej”.

Pierwsza pozornie błaha historia wydarzyła się latem w jednej z wrocławskich galerii handlowych. Do pani Marty podeszła starsza pani po to tylko, by powiedzieć jej komplement, a dokładniej, że ma ładne, długie nogi. Młoda kobieta była tak zszokowana, że przez chwilę myślała nawet, że może to sarkazm lub złośliwość. Sama się potem w przysłanym do redakcji mejlu za tę myśl skarciła. Panie chwilę porozmawiały i rozstały się, a młoda wrocławianka dopiero po dłuższej chwili poczuła, że bardzo chciałaby jeszcze porozmawiać z przemiłą starszą panią. „Z pewnością jest to jedna z najsympatyczniejszych osób, jakie kiedykolwiek spotkałam - niesamowicie ciepła i serdeczna” - napisała pani Marta. Dodała, że „tak otwarci, ciepli i pełni pogody ducha ludzie należą do rzadkości”.

Drugi list, który pewnie tak jak ten od pani Marty, zapadnie mi w pamięć na długo, przyszedł do redakcji wczoraj. Pani Jadwiga opisała inną pozornie błahą, ale bardzo wzruszającą historię, która stała się też jej udziałem. Przy dużym sklepie w centrum Wrocławia zobaczyła kolorowo ubraną dziewczynę, która pochylała się nad jakimś maleństwem. Okazało się, że to nietoperz. Prawdopodobnie spadł z drzewa. Niebożątko ledwo zipało. Dziewczyna próbowała wezwać jakąś pomoc, ale jak to w takich sytuacjach bywa, powołane do tego instytucje były zbyt zajęte. Pani Jadwiga przyłączyła się do akcji ratowania nietoperza. Gdy postanowiły zawieźć go do weterynarza, poturbowany zwierzak zebrał się w sobie i jakąś resztką sił zdołał odlecieć. „Już dawno nie byłam tak wzruszona - ta kolorowa dziewczyna, tak normalnie, pięknie opiekująca się stworzeniem - podniosła mnie na duchu” - napisała nasza Czytelniczka. Dodała: „Śmiałam się, że jej życzliwość dała siłę nietoperzowi”.

O takich pozornie niepozornych zdarzeniach myślał być może angielski filozof John Locke, pisząc: „Nazywamy dobrem to, co powoduje lub powiększa nam przyjemność lub zmniejsza cierpienie”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska