Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Neony oświecają nas

Jacek Antczak
Muniek dał się sfotografować autorowi ze skodą i  z wrocławskimi neonem
Muniek dał się sfotografować autorowi ze skodą i z wrocławskimi neonem Paweł Relikowski
Z Tomaszem Kosmalskim, największym kolekcjonerem wrocławskich neonów i autorem wystawy "Rumcajs spotyka Hankę we Wrocławiu" w klubogalerii Szajba, rozmawia Jacek Antczak

Pamięta Pan, jak Muniek Staszczyk śpiewał "neony oślepiają mnie"...
Ten cytat zawsze chodził mi po głowie. Fanem Muńka pozostaję od czasów licealnych, może stąd wzięła się ta moja neonowa pasja.

"Neony w moim mieście zmuszają, zmuszają do miłości" - to z kolei Strachy na Lachy.
Nie wiem, czy do miłości, ale na pewno mają w sobie magię, coś, co przyciąga, zwłaszcza po zmroku, gdy są bardzo efektowne. W ogóle jestem miłośnikiem nostalgicznych klimatów: starych samochodów, muzyki, a przede wszystkim Wrocławia, w którym żyję od urodzenia.

Ile ma Pan neonów?
Szesnaście. W tym najbardziej charakterystyczne dla Wrocławia kinowe: "Warszawa", "Polonia", "Fama", "Ognisko". Ale i wiele innych, które utrwaliły się w świadomości wrocławian: "Hermesa" z ulicy Grabiszyńskiej, "Aptekę" z Piłsudskiego, "Kwiaty" z Olszewskiego, "Spożywczy" ze Spółdzielczej.

Gdzie je Pan przechowuje?
Tu jest problem, bo kończą się lokale rodziców, sióstr, dalszej rodziny i przyjaciół. Upycham je więc po garażach, piwnicach. Znajomi mnie bardzo dopingują i pomagają przy transporcie, wieszaniu, naprawianiu, ale śmieją się, że aby dostać się do dużego pokoju w moim mieszkaniu, trzeba przejść przez kilka neonów.

"Rumcajs" z "Hanką", ledwie się mieszczą na wystawie, którą można oglądać od wczoraj w klubogalerii Szajba przy ulicy św. Antoniego 2/4.
Sam "Rumcajs" ma dziewięć liter z dwiema kreskami, w sumie 11 metrów długości.

Jest drogocenny?
Kupiłem go za symboliczne pieniądze. I świeci. Gorzej z "Hanką", którą zarządca budynku przy ulicy Powstańców Śląskich zdemontował, zanim się zjawiłem i jest zniszczona - pozbijało się w niej szkło.
Neony nie są zabytkami w sensie materialnym, to tylko kawałki blachy. Ale planuję zwrócić się do konserwatora zabytków, by się zainteresował nimi jako elementami architektury. Przecież niektóre wisiały po 40 lat, na stałe wrosły w przestrzeń miejską Wrocławia i mają wielka wartość sentymentalną. No i podobają się kolejnym pokoleniom, nawet ludziom, którzy nie pamiętają, jak świeciły.

Prezentuje Pan neony na wystawach. Jest Pan artystą?
Prawnikiem. Swoją pasją zajmuję się "po godzinach". Robię też zdjęcia, które próbuję łączyć z neonami. Ale nie jestem profesjonalnym fotografem, to wszystko zabawa.

"Rumcajs spotyka Hankę we Wrocławiu" to już czwarta wystawa Pana kolekcji.
Budzę zainteresowanie neonami, łącząc je z takimi akcjami. Tylko pierwsza wystawa była dokumentalna, poświęcona wyłącznie neonom, pokazałem ich na zdjęciach sto, chyba wszystkie neony Wrocławia. Druga nazywała się "Wrocław B" i pokazywała ciemną, zapomnianą stronę miasta, ciemne podwórka dzielnic typu Księże Małe czy Brochów. Wybrałem trzy pasujące do tej tematyki mniej popularne neony, na przykład "Cukierniczy" z ulicy Nowowiejskiej. Kolejną wystawę urządziliśmy w Szajbie w ramach festiwalu Era Nowe Horyzonty. Były na niej rekwizyty ze starych kin oraz neony typu "Pionier" czy "Fama". Teraz wymyśliłem "Czeski sen" z neonami "Rumcajs" i "Hanka", które kilkadziesiąt lat wisiały nad sklepami spożywczymi, ale wszystkim kojarzą się z Czechami i kultową bajką dla dzieci. Postanowiłem więc połączyć je z mocno przekolorowanymi zdjęciami czeskich ikon, między innymi Vondrackowej, Krecika, Karela Gotta, becherovki…

Jest i Muniek na tle starej skody z wrocławską rejestracją, skąd to zdjęcie?
Sam zrobiłem, sfotografowałem go też z moim neonem, podobnie jak innych artystów, z których ułożyłem napis "Wrocław" brakuje mi jeszcze kilku do cyklu "Wrocław nocą".

Jak to "ułożyłem"?
Normalnie, na razie udało mi się namówić siedmiu artystów do zdjęć z neonami, każdy przy innej literze. Muniek trzyma "W", Jędrek "Kodym" Kodymowski z Apteki "O", "Ł" chyba Igor Boxx, czyli połowa Skalpela, poza tym trzymają też Sidney Polak, Maciek Kurowicki z Hurtu, zespół Habakuk i tak powstał "Wrocław", czyli połowa napisu, brakuje mi jeszcze czterech artystów, z niektórymi jestem już wstępnie umówiony, na przykład z Arturem Rojkiem z Myslovitz. Prawdopodobnie będzie z tego fajna wystawa fotograficzna, choć trochę to jeszcze potrwa, bo muszę dostać zgody na wykorzystanie wizerunku. Ale zgadzają się, bo widzą, że moje działania nie są komercyjne, to alternatywna, trochę undergroundowa forma zabawy.

Ale coraz popularniejsza wśród młodych ludzi. Wrocławskie neony doczekały się strony na Facebooku.
Stronę "Neon Side Wrocław" zrobił Tomek Sysło, znany z wielu artystycznych działań we Wrocławiu. Myślałem, że spodoba się może trzydziestu osobom, a po czterech miesiącach jest tam już 850 osób. Jak widać, nostalgia za dawnymi czasami jest modna. Pokazujemy na niej, co robimy, są tam wszystkie zdjęcia i wiele neonowych wątków.

Nie jest Pan jedynym maniakiem neonów w Polsce, niedawno w Muzeum Architektury swoją wystawę prezentowała artystka z Warszawy.
Akurat z nimi mam średnie relacje. Swego czasu chcieli kupić duży i fajny neon "Feniks" i wywieźć. Uznałem, że to niesympatyczne, bo powinien zostać we Wrocławiu i udało mi się namówić na to prezesa Feniksa. Obiecał nawet, że będzie się starał go odrestaurować. Nasze neony nie powinny wyjeżdżać do Warszawy, jak gotyckie cegły zaraz po wojnie. Z całym szacunkiem, niech w stolicy zbierają swoje.

A neon "Dzień dobry we Wrocławiu"? Jak Pan ocenia udaną akcję, by znów zaświecił pełnym blaskiem?
Cieszę się z tego bardzo, to kultowy neon, podobnie jak złodziej z PZU z placu Kościuszki i lew, który jest odnowiony i znów świeci w zoo. Fajnie, że dziś nowi właściciele nie wyrzucają neonów, tylko je remontują i wieszają odnowione. Archicom robi teraz lofty na Inowrocławskiej, gdzie był duży neon "Tricot" w zakładach odzieżowych z lat 70. Najpierw chcieli go odrestaurować, ale zdecydowali, że zrobią replikę, a mi przekażą oryginał za złotówkę.

A stylowe "Kasy biletowe" na Dworcu Głównym?
Podobno wrócą po remoncie, zobaczymy, warto przypilnować PKP.

Ale "Kino Warszawa" Pan zdobył?
Mam go, mam. Ale tam były dwa neony i jak Roman Gutek z szefostwem Odra Film zobaczyli ten mój na wystawie, uznali, że swój zachowają i jak stworzą Centrum Filmowe, to wróci na swoje miejsce.

Jakie ma Pan neonowe marzenia, może porażki?
Mam problem z NOT-em. Ich słynny neon odnalazłem w piwnicy, nie świeci od 10 lat, częściowo jest pobity, ale nie chcą mi go oddać, choć sami chyba nie wiedzą, co z tym zrobić. Mam nadzieję, że prędzej czy później go wychodzę. Jest też nieświecący "Modny strój" na Wita Stwosza i jeszcze kilka neonów, które mam wstępnie dogadane.

Pana neonami zainteresował się ośrodek "Pamięć i Przyszłość".
Poprosiłem ośrodek o wsparcie, bo gdy próbuję kupić jakiś neon, ludzie często traktują mnie jak wariata. Mając poparcie tej instytucji, staję się wiarygodny. Próbuję też dotrzeć do wydziału kultury, myślę o założeniu stowarzyszenia i wystąpieniu o miejsce, gdzie mógłbym je wyeksponować na stałe - cześć świeciłaby na zewnątrz, część w środku. Myślę, że warto byłoby stworzyć takie miejsce, mogłyby się tam odbywać spotkania i wystawy dotyczące starego Wrocławia widzianego z różnych stron - filmowej, artystycznej, historycznej...

Przez neony można opowiedzieć o historii miasta?
Jak najbardziej, bo to niezwykłe historie. Paweł Kafarski, profesor z Politechniki Wrocławskiej, opowiadał mi, że w latach 70. gdy był studentem, dorabiał w Spółdzielni Reklama, która przez wiele lat była niemal monopolistą we Wrocławiu, przy tworzeniu i opiece nad neonami. Przyszły profesor jeździł tramwajami po mieście i spisywał, w których neonach przestała świecić jakaś literka. Wracał, a spółdzielnia wysyłała tam brygadę, która naprawiała neony. Kiedyś jego notowaniem zainteresował się funkcjonariusz SB. Wezwano go na przesłuchanie i wypytywano, po co jeździ po Wrocławiu i co tam notuje. Długo musiał udowadniać, że "spisuje stan świecenia neonów".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska