Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieprawidłowości w Teatrze Polskim? Mieszkowski: zarzuty są żenujące

Malwina Gadawa
Krzysztof Mieszkowski i Krystian Lupa
Krzysztof Mieszkowski i Krystian Lupa Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Radni sejmiku uważają, że przy zawieraniu umów dotyczących przedstawień „Wycinka” oraz „Proces” doszło do wielu nieprawidłowości. Były dyrektor odpowiada – zarzuty są żenujące.

Przedstawiciele komisji kultury i rewizyjnej Sejmiku Województwa Dolnośląskiego skontrolowali umowy zawierane przez Teatr Polski we Wrocławiu. Sprawdzili umowy zawierane od 2014 do 2016 roku.

- Przy zawieraniu umów dotyczących przedstawień „Wycinka” oraz „Proces” doszło do wielu nieprawidłowości, które prowadziły do poważnych naruszeń interesu prawnego Teatru Polskiego we Wrocławiu - czytamy w raporcie pokontrolnym, który został przyjęty przez dwie komisje sejmiku.

Radni pracujący w zespole napisali również, że Krzysztof Mieszkowski, ówczesny dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, obecnie poseł Nowoczesnej, sporządzając umowy miał nie konsultować ich treści oraz wysokości zobowiązań z główną księgową oraz, że zawarte umowy w większości nie posiadają dowodu na akceptację ich treści przez radcę prawnego teatru. Zaś o kwotach dotyczących realizacji zawartych umów dział księgowości TP miał się dowiadywać dopiero z rachunków przedstawianych przez wykonawców.

Radni zwrócili także uwagę na wysokość ustalonych w kontrolowanych umowach wynagrodzeń, które według nich „odbiegają od kwot wynikających z umów zawartych z innymi podmiotami”.

Radni uznali też za niepokojący aneks do umowy z Krystianem Lupą, w którym stwierdzono, że reżyser może odstąpić od umowy i zachowa prawo do wynagrodzenia, nawet w wysokości 25 procent całej, gwarantowanej umową sumy. Lupa za realizację „Procesu” na podstawie tekstu Franza Kafki miał dostać 175 tysięcy złotych. W sierpniu, kiedy trwał konkurs na dyrektora Teatru Polskiego, zawiesił próby do spektaklu. We wrześniu, po powołaniu na nowego dyrektora Polskiego Cezarego Morawskiego, zerwał umowę i zdecydował, że nie wystawi we Wrocławiu tej premiery.

Radni w raporcie zwrócili także uwagę na wydatki, jakie teatr miał ponieść w związku z zakwaterowaniem Lupy w hotelu Scandic we Wrocławiu. Teatr zapłacił za pobyt artysty w hotelu, w marcu 2016 roku, blisko 7 tys. zł. „Na uwagę zasługuje możliwość wygenerowania kosztów na poziomie nawet 60.000 zł w przypadku zamieszkiwania artysty w tym hotelu do czasu premiery” - czytamy w raporcie. „Z informacji przedstawionych przez główną księgową wynika, że Krystian Lupa odmówił zamieszkiwania w zaproponowanym przez teatr mieszkaniu. Dodatkowym świadczeniem na rzecz artysty było ponoszenie kosztów jego przewożenia na trasie Wrocław-Kraków i Kraków - Wrocław” - napisali radni w raporcie.

Poseł Krzysztof Mieszkowski odpiera zarzuty radnych. Twierdzi, że wszystkie umowy były czytane przez radcę prawnego i księgową. - Honoraria były wypłacane na poziomie, jaki dyktował rynek. Proszę pamiętać, że Krystian Lupa to światowej klasy artysta, którego praca rozsławiła Wrocław, Dolny Śląsk, Polskę .Przypomnę, że „Wycinka” gościła mi.in.w Awinionie, Paryżu, Seulu, Tokio, Pekinie uznawana za arcydzieło, wielokrotnie nagradzana zawsze ze znakomitymi recenzjami w najważniejszych światowych mediach.. Radni najwidoczniej nie zdają sobie sprawy jakie reguły obowiązują w teatrze przy zawieraniu umów. Inne umowy podpisuje się z debiutantami, inne z takim mistrzem jak Lupa. Ponadto teatr jest instytucją artystyczną i rządzi się regułami sztuki, co jest wyraźnie zapisane w ustawie. Wieloletnia praca z Lupą opierała się także na zaufaniu, którego najwyraźniej nie zdobył Cezary Morawski, nie doprowadzając do premiery „Procesu”, niszcząc wybitny zespół aktorski - mówi Mieszkowski.

Poseł dodaje, że nie można mówić o hipotetycznych zdarzeniach finansowych, bo one w praktyce nie istnieją. - Wypominać zasłużonemu artyście, starszemu człowiekowi przyzwoity hotel jest żenujące. Z przygotowaniem „Wycinki” nie było żadnych problemów, poza próbą zatrzymania produkcji przez urzędników marszałkowskich - mówi poseł.

I dodaje, że na realizację przedstawienia wydano 550 tys. zł, ale sztuka zarobiła ok. 2,5 miliona złotych. - Warto odpowiedzieć na pytanie, kto zniszczył jeden z najważniejszych teatrów na świecie i to nie hipotetycznie tylko w praktyce i kto zapłaci ten rachunek za utratę prestiżu i dobrego imienia Polski? - pyta były dyrektor teatru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska