Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec dyrektor

Krzysztof Kucharski
Jerzy Grotowski. Rok 1964
Jerzy Grotowski. Rok 1964 Tadeusz Drankowski
W tym tygodniu rozpoczęły się w Polsce obchody Roku Jerzego Grotowskiego. Piszemy o twórcy kultowego Teatru Laboratorium.

Od kilku lat w rocznicę śmierci Jerzego Grotowskiego do ośrodka uniwersyteckiego Shanti Niketan w Zachodnim Bengalu (Indie) przyjeżdżają Baulowie, by rozpalić ogień i przez całą noc oraz dzień celebrować muzyką i śpiewem pamięć o polskim artyście. Inicjatorem tych rokrocznych uroczystości jest uczeń i współpracownik Grotowskiego Abani Biswas. Z okazji inauguracji Roku Grotowskiego pięcioosobowa delegacja Baulów zaprezentowała w minioną środę swoje Songs for Grot ("Pieśni dla Grota") we wrocławskim Muzeum Architektury.

W lutym w Nowym Jorku odbędą się pierwsze dyskusje, pokazy filmowe i warsztaty z cyklu Year of Grotowski. Kolejne zaplanowano na kwiecień, maj i lipiec. Także w lutym w duńskim Holstebro odbędzie się z inicjatywy Odin Teatret spotkanie zatytułowane "The First Stone". W maju planowana jest cała seria spotkań w Berlinie, Budapeszcie, Düsseldorfie i Wiedniu. W czerwcu najpierw w Londynie, a potem przez cztery dni w Canterbury (Anglia) specjalne programy przygotował Instytut Grotowskiego z tamtejszymi ośrodkami naukowymi. W październiku w Paryżu odbędzie się trzydniowa konferencja "Antropologia teatralna według Jerzego Grotowskiego". W listopadzie dojdzie do spotkania na Uniwersytecie "La Sapienza" w Rzymie, a w Hawanie przez tydzień będzie trwało seminarium poświęcone Teatrowi Laboratorium i jego dyrektorowi. W drugiej połowie listopada trzy amerykańskie miasta: Claremont, Irvine i Los Angeles przedstawią 8-dniowy program "Rok Grotowskiego w Kalifornii".

Ta litania nie jest kompletna. Nie tylko nie ma w niej bogatego programu polskiego, ale też wielu zagranicznych wydarzeń niezgłoszonych do Instytutu Grotowskiego. Nigdy w historii polskiej kultury żaden polski artysta teatru nie był tak hołdowany ani za życia, ani tym bardziej po śmierci.

W roku 1959 Jerzy Grotowski wspólnie z krakowskim krytykiem teatralnym Ludwikiem Flaszenem przejmuje opolski teatrzyk XIII Rzędów, mieszczący się w niewielkiej salce w Domu Związków Twórczych. Propozycję dostał Flaszen, który zaproponował, by kierownikiem artystycznym został 26-letni wówczas Grotowski.

W roku 1964 opolscy urzędnicy drastycznie obcięli dotacje, a teatr z ochotą przygarnął prof. Bolesław Iwaszkiewicz, przewodniczący Prezydium Rady Narodowej Wrocławia i w tym mieście teatr rozpoczął działalność oficjalnie 1 stycznia 1965 roku. Początkowo podlegał Towarzystwu Miłośników Wrocławia.
W nietypowych salach na wrocławskim Rynku powstają dwa najwybitniejsze dzieła w historii nie tylko polskiego teatru: "Książę niezłomny" (premiera - 14 listopada 1965) i "Apocalypsis cum figuris" (11 lutego 1969). Zespół aktorski stanowią wtedy: Elizabeth Albahaca, Rena Mirecka, Ryszard Cieślak, Zbigniew Cynkutis, Antoni Jahołkowski, Zygmunt Molik i Stanisław Ścierski.

Ewolucję tego poszukującego i awangardowego teatru najlepiej obrazują jego szyldy: opolski - Teatr-Laboratorium "13 Rzędów" i kolejne wrocławskie - Instytut Badań Metody Aktorskiej - Teatr Laboratorium, następnie - Instytut Aktora - Teatr Laboratorium, by wreszcie w roku 1975 przyjąć ostateczną nazwę Teatr Laboratorium.

Pod tą właśnie nazwą w tym samym roku wystąpił w roli gospodarza najważniejszego w Europie święta teatralnego - Uniwersytet Poszukiwań Teatru Narodów. Do Wrocławia zjechali tacy twórcy awangardy teatralnej, jak: Eugenio Barba, Jean-Louis Barrault, Peter Brook, Joseph Chaikin, André Gregory i Luca Ronconi.

Teatr Laboratorium był już na etapie po pierwszych stażach i czuwaniach okresu poteatralnego, gości zapraszał do uczestniczenia w dziełach-procesach: "Acting Therapy", "Zdarzenia" i "Twoja Pieśń". Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku szereg przedsięwzięć artystyczno-badawczych określano wspólnym mianem "Teatr Źródeł".

W stanie wojennym członkowie zespołu prowadzili staże za granicą. Jerzy Grotowski w takiej sytuacji politycznej wybrał emigrację. Członkowie Teatru Laboratorium postanowili zakończyć działalność i rozwiązać zespół 31 grudnia 1984 roku.
- On chciał niemożliwego. Szukał teatru, który miał nie być teatrem, aktora, który by nie grał, widza niebędącego widzem - tak określił twórczość Grotowskiego przez całe lata jego najbliższy współpracownik Ludwik Flaszen.
Grotowski podbił świat i wpisał się w historię teatru właśnie tym, że wszystkie te granice przekroczył.
- Grotowski był dla mnie człowiekiem bardzo ważnym, który w końcu dał mi w życiu... No, nie wiem, chyba wszystko. Jest jednym z ludzi, których mogę zapytać o wszystko i wierzyć mu, że to, co mi radzi, jest słuszne, prawdziwe. On nie radzi tak, żeby zbyć. Jeżeli nie ma odpowiedzi natychmiast, to prosi o jeden dzień. Potem jego rada jest absolutnie słuszna. Na początku Grotowski był dla mnie tylko dyrektorem, potem ojcem, który uczy swoje dziecko stawiać pierwsze kroki. A potem? Do dzisiaj jest moim bratem - tak opowiadał greckiemu dziennikarzowi w roku 1986 o swoim stosunku do bossa jego największy aktor - Ryszard Cieślak.

- Boss to był nie tylko boss. Nauczył nas otwierania siebie i ludzi. Wyzwolił. Potem, prowadząc warsztaty, zrozumiałem, co się stało z moją psychiką, jaką woltę ona wykonała. Czy żal mi było teatru? Nie wiem, chyba nie. Nigdy tak naprawdę nie czułem się aktorem - powiedział pod koniec lat siedemdziesiątych Stanisław Ścierski.

Grotowski był postacią budzącą kontrowersje, podobnie jak jego działalność teatralna, a potem badawcza. Autorem najbardziej krytycznej publikacji w miesięczniku "Res Publica Nowa" po śmierci Grotowskiego był Jacek Dobrowolski.

- Grot, jak jakiś toksyczny guru czy terapeuta, silnie emocjonalnie uzależniał pracujących z nim ludzi od siebie i nie umiał ich odłączać. Po jego wyjeździe z Polski w 1982 r. niektórzy z nich się całkowicie rozpadli. Najbardziej mnie boli samobójcza śmierć Staszka Ścierskiego, z którym się przyjaźniłem. Był to człowiek wielkiego serca i całkowitego oddania, lecz przez to bezbronny jak dziecko. Dobrze, że przed śmiercią Grot przyznał się do tego, że manipulował ludźmi. Stało się to jednak za późno, by móc cokolwiek naprawić - na końcu Dobrowolski trochę rozgrzesza swojego guru.

Zupełnie inaczej postrzegała Grotowskiego, w najbardziej dramatycznym dla siebie momencie po śmierci ojca, Agnieszka Cieślak, córka wspaniałego aktora, która tak relacjonuje pogrzeb ojca w rozmowie z Teresą Błajet-Wilniewczyc z "Notatnika Teatralnego":
- Wielu przemawiało. Również Jerzy Grotowski. Nie spotkałam się wówczas z żadnym gestem z jego strony. Bardzo chciałam porozmawiać o ojcu. Może mnie nie dostrzegł? Trudno mi było ustosunkować się się do jego przemówienia. Mam wrażenie, że mówił tylko o sobie, swojej pracy. A może jestem niesprawiedliwa? Z Grotowskim spotkałam się na moment dopiero po mszy żałobnej. Gdy stałyśmy z Pari z urną, podszedł do mnie i uścisnął.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska