Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podróż na Psie Pole jak z koszmaru. MPK wie o wypadku, ale nie powie pasażerom (LIST)

List Czytelnika
MPK Wrocław - zdjęcie ilustracyjne
MPK Wrocław - zdjęcie ilustracyjne fot. Janusz Wójtowicz
Nasz Czytelnik, podobnie jak wielu pasażerów wrocławskiego MPK, próbujących się dostać na Psie Pole, przeżyli wczoraj prawdziwy koszmar. Po wypadku na mostach Jagiellońskich, ludzie w marznącym deszczu i śniegu czekali kilkadziesiąt minut na autobusy, które nie przyjeżdżały. Nie działały tablice informacyjne, a żaden z pracowników MPK (na przystanek dojeżdżały tramwaje) nie poinformował marznących pasażerów, że ich czekanie nie ma sensu... - W ciągu trzech godzin nikt, absolutnie nikt, nie pofatygował się na przystanek przy ulicy Kochanowskiego z komunikatem informującym o objazdach autobusów - denerwuje się nasz Czytelnik. Mimo awarii tablic informacyjnych i dwóch wozów z nadzoru ruchu stojących przy rondzie Reagana, nikt nie był w stanie podjechać dwóch przystanków dalej. Wystarczyła kartka z jedną, jakże istotną informacją - dodaje.

CZYTAJ WIĘCEJ: WROCŁAW - WYPADEK NA MOSTACH JAGIELLOŃSKICH - ZOBACZ ZDJĘCIA

Oto cały list Czytelnika:

Szanowni Państwo,
Czuję się w obowiązku napisać w sprawie bulwersującego zdarzenia, które miało miejsce w dniu dzisiejszym (tj. 21 stycznia br.) w godzinach 17-20 (a może i dłużej) z MPK Wrocław w roli głównej.
Tym razem nie skorzystam z tradycyjnej drogi składania skarg i zażaleń bo sprawa nie dotyczyła tylko mnie a co najmniej kilkudziesięciu pasażerów oczekujących bezskutecznie na autobus jadący w kierunku Psiego Pola na podwójnym przystanku przy ulicy Kochanowskiego.
Osobiście dotarłem na przystanek o godz. 17:55 przyjeżdżając tramwajem nr 9 jadącym w stronę Sępolna. Początkowo nic nie zapowiadało dramatu, dopiero po kilkunastu minutach usłyszałem rozmowy pozostałych pasażerów komentujących wyraźnie opóźnione autobusy.
W tym samym czasie na wspomniany przystanek regularnie podjeżdżały tramwaje wszystkich kursujących tamtędy linii (2, 9, 10, 17, 33plus) co nie wzbudziło podejrzeń u pasażerów, że autobusy po prostu przestały na ten przystanek dojeżdżać. Każdy liczył, że w końcu któryś z opóźnionych kursów pojawi się na horyzoncie a im dłużej trwało oczekiwanie tym większa była nadzieja, że za kilka chwil coś podjedzie.
Temperatura spadła poniżej zera, wiata przystankowa nie była skutecznym schronieniem przed marznącym deszczem. Po godzinie zegarowej (!) oczekiwania stało się jasne, że nie wydostaniemy się z przystanku. Na domiar złego przystanek zlokalizowany jest z dala od zabudowań, sklepów czy instytucji publicznych w których można by było znaleźć schronienie.
Ludzie dosłownie sinieli w oczach. Uśmiechnięci motorniczowie bezradnie rozkładali ręce, wszak tory prowadzą z tego przystanku tylko w jednym kierunku i nie jest to Psie Pole. Autobusu jak nie było tak nie ma. Warto dodać, że w przeciwnym kierunku (w stronę placu Grunwaldzkiego) od czasu do czasu autobus podjeżdżał co dodatkowo myliło oczekujących pasażerów. Skoro odjechał w przeciwnym kierunku to wkrótce wróci - szeptali zmarznięci ludzie. Tablice informacyjne na przystanku „Kochanowskiego” już drugi dzień solidarnie były zepsute… żadnych informacji i nadziei na szybkie rozwiązanie sytuacji.

CZYTAJ WIĘCEJ NA KOLEJNEJ STRONIE

Po 90 minutach czekania, przemarznięty do szpiku kości, przeszedłem na drugą stronę ulicy i wsiadłem w pierwszym lepszy tramwaj, który dowiózł mnie na Rondo Reagana. Pomyślałem, że pobliska galeria handlowa będzie idealnym miejscem na zagrzanie się i obmyślenie planu awaryjnego (z ronda Reagana również wszystkie drogi na Psie Pole prowadziły przez nieszczęsny przystanek Kochanowskiego).

Jakież było moje zdziwienie gdy na rondzie Reagana ujrzałem dwa wozy dumnie prezentujące napis „NADZÓR RUCHU”, działające tablice informacyjne i regularnie odjeżdżające autobusy w stronę coraz bardziej odległego Psiego Pola. Dopiero tam dowiedziałem się o wypadku na Mostach Jagiellońskich i zorganizowanym objeździe dla wszystkich autobusów. Mijała druga (dla niektórych trzecia) godzina oczekiwania. W krótkiej rozmowie z kontrolerem ruchu dowiedziałem się, że awaria tablic informacyjnych na przystanku „Kochanowskiego” jest doskonale znana obsłudze technicznej MPK. Mimo to:

- w ciągu trzech godzin NIKT, absolutnie NIKT, nie pofatygował się na przystanek przy ulicy Kochanowskiego z komunikatem informującym o objazdach autobusów. Mimo awarii tablic informacyjnych i dwóch wozów z nadzoru ruchu stojących przy rondzie Reagana nikt nie był wstanie podjechać dwóch przystanków dalej. Wystarczyła kartka z jedną, jakże istotną informacją.

- wspomniałem o regularnie podjeżdżających tramwajach. Połowa z nich jechała z ronda Reagana. Również w tym przypadku żaden z uśmiechniętych motorniczych nie pofatygował się (widząc tłum ludzi) by poinformować o nadaremnym czekaniu na autobus.

- dopiero moja interwencja na rondzie Reagana spowodowała, że ktoś z nadzoru ruchu przyszedł po rozum do głowy i pojechał na przystanek Kochanowskiego.

Mam nadzieję, że tego wieczora wszyscy szczęśliwie dotarli do swoich domów a na przystanku zawisła odpowiednia informacja. W końcu ludzi na przystanku stale przybywało i jednorazowy komunikat rozwiązałby problem tylko na chwilę.

Pytania nasuwają się same. Dlaczego pasażer musi wykonywać obowiązki za przewoźnika? Dlaczego w MPK (wciąż) pracują ludzie bez wyobraźni? Kto odpowie za ten bałagan? Co ma do powiedzenia kierownictwo firmy, namawiające wrocławian na porzucenie swoich samochodów? Jak tramwaje i autobusy mają jeździć punktualnie skoro nadzór ruchu nie potrafi nadzorować nawet siebie? Dlaczego telefony do MPK czynne są wyłącznie do godzin popołudniowych? Czy po godz. 18 znikają problemy pasażerów? Doświadczenie uczy, że w tych godzinach problemy dopiero się zaczynają.

Niewątpliwie spisałem się dzisiaj lepiej niż cała armia pracowników MPK i w przeciwieństwie do nich zrobiłem to za darmo.

Z poważaniem,
(jeszcze) Pasażer

List oczywiście przekazaliśmy do wrocławskiego MPK. Oto odpowiedź, którą otrzymaliśmy od rzeczniczki prasowej:

Przepraszamy za utrudnienia, których Pasażer doświadczył w związku z wczorajszym wypadkiem na Mostach Jagiellońskich. Zdarzenie to spowodowało zmiany w kursowaniu dla linii D, 116, 131, 141 i 331, które skierowano objazdem. Dyspozytorzy Centrali Ruchu wpisali odpowiednią informację na tablice DIP, by powiadomić pasażerów o utrudnieniach, nie mając jednak wiedzy o awarii tablic przy ul. Kochanowskiego.
Po zgłoszeniu Pasażera informacja ta została zweryfikowana i przekazana odpowiednim służbom, a tablice ponownie uruchomiono o godz. 23.20. Pracownicy Nadzoru Ruchu zostali skierowani na Rondo Reagana, gdzie wspierali wyjazd autobusów w kierunku ul. Piastowskiej. Tak duże skrzyżowanie wymaga kierowania ruchem przynajmniej dwóch osób. Sygnalizacja świetlna nie przewiduje tak wzmożonego ruchu autobusowego, jak to miało miejsce na skutek zarządzonych objazdów. Priorytetem w tej sytuacji było sterowanie ruchem na Rondzie Reagana i zniwelowanie skutków objazdów dla wszystkich uczestników ruchu. Trzeci pracownik NR informował dodatkowo pasażerów o zaistniałej sytuacji.
Nasza infolinia czynna jest w godz. 8.00 - 20.00. Wczoraj pracownik infolinii odebrał cztery telefony z prośbą o informację nt. funkcjonowania komunikacji miejskiej w związku z wypadkiem na Mostach Jagiellońskich. Wszystkie rozmowy są nagrywane, a numery Klientów identyfikowane.
Pozdrawiam, Agnieszka Korzeniowska, rzecznik prasowy, kierownik Biura Promocji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska