Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Huszcza: Do dzisiaj jestem dumny z mojego udziału w strajku

Hanna Wieczorek
Rozmowa z doktorem Krzysztofem Huszczą, germanistą. Znajomi rozpoznali go na zdjęciu z protestów studenckich w 1989 roku.

Był Pan na wystawie "Wrocław '89. Ostatni rok Peerelu"?

Byłem.

I rozpoznał się Pan na jednym ze zdjęć?

Nie. Rozpoznali mnie znajomi, którzy obejrzeli wystawę i zaraz zadzwonili do mnie. I faktycznie, jestem na jednym z fotogramów. Uczestniczyłem w roku '89 w strajku studentów i na zdjęciu wyglądam z okienka.

Kiedy znajomi zadzwonili, pobiegł Pan zobaczyć wystawę?

Najpierw rodzina pobiegła, dopiero potem ja poszedłem zobaczyć. I zgadza się - to ja.

Pamięta Pan to okienko?

Trudno nie pamiętać, pracuję w tym samym budynku, w którym studiowałem.

W gmachu filologii germańskiej?

Tak. W budynku wydziału filologicznego, a konkretnie germanistyki.

Minęło dwadzieścia lat od strajku. Pamięta Pan, o co wtedy strajkował?

Postulatów było wtedy sporo, chodziło oczywiście o przygotowanie odpowiedniego gruntu do zbliżających się wyborów. Jednym z naszych zadań było roznoszenie ulotek, żeby zachęcić do udziału w głosowaniu. Wyglądało to mniej więcej podobnie jak w dzisiejszych czasach, choć bardziej siermiężnie, bo trzeba było dotrzeć bezpośrednio do wyborców. A jeśli chodzi o konkretne postulaty, to widać je na zdjęciu. Na fasadzie budynku, w którym strajkowaliśmy, wisiały chyba ze trzy transparenty. Z jednego jestem szczególnie dumny...

Z którego?

Oczywiście: "Skreślaj czerwonych".

Warto było strajkować?

Ja nigdy nie byłem zrzeszony, nie należałem do żadnego ugrupowania. Pamiętam, że byłem na wykładzie profesora Dudy i stwierdziłem, że moim obowiązkiem jest wzięcie udziału w tym, co się dzieje. I przystąpiłem do strajku. Ja zresztą do końca strajku nie byłem na uczelni, ponieważ do rodziny przyjechał delegat z Gdańska i trzeba było go przechować we Wrocławiu. Mnóstwo osób przychodziło do nas, do studentów, ale dzisiaj chyba nie potrafiłbym wszystkich wymienić. Wziąłem udział w tym strajku i dzisiaj jestem z tego dumny.

Warto było strajkować?

Warto. Budynek jest usytuowany dosyć centralnie, przez pewien czas był zamknięty i stąd chyba te rozmowy przez okienko. Zresztą żywność dostawaliśmy od osób sprzedających ją w Hali Targowej. Strajkowało bardzo dużo studentów, nie tylko z Uniwersytetu Wrocławskiego, byli też wrocławscy studenci Akademii Medycznej, Akademii Ekonomicznej.

W czasie strajku był Pan niezrzeszony. A dzisiaj?

Nie należę do żadnej partii.

Pokazał Pan wystawę córce?

Sama ją odszukała i obejrzała, kiedy była w Rynku przy okazji bicia rekordu Guinnessa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska