Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motorniczy: "Zasypiam między przystankami. Kryzys w pracy dopada mnie już o 7 rano"

Redakcja
fot. Piotr Warczak
Nie milkną komentarze po środowym wypadku tramwajów na pl. Dominikańskim we Wrocławiu. Czy motorniczy prowadzący jeden z tramwajów mógł zasnąć? Bada to MPK. Tymczasem inny motorniczy pisze na naszym forum: "Kryzys w pracy dopada już około godz. 7.00, nieraz zdarzyło mi się zasypiać na sekundy między przystankami".

Wypadek tramwajów na pl. Dominikańskim [ZDJĘCIA, FILM]

Oto jak swoją pracę opisał jeden z motorniczych na naszym forum:

Wyjazd z zajezdni np. 04:15 (wstać trzeba około 3 rano, oczywiście jak ma się swój samochód) kryzys w pracy dopada już około godz. 7.00, nieraz zdarzyło mi się zasypiać na sekundy między przystankami (relacje moich kolegów są podobne).
Często wystarczy 10- 15 min. drzemka i jest OK. Ale niestety na taki luksus nie można sobie pozwolić, "czasówka" takiej rozpusty nie przewiduję, bardzo często jest to kilka minut postoju na pętli i jazda dalej. Ale obecnie, w dobie działającego ITS-u, nawet tych kilku minut nie mamy, ponieważ większość jeżdżących tramwajów ma od kilku do kilkunastu minut opóźnień (tramwaje stoją po 6- 9 min oczekując na swoje światło do przejazdu).
Tak przy okazji, czas przejazdu zawarty w czasówkach jest często nierealny, aby go bezpiecznie zrealizować, stąd wieczny pośpiech motorniczych, łamanie przepisów zakładowych dotyczących szybkości na zwrotnicach, na krzyżakach pod i na wiaduktach, chroniczny brak czasu, gwałtowne przyśpieszanie i hamowanie tramwajem, często się wpada na przystanek na jednym cyklu świetlnym i z niego wypada aby jechać zgodnie z rozkładem, dlatego nie zawsze można poczekać np. na dobiegających pasażerów, tylko się drzwi zamyka i odjeżdża, prawie każdy taki dodatkowy postój na spóźnialskich ponowne otwarcie i zamknięcie drzwi to opóźnienie dla tramwaju.
Podsumowując:
Presja ze strony pasażerów, presja ze strony pracodawcy, zmęczenie - a na efekty nie trzeba długo czekać.
Z punktu widzenia pracodawcy najlepiej jest, gdy winny jest motorniczy. Najłatwiej jest go obciążyć wszelkimi kosztami za każde uszkodzenie i wykolejenie tramwaju. Pierwsze co robią, to sprawdzają czy np. przy wykolejeniu na krzyżakach czy zwrotnicy motorniczy nie przekroczył szybkości nawet o 1 km/h (dozwolone jest max. 10km/h). Koszt dwóch dźwigów to około 1000 pln. Jeżeli motorniczy ma opłacone dodatkowe OC to koszt jest nieco niższy.
Ktoś może zapytać, dlaczego łamią przepisy zakładowe i przekraczają dozwoloną prędkość.
Proste, bo potem już totalnie na nic nie ma czasu, a o WC to można pomarzyć, nie wspomnę o zaproszeniu do kierownika na rozmowę dotyczącą szybkości i czasu przejazdu.
Dużo można pisać na ten temat, prośba do pasażerów o szybkie wysiadanie i wsiadanie do tramwaju, to naprawdę ułatwi nam pracę i spowodować może większą punktualność kursowania i płynniejsza jazdę.
Prośba do opiekunów z dziećmi w wózkach o wyprowadzanie dzieci z tramwaju tyłem tzn. pierwszy opiekun wysiada potem wyprowadza wózek, takie zachowane wyeliminuje groźbę wywrócenia wózka, a motorniczy będzie widział, że jeszcze ktoś wysiada i w pośpiechu nie zamknie drzwi.
Koniec pracy (zmiana) np. godz. 14:13 czyli 09:58 jazdy plus 10 min na WC. I tak się często zdarza.
I jaki normalny organizm wytrzyma taki system pracy gdy się wstaje o 2- 3 w nocy.
Pozdrawiam i do zobaczenia w tramwaju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska