Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Media przekłamują, grając z kibicami

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber, szef działu sport
Wojciech Koerber, szef działu sport Janusz Wójtowicz
Internet i media społecznościowe zrobiły różnicę. Każdy walczy o miejsce na rynku, każdy chce być czytany, a to nie sprzyja dziennikarskiej rzetelności. Internet przekłamuje, podkręcając fakty i przyciągając do bezwartościowych treści umiejętnie zaprojektowanym tytułem.

"Trzy gole polskiego piłkarza w Bundeslidze!" - to jasne, że chodzi o jednego z naszych szczypiornistów grających w lidze niemieckiej. Gdyby strzelał Lewandowski, grano by nazwiskiem. To jednak przykład miękki, nikt tu przecież nikogo nie oszukuje, a wypuszcza jedynie.

Bo to taka gierka z nami - jeśli klikniemy po raz kolejny, znaczy, że przegraliśmy. Że znów straciliśmy czas, czytając o niczym. Ale, niestety, klikamy. Prawdziwy kibic przegrywa niemal zawsze, bo lubi wiedzieć, co w trawie piszczy.

No więc co w trawie piszczy? Te wszystkie portale charakteryzuje skłonność do przesady. "Ikona Śląska szuka klubu!". Brzmi lepiej niż "piłkarz Śląska szuka klubu." Zatem dziś, na potrzeby klikania, za ikonę może robić i Tadziu Socha. Współczesne warunki spełnia - jest wychowankiem i spędził w klubie kilka lat. A Tadziu Pawłowski? Ikona ikonie nierówna.

Dziś dobrze się sprzedaje, znaczy klika, przymiotnik "legendarny". A przecież lepiej będzie odpowiednie dać rzeczy słowo i napisać - wybitny. Też gloryfikuje, a przy tym nie przekłamuje. W sobotę w hali przy ul. Chełmońskiego pięknie uhonorowano wybitną koszykarkę Ślęzy, a także przesympatyczną, skromną osobę - Mariolę Pawlak-Marzec. Koszulkę wyniesiono pod sufit, numer zastrzeżono. Rzecz działa się przy okazji meczu z mistrzowską Wisłą Kraków, zatem - by dopingować żonę - przyjechał też były żużlowiec Sparty, Krzysiek Cegielski. Jeździ za nią po całym kraju, jest na każdym meczu. Podróżuje prywatnym autem, lecz samotnie tylko w jedną stronę. Po meczu żona nie musi już wsiadać do klubowego autokaru, wraca z mężem. Opowiada "Cegła", co zresztą widać, że bardzo się podczas meczów małżonki stresuje. A na koszulce ma ona napisane: Żurowska-Cegielska. To normalne. Gdy sztangistka z Legnicy Ola Klejnowska, była mistrzyni świata, poślubiła specjalistę medycyny sportowej i stała się Klejnowską-Krzywańską, mówiła tak: "Gdy czuję, że jestem w formie i wynik będzie niezły, wtedy zgłaszam się do zawodów jako Klejnowska. A gdy czuję, że najlepiej nie jest, wtedy każę wpisać do protokołu Krzywańska".

Wracam do sieci. Młodsi koledzy w redakcji upierają się, że powinienem mieć konto na Twitterze i ćwierkać ze światem. Dyskutować, informować, wyśmiewać, publikować złote myśli. Ale tak za darmo, po godzinach, tracić czas? Widzę niekiedy te wpisy, z błędami, z literówkami, niechlujne. Dla mnie to wciąż brak szacunku. Do tego szkalowanie i szukanie taniej popularności, autopromocja. Szkoda prądu. Wystarczy, że poczytam sobie komentarze anonimowych kretynów pod swoimi tekstami.

Wystarczy, że kilkanaście minut dziennie tracę na czyszczenie skrzynki pocztowej, by odsiać ziarno od plew. Najwięcej roboty zadaje ostatnio sekcja prasowa legendarnego Rafała Sonika, triumfatora legendarnego Rajdu Dakar. Pasję i odwagę zwycięzcy bez cienia ironii doceniam, ale, umówmy się, nie jest to zabawa dla najlepszych, lecz dla najbogatszych. Pamiętam, że gdy przed rokiem 9. bodaj miejsce zajął syn biznesmena Martin Kaczmarski, dziękczynną paterą witał go na wrocławskim lotnisku szef sportu w mieście, Piotrek Mazur. Bo duży może więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska