Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Listy z Dolnego Śląska: Ruscy przyszli i nie wyszli

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
W niedzielę przypada 19. rocznica wyjścia. Kogo? Wiadomo. Ruskich z Legnicy. Miasto odzyskało jedną trzecią swojego terenu. Tak naprawdę w tym dniu zakończyła się tu II wojna światowa, uważają legniczanie. Za co uhonorowali Lecha Wałęsę, który jako prezydent RP wynegocjował z Rosjanami datę ostatecznego pa, pa, pa.

Los chciał, że nie witałem armii ZSRR w lutym 1945 roku, gdy zajmowała miasto. Ale akurat byłem na peronie legnickiego dworca kolejowego, gdy wieczorem 16 września 1993 roku odjeżdżał do Warszawy ostatni ich oddział. Wówczas były to już Wojska Federacji Rosyjskiej, którym nazajutrz prezydent Wałęsa dał błogosławieństwo na drogę w jedną stronę: do Moskwy.

Dziwne to były pożegnania. Oficjalne dyplomatyczne uśmiechy, uściski dłoni, kwiaty, a nawet uściski. Ale gdy legnickie władze żegnały ostatnich rosyjskich pułkowników, akurat w Kwadracie szabrowano bogatą willę Dom Prijoma, czyli hotel dla radzieckich oficerów. Żeby było śmieszniej, obrazy, fortepian, stolarkę i inne cenne rzeczy, w większości pochodzące z czasów niemieckich, rosyjscy żołnierze-cwaniacy sprzedawali naszemu księdzu, który potem tłumaczył się, że chciał to oczywiście ocalić i uchować przed wywozem do Rosji.

Co skradziono z Polski i wywieziono via legnickie lotnisko, nie wiedział nawet UOP. Do ciężkich samolotów relacji Berlin-Legnica-Moskwa nie dopuszczano oczywiście polskich celników. A przedmiotem pożądania zuchwałych ruskich było wtedy nie tylko złoto, ale na przykład auta z Niemiec.

Wieść też niesie, że pierwszy po przełomie wojewoda legnicki Andrzej Glapiński, któremu nie podobał się ten most powietrz-ny czy próby zrzucenia przez Rosjan mundurów i osiedlenia się w Legnicy w roli biznesmenów, zapłacił za to stanowiskiem. W końcu wyjechali. Choć tak do końca nie wyszli. Bo Legnica wciąż dyskutuje i rozlicza się ze swoją historią najdłużej okupowanego miasta po drugiej wojnie światowej w Europie.

Bo było bratanie się z ruskimi na akademii, w sali partyjnych narad i w domu przy butelce maskowskiej. Ktoś u nich pracował. Ktoś na handlu z nimi zbił majątek, kupował auta, złoto i budował dom. A ktoś dostał wilczy bilet. Stracił pracę, bo wypił za polski Lwów. Albo za głośno mówił, że czerwonoarmiści na ulicy i gazetami zaklejone okna "ich" domów mu się nie podobają.

Nie są to łatwe rachunki, co widać gołym okiem. Na głównym placu stoi pomnik polskiego i sowieckiego żołnierza i nikt go nie rusza. Ale w muzeum wciąż brak choć skromnej wystawy, która by opowiedziała o tej historii miasta urodzonym po 16 września 1993.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska