Mieszkańcy Ołtaszyna i Wojszyc stracili cierpliwość. Mają dość rozkopanych osiedli, hałasu i brudu. Przebudowa kanalizacji miała się skończyć w czerwcu. Termin przesunięto jednak napierw na sierpień, a teraz na listopad.
Prowadząca prace firma tłumaczy, że opóźnienia wzięły się przez złą pogodę. Budowlańcy trafiali też na rury, których nie było w planach terenu.
Ale ludzi to nie uspokaja. Uważają, że opóźnienia biorą się z tego, iż robotnicy pracują na pół gwizdka.
- Ile można żyć w takich warunkach? - złości się Jadwiga Pietrzyk z ul. Kosmicznej na Ołtaszynie.
Razem z sąsiadami cały czas podgląda, jak idzie robota. - Patrzę, czy robią to, co powinni, i w jakim tempie - tłumaczy.
Jej zdaniem pracownicy fir-my drogowej, którzy odnawiają jezdnię pod jej domem, spisują się dobrze. Narzeka za to na poprzednią grupę robotników kładących rury.
- Mieli strasznie długie przestoje. Potrafili kilka razy dziennie robić półgodzinną przerwę na papierosa - złości się pani Jadwiga.
Postępom w budowie kanalizacji przygląda się też Krzysztof Molski z ul. Grota-Roweckiego. Mężczyzna zaczął się interesować budową, gdy po wymianie rur na ulicy zalało mu piwnicę.
- Bo ktoś przez pomyłkę zatkał odpływ - złości się Molski. I dodaje, że robotnicy, którzy właśnie kładą pod jego domem rury kanalizacyjne, nie starają się tak, jak powinni. - Często całymi dniami po prostu snują się w tę i z powrotem, zupełnie bez sensu - denerwuje się mężczyzna.
Podobnie jest na Wojszycach. Na obu osiedlach mieszkańcy wzięli więc sprawy w swoje ręce. Pilnują, czy prace przebiegają zgodnie z planem.
- To jak pospolite ruszenie - opowiada Jerzy Dyjakon, szef Rady Osiedla Wojszyce.
80 dni ma jeszcze potrwać uciążliwy remont na Ołtaszynie i Wojszycach.
Wyjaśnia, że na jego osiedlu prawie wszyscy mieszkańcy mają oko na robotników.
- Ludzie są zmęczeni tymi rozkopami. Chcą, by skończyło się to jak najszybciej - wyjaśnia Dyjakon.
Do Rady Osiedla tygodniowo trafia kilkanaście skarg od zdenerwowanych mieszkańców. Jerzy Dyjakon kieruje je do Biura Funduszu Spójności.
Iliana Arent-Rabiej z tego biura wyjaśnia , że skargi na złą pracę robotników przesyła firmie, która nadzoruje projekt. To ona może ukarać swego pracownika. Zaznacza, że mieszkańcy mogą poprosić o kontrolę inspektora z BFS-u.
Oprócz zastrzeżeń do samych pracowników mieszkańcy Wojszyc i Ołtaszyna narzekają, że nie byli informowani o kolejnych etapach prac. Biuro Funduszu Spójności, które prowadzi inwestycję, z tym zarzutem się nie zgadza.
- Spotkaliśmy się z mieszkańcami 10 razy i opowiadaliśmy, jakie czekają ich problemy związane z budową - odpowiada Arent-Rabiej. - Ale cieszymy się, że ludzie nie są obojętni i dbają o swoje sprawy. To im przecież najbardziej zależy, jak wygląda ich najbliższa okolica.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?