Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz Dolny Śląsk i płyta dla chorej dziewczyny

Bernard Łętowski
Andrzej Janusz, Iza Tarka i Joanna Nowakowska czyli trzy głosy zespołu Sumptuastic
Andrzej Janusz, Iza Tarka i Joanna Nowakowska czyli trzy głosy zespołu Sumptuastic Żana Siaczyńska/Rock House Entertainment
Rozmowa z wokalistami zespołu Sumptuastic.

Podobno jeden z wokalistów Sumptuastic nie ukończył najbardziej elitarnej szkoły w Bolesławcu przez braki wokalne.
Andrzej Janusz: W drugiej klasie bolesławieckiego ogólniaka starszy pan, który uczył nas muzyki, wymagał opisywania koncertów klasycznych w zeszycie oraz śpiewania solo piosenek patriotycznych. Nie chciałem zaśpiewać "Rozkwitają pąki białych róż", więc nazwał mnie śmieciem i postawił jedynkę na koniec roku. Było spotkanie z rodzicami i wychowawcą. Tak trafiłem do technikum budowlanego. W budowlance poznałem Damiana Sawczaka, który mnóstwo zrobił dla Sumptuastic i do dziś jest w życiu zespołu niezmiernie ważny. W tej szkole uzyskałem dyplom technika budowlanego remontując pokój nauczycielski. I to na piątkę.

Kolejne wokalistki w Sumptuastic to rolniczka i sprzedawczyni.

Iza Tarka: Jestem technikiem handlowcem po lubańskiej szkole. Kiedy na geografii miała być kartkówka, brałam gitarę i nauczycielka to kupowała. Udawało nam się w ten sposób uniknąć niejednego sprawdzianu. W październiku wybieram się na filologię polską, która mi się przyda do późniejszych studiów na kulturoznawstwie. Nie chodzi o tytuły, tylko o rozwój i satysfakcję.

Joanna Nowakowska: Ja skończyłam filologię polską w Kolegium Karkonoskim w Jeleniej Górze. Wcześniej - liceum ekonomiczne w Zespole Szkól Rolniczych w Rakowicach. Miałam specjalizację rachunkowość i rynek rolny, nawet dawkę paszy dla lochy umiem wyliczyć. Poezję śpiewałam w szkolnym zespole, wyjeżdżaliśmy na festiwale, było świetnie. Studia na filologii były ciekawe, miałam praktyki jako nauczycielka w gimnazjum, podobała mi się ta praca, ale to nie jest szczyt marzeń.

Dance'owy Spider u Andrzeja, metalowa kapela Izy i muzyka dawna u Asi. Początki mieliście bardzo rozbieżne.

Asia: Byłam w zespole muzyki dawnej Rocal Fuza. Występowaliśmy w strojach średniowiecznych, miałam suknię, a na głowie toczek. Pobierałam też lekcje gry na gitarze klasycznej. Do dziś mnie to interesuje.

Andrzej: Gdy miałem 15 lat, z Markiem Zającem założyliśmy zespół Black Spider. Pierwsze nasze poczynania muzyczne to było techno, muzyka instrumentalna na wzór Scootera. Potem pojawił się Indeks, już z Asią, a trzecia próba to był Sumptuastic. Jednym z powodów powstania zespołu było zaproszenie na próbę The Twisters, do dziś grającej świetnej kapeli bluesrockowej. Chłopakom spodobała się moja piosenka.
Piosenki, które pisałem jako nastolatek, do dziś uważam za najlepsze. Utwory "Uwolniona" i "Ludzie cienia" z naszej drugiej płyty pisałem właśnie jako nastolatek.

Iza: Ja od dziesiątego roku życia śpiewałam w Lubaniu w Miejskim Domu Kultury Osadnik. Najpierw w zespole piosenki dziecięcej, potem dla młodzieżowej kapeli metalowej pisałam nawet buntownicze teksty. Nie zachowały się, a szkoda, były dobre.
Jak trafiłyście do Sumptuastic?

Asia: Gdy miałam 17 lat, poznałam Andrzeja, który szukał wokalistki. Potem była przerwa na matury. Po trzech latach Andrzej zadzwonił, przypomniał się, powiedział, że ma materiał i idziemy na całość.

Iza: Ja poznałam ekipę przez Aśkę. Andrzej zaproponował mi współpracę. To był przełom w moim życiu, bo w tym samym czasie miałam propozycję wyjazdu na dwuletni kontrakt do Monachium za dobre pieniądze. Pieniądze jednak nie były ważne, uwierzyłam w zespół, ujęła mnie ta muzyka. Nie wiedziałam, czy dobrze wybieram, ale czułam że tak trzeba.

Troje wokalistów w kapeli, w tym dwie kobiety, to dobry pomysł?

Andrzej: Ma to swoje plusy i minusy. Jest więcej możliwości i finezji w samej muzyce. Minus to rywalizacja, ale dziewczyny nauczyły się ze sobą pracować. Była to droga przez mękę, bo każda kobieta chce być najważniejsza.

Asia: Taki skład jest interesujący, pozwala na wiele. A jeśli chodzi o rywalizację i konflikty to wyrośliśmy z tego, to już jest za nami.

Iza: Na początku nie myśleliśmy o tym, czy to będzie sensowne. To były wielkie przeżycia, emocje, pasja. Nikt nie kalkulował w taki sposób. Jak są dwie baby w zespole, to zawsze są jakieś tarcia, ale się dogadujemy. To przychodzi z wiekiem, a na scenie nikt nie myśli o rywalizacji. Sumptuastic jest najważniejszy.

Początki nie były łatwe, graliście koncerty za grosze w małych dyskotekach.

Andrzej: Cieszyły nas nawet stawki po 100 złotych na osobę, wydawało nam się, że to duża kasa. Nagrywaliśmy u mnie w domu. Nawet w trzecim roku istnienia potrafiliśmy grać koncert za 1500 złotych, ale Damian Szewczyk, wtedy nasz menedżer, a dziś kierownik zespołu, wydeptywał wszystkie możliwe ścieżki, kłócił się o kasę i tłumaczył, że to nasza praca, z której mamy żyć, a nie tylko pasja. Pukać do różnych drzwi.
Muzyka Sumptuastic spodobała się. Tomasz Dutkiewicz, szef muzyczny Muzycznego Radia z Jeleniej Góry, zadecydował o tym, że zagra piosenkę "Dla Ciebie" i staliśmy się na naszym terenie rozpoznawalni. Fajnie, że w sierpniu na piętnastoleciu Muzycznego zagramy jako jedna z kapel wypromowanych przez tę rozgłośnię.

Iza: Koncerty w dyskotekach wspominam z uśmiechem na ustach. Byliśmy młodsi, to były wielkie przeżycia i dobra zabawa.

Asia: Pamiętam pierwszy koncert 26 maja 2001 roku w Warcie Bolesławieckiej. Przyszli nasi ziomale z Kruszyna, najbliżsi znajomi. Na scenie komputer, nasze dziwne stroje, ale poszło. Uwierzyliśmy w siebie, mimo że na koncercie było czterdzieści osób. Rozdaliśmy autografy. Największy koncert zagraliśmy chyba w Chicago rok temu, było osiem tysięcy ludzi, przyjechał nawet fan z Meksyku z naszą nazwą na koszulce.

"Bo to wszystko jest dla ciebie" - pierwsza płyta nagrana chałupniczym sposobem sprzedała się w nakładzie 100 000 egzemplarzy. Dziś sprzedać tyle płyt w Polsce to marzenie.

Andrzej: Zaczęły nas grać radia, bo słuchacze się tego domagali. Mamy też szczęście, że pojawiliśmy się w erze internetu. Każdy mógł ściągnąć "Dla Ciebie" za darmo i to podziałało. Nie mieliśmy pojęcia, na jaką skalę nasza muzyka stała się rozpoznawalna, byliśmy w szoku, że na przykład w Tarnobrzegu ludzie znają nasze piosenki i śpiewają z nami na koncertach.

Nie przeraża was to, że słuchają was dzieci i nastolatki?

Andrzej: Dzieci są najbardziej szczerymi słuchaczami, może nie zawsze rozumieją teksty, ale nie tają emocji, które wywołuje w nich muzyka. My mamy świadomość, że nasza muzyka podoba się trzem pokoleniom, ludziom w naszym wieku, nastolatkom i starszym, którzy również darzą nas sympatią. Ci słuchacze naprawdę nas potrzebują. Kiedyś napisał do mnie ordynator z Płocka. Jedna z pielęgniarek była chora na raka. Powiedziała, że jej marzeniem jest dostać płytę z naszymi autografami. Oczywiście dostała ją.

Agent niejednej gwiazdy po cichu zadzwoniłby w takiej sytuacji do jakiegoś tabloidu...

Andrzej: Nie mówiliśmy o tym nikomu. Tabloidy zresztą się nami nie zajmują, nie jesteśmy z warszawki.

Wyrośliśmy z konfliktów. Da się już grać z dwiema wokalistkami.

Właśnie, jesteście lokalnymi patriotami. Andrzej chce się budować w Kruszynie, Iza kocha swój Lubań, Asia - Świeradów. Nie wypieracie się prowincji.

Iza: Ja jestem z Lubania, urodziłam się tam i wychowywałam. Uwielbiam to miasto, zwłaszcza po ostatnim koncercie na Lawie. Było rewelacyjnie, ludzie wspaniale nas przyjęli, śpiewali wszystkie piosenki. Teraz śmiało mogę wychodzić na miasto z uśmiechem.
Ludzie w Lubaniu mówią mi "dzień dobry" na ulicy, proszą o autografy. Kiedy robię zakupy, noszę ze sobą kartki ze zdjęciem zespołu. Pomieszkuję tam do dzisiaj, choć jestem rozdarta między Wrocławiem a Lubaniem, który rozwija się cudownie jako miasto, pięknieje, przyciąga turystów i powraca do pierwotnego stylu i wyglądu. Jestem z niego dumna.

Asia: Choć wkrótce przeprowadzam się do Starego Węglińca, mój Świeradów też uważam za piękny. Uzdrowisko, góry i pstrągi w potokach.

Andrzej: Ja po prostu jestem stąd, z Kruszyna, i nie mam powodów aby się tych swoich korzeni wstydzić albo je ukrywać. Utarło się, że jesteśmy zespołem z Bolesławca, bo część muzyków jest z tego miasta i ja też tu mieszkam. Słuchacze z naszych rodzinnych miejscowości są dla nas bardzo ważni. Koncerty dla nich to większy stres i przeżycie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska