Nowe przepisy precyzują, że każde dziecko ma mieć zagwarantowane miejsce w przedszkolu oddalonym od miejsca zamieszkania maksymalnie o trzy kilometry. Jeśli odległość będzie większa, gmina musi zapłacić rodzicom za dojazdy.
Ta zasada ma raz na zawsze zakończyć problem z miejscami w przedszkolach, świetnie znany choćby rodzicom z Wrocławia.
Ale wrocławscy urzędnicy, zamiast budować nowe przedszkola, szukają pomysłów jak przepisy ominąć. Jak ustalili dziennikarze portalu GazetaWroclawska.pl, do ministerstwa edukacji wpłynęła propozycja z wrocławskiego magistratu, by Wrocław potraktować inaczej niż inne miasta. Urzędnicy chcieli, by u nas rejonem zamieszkania każdego dziecka było po prostu miasto Wrocław, a nie konkretna ulica czy osiedle. Takie rozwiązanie podpowiedzieli ponoć radcy prawni.
Dzięki temu magistrat mógłby mieszkańcom Maślic zapewnić miejsce w przedszkolu, ale np. na Sępolnie czy odwrotnie. A więc tak, jak było to do tej pory.
O pomyśle ratusza wiedzieli wrocławscy radni. Już w kwietniu, na posiedzeniu komisji edukacji i młodzieży mówił im o tym Jarosław Delewski, dyrektor departamentu edukacji. Żaden z rajców nie protestował. Zgodzili się z dyrektorem, że "rejonizacja to przeżytek".
Ministerstwo na propozycję wrocławskich urzędników jednak się nie zgodziło. Do ratusza już dotarła odpowiedź, że nasze miasto będzie traktowane tak jak każde inne. I że urzędnicy muszą zapewnić dzieciom miejsca w ich prawdziwym rejonie zamieszkania.
- Dziecko powinno pokonywać drogę do przedszkola nie dłuższą niż 3 km. Jeśli odległość jest większa, to na gminie spoczywa obowiązek zapewnienia dowozu dziecka oraz opiekuna podczas tego dowozu - potwierdza Joanna Dębek z Ministerstwa Edukacji Narodowej. I dodaje, że jeżeli gmina nie zapewni dowozu, musi zwrócić koszty przejazdu dziecka i opiekuna środkami komunikacji publicznej.
- Nasz pomysł był swojego rodzaju wyjściem naprzeciw rodzinom - broni tymczasem pomysłów z ratusza Anna Szarycz, wiceprezydent Wrocławia odpowiedzialna m.in. za edukację. - Teraz rodzice sami mogą zdecydować, gdzie ich dziecko ma chodzić do przedszkola. Mogą wybrać placówkę niekoniecznie najbliżej miejsca zamieszkania, a np. po drodze do pracy. Jeżeli bralibyśmy pod uwagę tylko miejsca zamieszkania, nie wszyscy rodzice mogliby być zadowoleni - dodaje.
Sprecyzujmy więc: Nowe przepisy nie wykluczają jednak przyjęcia dziecka do przedszkola poza rejonem zamieszkania. Tak jak w przypadku szkół podstawowych, przyjmowane będą tam w miarę wolnych miejsc, ale gmina gwarantować tych miejsc nie będzie musiała.
Próby ominięcia przepisów przez wrocławski magistrat krytykują w kuratorium. - Nie wiem, czemu miałoby to służyć - dziwi się Janina Jakubowska z kuratorium. - Przepisy mówią jasno: przedszkole powinno znajdować się w odległości 3 km od domu dziecka. To co proponuje urząd, nie jest dobrym rozwiązaniem. Myślę, że to mogłoby być utrudnieniem dla rodzin a nie ułatwieniem. Gmina nie powinna narzucać rodzicom rozwiązań, które mogą być dla nich niewygodne. To my mamy służyć ludziom - mówi Janina Jakubowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?