Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkają bez dachu nad głową i zalegają z czynszem. Sąd zabrał im dzieci

PB, MAL, BO
Malwina Gadawa
Kamienica przy placu Uniwersyteckim 7 jest w fatalnej kondycji, dlatego gmina chce przeprowadzić generalny remont budynku. Problem w tym, że z kamienicy nie wyprowadzili się wszyscy lokatorzy. Mowa o rodzinie Zarasów, którzy odmówili przeniesienia się z mieszkania o powierzchni 80 mkw. do lokalu zastępczego. - Zaproponowaliśmy lokale zastępcze. Jeden o powierzchni 27 mkw. a drugi 28 mkw. Rodzina nie chce się tam przeprowadzać – wyjaśnia Urszula Hamkało z Zarządu Zasobu Komunalnego. Rodzina argumentuje, że mieszkają tam ludzie wątpliwego pokroju. W takiej sytuacji sąd zadecydował o odebraniu dzieci rodzicom.

- Rozebrano dach. My z trójką dzieci mieszkamy piętro niżej. Pomieszczenia nie zostały odpowiednio zabezpieczone. Skuto tynki, a po schodach ciężko przejść - mówiła w połowie lipca Beata Zarasa, lokatorka kamienicy.

- Urzędnicy pozostawili nas na pastwę losu, w takich warunkach nie da się po prostu żyć. Odcięto nam gaz. Jeszcze gdybyśmy byli sami, ale mamy małe dzieci. To wszystko dzieje się w samym centrum Wrocławia - dodawała załamana kobieta. Mówi, że na czas remontu miasto zaproponowało jej lokal przy ul. Więckowskiego.

- Tutaj mamy prawie 80 metrów kwadratowych. Tam mielibyśmy jakieś 26. Jak na takiej powierzchni mamy się zmieścić z dziećmi? - zastanawiała się pani Beata.

Teraz Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia wydał postanowienie, według którego trzy dziewczynki - 6-letnia Oliwia, 12-letnia Sara oraz 6-miesięczna Nikola trafią do lokali zastępczych.

Zgodnie z decyzją Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, którą wydano 3 lipca, w budynku położonym przy placu Uniwersyteckim 7 stwierdzono znaczące uszkodzenia konstrukcyjne oraz nakazano zawiadomić przebywające tam osoby o stanie zagrożenia i zakazie wstępu do budynku.

- Pomimo podjęcia stosownych działań Grzegorz W. i jego konkubina Beata Z. nadal przebywają ze swoimi małoletnimi dziećmi Oliwią W i Sarą Z. w przedmiotowym budynku. Wraz z nimi zamieszkuje Agnieszka W., będąca córką Grzegorza W. ze swoją małoletnią córką Nikolą W. Wszyscy odmawiają jego opuszczenia pomimo wskazania im lokalu, w którym mogą zamieszkać - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Sąd Rejonowy.

Zarząd Zasobu Komunalnego zawiadomił także prokuraturę o możliwości popełniania przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu przez Zarasów na szkodę ich małoletnich dzieci. Podczas wywiadu kuratora przeprowadzonego 14 lipca ustalono, że para nie płaciła czynszu za lokal. Kurator zobowiązał uczestników do zapewnienia małoletnim bezpiecznych warunków mieszkaniowych. Dodatkowo Beata Zarasa zapewniła kuratora, że przewiezie swoje małoletnie dzieci do rodziny na wieś. Tak się jednak stało, o czym sąd poinformowała policja. Funkcjonariusze udali się do mieszkania 2 sierpnia. Dzieci nadal tam przebywały.

Zdaniem sądu brak zapewnienia mieszkania o takim samym standardzie nie jest powodem, żeby narażać życie i zdrowie dzieci.

Rodzina mieszka przy placu Uniwersyteckim bez umowy najmu, która została wypowiedziana w 2015 roku z powodu zadłużenia. Kilkunastotysięczny dług wciąż jest nieuregulowany. Jeszcze kilka miesięcy temu wynosił 18 tys. złotych. Miasto chciało umożliwić lokatorom podpisanie umowy spłaty zobowiązania etapami, ale mieszkańcy i na to się nie zdecydowali. Dlatego sprawa trafiła do sądu, który nakazał eksmisję bez prawa do lokalu zastępczego. Mimo to, gmina zaproponowała rodzinie dwa mieszkania.

- Chcieliśmy pomóc tym ludziom. Zaproponowaliśmy lokale zastępcze. Jeden mający 27 mkw. powierzchni, a drugi 28 mkw. Rodzina nie chce się tam przeprowadzać – wyjaśnia Urszula Hamkało z Zarządu Zasobu Komunalnego. Rodzina argumentuje, że mieszkają tam ludzie wątpliwego pokroju

Zamiast przeprowadzać się na Więckowskiego, rodzina wolała pozostać w mieszkaniu, w którym przebywanie jest niebezpieczne. Inspektor nadzoru budowlanego nakazał remont budynku przy pl. Uniwersyteckim, ale nie można go rozpocząć, dopóki są tam ludzie.

- Przede wszystkim zależało nam na bezpieczeństwie, szczególnie dzieci. Teraz przynajmniej mamy pewność, że dzieciom nic nie grozi – dodaje Hamkało.

Rodzina chciała, aby gmina zagwarantowała jej powrót na plac Uniwersytecki po remoncie. To jednak nie jest możliwe bez umowy najmu, spłaty długu i dopóki sytuacja prawna rodziny nie zostanie uregulowana. - Sądzę, że zaproponowaliśmy tym ludziom uczciwe rozwiązanie – podsumowuje Urszula Hamkało.

Zobacz też: Zdewastowana kamienica we Wrocławiu z lokatorami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska