Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijana aptekarka nie popełniła przestępstwa

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Nietrzeźwa aptekarka sprzedająca leki nie popełniła przestępstwa - twierdzi policja. Kobiecie grozi co najwyżej 30 dni aresztu za wykroczenie.

Sprzedawała leki w jednej z aptek na terenie Grabiszynka mając 2,7 promila alkoholu w organizmie. O pijanej aptekarce doniosła pod koniec listopada wrocławska policja. - Za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozić może kara do trzech lat pozbawienia wolności - mówił nam wówczas rzecznik dolnośląskiej policji Paweł Petrykowski.

Policjanci z komisariatu na ul. Grabiszyńskiej bardzo szybko, bo już po kilku dniach, umorzyli dochodzenie w tej sprawie. Uznali, że nie było cech przestępstwa.

Zgodnie z nowymi przepisami, takiego umorzenia nie musi już oceniać prokurator. Ponieważ nie ma pokrzywdzonych, to nikt nie może tej decyzji zaskarżyć. Dlaczego? Jak powiedział nam w poniedziałek Paweł Petrykowski, policjanci ocenili, że nikomu nie sprzedano leku innego, niż był przepisany. Nikogo więc farmaceutka nie naraziła na niebezpieczeństwo utraty życia albo zdrowia. Dlatego postępowanie umorzono, jako powód podając „brak cech przestępstwa”.

Pijana aptekarka obsługiwała klientów. Miała 2,7 promila alkoholu

To koniec? Nic podobnego. Policja może skierować do sądu wniosek o ukaranie aptekarki za wykroczenie. Zgodnie z kodeksem wykroczeń, ktoś, kto pod wpływem alkoholu, a na dodatek „wbrew obowiązkowi zachowania trzeźwości” wykonuje obowiązki zawodowe albo służbowe, może być ukarany grzywną lub karą aresztu. Kara aresztu to maksimum 30 dni.

Co ciekawe, ustaliliśmy, że policjanci - rozstrzygając, że wszystkie leki pani farmaceutka sprzedała prawidłowo - wyręczyli Inspekcję Farmaceutyczną. Ta o sprawie pijanej aptekarki wiedziała tyle, co w listopadzie napisały media. - Nie dostaliśmy żadnej oficjalnej informacji z policji - mówi Urszula Sławińska-Zagórska, Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny na Dolnym Śląsku.

Gdyby taka informacja wpłynęła, inspekcja przekazałaby sprawę Izbie Aptekarskiej. To zawodowy samorząd, w ramach którego działa rzecznik odpowiedzialności zawodowej.

Gdyby się okazało, że pijana kobieta byłaby równocześnie właścicielką, a nie tylko sprzedawcą leków, inspekcja mogłaby zbadać sprawę pod kątem ewentualnego cofnięcia zezwolenia na prowadzenie apteki.

Aptekarka z Grabiszynka we wrześniu została przez wrocławski sąd skazana za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Wyrok: rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Czy ewentualny wyrok za wykroczenie mógłby spowodować odwieszenie tego wyroku?

Rzecznik wrocławskiego Sądu Okręgowego sędzia Marek Poteralski mówi, że musiałby to ocenić sąd, który skazał za jazdę po alkoholu. Mógłby to zrobić. Mógłby też, za zgodą kobiety, zobowiązać ją do leczenia odwykowego. Jest jednak problem, bo prawo nie przewidziało procedury informowania sądu karnego o wyroku za wykroczenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska