Piłka ręczna. Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 30:30 (14:15)

Beniaminek z Wrocławia zatrzymał na własnym parkiecie w hali wrocławskiej AWF brązowego medalistę poprzednich mistrzostw Polski - Górnika Zabrze.

„Wojskowi” zremisowali z drużyną Patrika Liljestranda 30:30 (14:15) i ten wynik trzeba traktować jako niespodziankę dwunastej serii spotkań w męskiej ekstraklasie. Śląsk po kilku minutach prowadził z zabrzanami 4:0. Po dwudziestu trzech wciąż był lepszy, od czwartej ekipy w lidze - 14:8.

- Później złapaliśmy lekki dołek i Górnik trafił nam siędem bramek z rzędu. Trochę szkoda tego, ale ostatecznie mecz zakończył się remisem, który można nazwać zwycięskim. Urwać punkty tak dobremu zespołowi jakim jest Górnik, to nie jest łatwa sprawa. Pokazaliśmy, że jeśli czegoś bardzo się chce, to jest to możliwe. Chłopaki grali z pełnym zaangażowaniem od początku do końca i udowodnili, że będąc na straconej pozycji, można jednak ugryźć tak silnego przeciwnika jakim jest brązowy medalista poprzedniego sezonu - cieszył się po meczu bramkarz WKS-u Marcin Schodowski, który to spotkanie obejrzał z trybun.

Golkiper aktualnie pauzuje z powodu pękniętej łękotki i naderwanych więzadeł w kolanie. We wtorek przejdzie operację artroskopii i jak sam mówi, do końca tego sezonu już raczej nie zagra. W następnej kolejce Śląsk Wrocław zmierzy się na wyjeździe z ekipą srebrnej Orlen Wisły Płock.