Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministerstwo przejmuje władzę nad pieniędzmi na sport

Jakub Guder
Fot. TOMASZ HOŁOD
Jerzy Michalak - członek Zarządu Województwa Dolnośląskiego - w rozmowie z nami mówi o skutkach braku funduszy z Totalizatora Sportowego.

W Warszawie mówią, że samorządy podobno źle dysponowały pieniędzmi z Totalizatora Sportowego. Teraz zatem o tym, jak je wydawać, decydować będzie nie Urząd Marszałkowski, a Ministerstwo Sportu.

Nie wiem jak to wygląda w całej Polsce. Wiem jak wyglądało do tej pory na Dolnym Śląsku. Być może inne województwa miały problemy z wydatkowaniem tych środków. My na pewno nie. Wręcz przeciwnie - każdego roku dostawaliśmy nadwyżki, których nie były w stanie wykorzystać inne województwa. W latach 1995-2016 zainwestowaliśmy w ponad 370 obiektów sportowych. Były i są tego wymierne efekty w wynikach rywalizacji sportowej dolnośląskich uczniów. Niestety - nie ma kontynuacji projektu. Nie rozumiem tej decyzji.

Faktycznie może tak być, że cierpicie za inne samorządy?

Ciężko powiedzieć, że jest inaczej. Z drugiej strony dostrzegam pewną centralizacyjną tendencję odwracania sposobu wydatkowania pieniędzy publicznych w całym kraju. Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej, który pochodził z Totalizatora Sportowego, był wspomagany środkami poszczególnych gmin oraz naszymi z budżetu Województwa Dolnośląskiego. Byliśmy jednocześnie operatorem tego centralnego budżetu. Teraz cały proces ma się odbywać przez urzędników Ministerstwa Sportu.

Czyli jeśli jakaś podwrocławska gmina będzie chciała wybudować na przykład basen, to o środki z Totalizatora będzie musiała starać się nie w regionie, ale w stolicy, w ministerstwie?

Dokładnie tak. Patrząc na to, jak bliska była każdego roku współpraca naszych pracowników z gminami, wydaje mi się, że będzie to bardzo mało efektywne. Chciałbym też obalić zarzut mówiący o tym, że program ten wykorzystywaliśmy politycznie. Każdy potencjalny beneficjent, który zgłaszał się do programu, prędzej czy odrobinę później uzyskiwał dofinansowanie.

Jeśli dobrze rozumiem to już jest wszystko na górze zaklepane, podpisane, a środki z Totalizatora Sportowego zostały wstrzymane?

Tak i nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek się w tej sprawie zmieniło. Apelowaliśmy o to, żeby nie zmieniać systemu, który dobrze funkcjonuje. Odpowiedzi w zasadzie nie było.

„Dolnośląskie Delfinki”, czyli projekt budowy małych basenów w gminach, w tej chwili utknął przez to jak rozumiem?

Delfinki w Górze, Strzegomiu, Głuszycy, Chocianowie i Twardogórze są budowane. Środki na nie pochodziły z poprzedniej puli. Większość będzie gotowa już we wrześniu tego roku. Teraz mamy gotowe 3 mln zł na budowę kolejnych. Nie wiemy jednak, czy projekt znajdzie wsparcie w ministerstwie. To bardzo niepokoi. Nie budujemy przecież wielkich parków wodnych. Dbamy o rozwój sportu powszechnego. Dwa lata temu projekt budowy „Delfinków” na tyle zainteresował władze, że mógł stać się ogólnopolski. Teraz wygląda na to, że wszystko zostało wstrzymane.

Na ile to, że nie będziecie dysponować pieniędzmi z Totalizatora, związuje wam ręce?

Przez ponad 20 lat 316 mln zł zainwestowaliśmy w małe obiekty sportowe na Dolnym Śląsku. Teraz nie lokalny samorząd będzie decydował o tym, co powstanie w naszym regionie, ale ministerstwo. Może się zdarzyć, że na Dolny Śląsk nie trafią żadne pieniądze.

Dochodzą do was sygnały zaniepokojenia z dolnośląskich gmin?

Z gminami traktowaliśmy się po partnersku. Ustalaliśmy, jaka inwestycja może być zrealizowana już, a jaka musi być przerzucona na kolejny rok budżetowy. W tym kontekście samorządowcy są zaniepokojeni, bo będą teraz musieli biernie czekać na decyzje ministerstwa. Możliwości sprawnego poprowadzenia inwestycji moim zdaniem znacznie się obniżą.

Zmieńmy trochę temat. Ze zdwojoną siłą wrócił pomysł organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w Karkonoszach. Od Pragi po Wrocław - jak się Panu podoba taki projekt?

Zawsze przywołuję w takich sytuacjach powiedzenie Huberta Wagnera: „Kto nie chce zostać mistrzem olimpijskim, nie będzie nawet mistrzem powiatu.” W tym kontekście takie odważne projekty mają swoją rolę, jeśli chodzi na przykład o budowanie tożsamości społecznej, ale też realizowanie przyziemnych projektów sportowych w poszczególnych subregionach. Cenię sobie zarówno burmistrza Karpacza, jak i Szklarskiej Poręby. Obaj są sportowcami, mają wiedzę i doświadczenie. Ten projekt nie wydaje mi się mrzonką, oczywiście przy zastrzeżeniu, że igrzyska organizowalibyśmy z Czechami i mielibyśmy zagwarantowane wsparcie na poziomie kilkunastu miliardów złotych.

Ponieważ mówi się, że może Pan w 2018 rok wystartować w wyborach na prezydenta Wrocławia, czuję się upoważniony, by zapytać o kilka spraw dotyczących tylko Wrocławia. Uważa Pan, że stolica Dolnego Śląska potrzebuje dużej hali sportowej na ponad 10 tys. ludzi? Czy nie lepiej może zainwestować w halę lekkoatletyczną… Tej też u nas nie ma.

Moim zdaniem duża hala sportowo-widowiskowa nie jest w tej chwili rzeczą pierwszej potrzeby we Wrocławiu. Faktycznie, skłaniałbym się do tego, żeby najpierw powstała w naszym mieście hala lekkoatletyczna przeznaczona głównie na cele treningowe dla uczniów i studentów wrocławskiej AWF. To jest rzecz, na której powinniśmy się teraz skupić, bo jest w zasięgu naszych finansowych możliwości. Rozmawiamy o niej ze wszystkimi zainteresowanymi podmiotami.

A na piłkarski Śląsk - miałby Pan jakiś pomysł?

Śląsk ma spory problem wizerunkowy. Nie chciałbym jednak krytykować tego, co dzieje się z klubem i wokół niego, dlatego postaram się odpowiedzieć pozytywnie. Przede wszystkim trzeba maksymalnie sprofesjonalizować szkolenie dzieci i młodzieży. Podobną drogę jakiś czas temu przeszło Zagłębie Lubin, które było krytykowane za to, że płaci bardzo dużo piłkarzom, a nie wpływa na rozwój kultury fizycznej regionu. Mam wrażenie, że ze Śląskiem jest teraz podobnie. W tym kontekście niezmiernie cieszy współpraca z trenerem Pawłowskim.

Kolejny raz Urząd Marszałkowski wspierał naszą Dolnośląską Galę Sportu. Jak Panu podoba się taka formuła rozstrzygnięcia naszego plebiscytu na sportowca i trenera roku w Narodowym Forum Muzyki?

Jest wyjątkowo godnie. Ten obiekt dodaje blasku nagrodzonym, a młodzi sportowcy mogą poczuć się wyróżnieni. Ja natomiast miałem przyjemność wręczyć nagrodę trenerowi Tomaszowi Skrzypkowi, z którym mijam się podczas treningów. To był świetny wieczór.

Rozmawiał - JAKUB GUDER

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska