Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec kultowego klimatu Samotni w Karkonoszach? Burza w internecie po decyzji PTTK. Oto najnowsze informacje

Maciej Rajfur
Maciej Rajfur
Schronisko PTTK "Samotnia" w kotle Małego Stawu to bardzo znane miejsce nie tylko dla dolnośląskich turystów. Wielbiciele gór z całej Polski lubią tam zaglądać. Czy zmieni się charakter tego miejsca?
Schronisko PTTK "Samotnia" w kotle Małego Stawu to bardzo znane miejsce nie tylko dla dolnośląskich turystów. Wielbiciele gór z całej Polski lubią tam zaglądać. Czy zmieni się charakter tego miejsca? Marcin Oliva Soto / Polskapresse
O tym, że po 57 latach rodzina Siemaszków przestanie prowadzić karkonoskie schronisko Samotnia, w Internecie już huczy. Rozmawiamy z Magdaleną Siemaszko-Arcimowicz o całej sprawie. Kto obejmie Samotnie? O tym mówi druga strona - prezes spółki Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK Grzegorz Błaszczyk.

Spore poruszenie wywołała informacja o zmianie dzierżawcy schroniska PTTK Samotnia w Karkonoszach. Kultowym miejscem opiekował się Waldemar Siemaszko, którego imię schronisko teraz nosi. Później misję kontynuowały z pasji żona - Sylwia Siemaszko i córka - Magdalena Siemaszko-Arcimowicz.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Po 57 latach decyzją PTTK Siemaszkowie prawdopodobnie przestaną zajmowac się schroniskiem. To uruchomiło burzę w internecie. Z różnych stron płyną słowa poparcia dla dotychczasowych dzierżawców.

O całej sprawie rozmawiamy z Magdaleną Siemaszko-Arcimowicz.

Maciej Rajfur: Ludzie gór, turyści, internauci nie kryją oburzenia ze względu na obecną sytuację ze schroniskiem PTTK Samotnia w Karkonoszach. Proszę powiedzieć, jak wygląda cała sprawa. Czy to prawda, że Państwo jako dzierżawcy aż od 57 lat nie będą już prowadzić tego kultowego miejsca?

Magdalena Siemaszko-Arcimowicz: Otrzymaliśmy pismo od spółki Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK, że 13 września mamy opuścić schronisko, ponieważ umowa dzierżawy kończy się 14 września. To oznacza, że nie przedłużono nam umowy.

A co z konkursem? Przecież trzeba wyłonić nowego dzierżawcę.

Wspomniane pismo dostałam jeszcze przed rozpoczęciem konkursu. Później oczywiście złożyliśmy ofertę konkursową, ale została odrzucona. Nie wybrano naszej oferty.

Magdalena Siemaszko-Arcimowicz prowadziła schronisko PTTK "Samotnia" od lat. Turyści doceniają charakter tego miejsca. Czy po 57 latach
Magdalena Siemaszko-Arcimowicz prowadziła schronisko PTTK "Samotnia" od lat. Turyści doceniają charakter tego miejsca. Czy po 57 latach zmieni się dzierżawca tego miejsca? Marcin Oliva Soto / Polskapresse

Jakie było uzasadnienie odrzucenia?

Uzasadnienia właściwie nie było. Komisja po wnikliwej analizie nie uwzględniła po prostu naszej oferty.

Wie Pani, co się mogło stać, że po tylu latach podziękowano Wam za współpracę?

W moim poczuciu oferta była dobra, ale oczywiście nie do mnie należy decyzja. Nie wiemy, kto wygrał przetarg. My dostaliśmy po prostu informację o odrzuceniu naszej propozycji prowadzenia schroniska.

Jak Pani odbiera tę całą sytuację?

Tak jakby do pana przyszedł szef i powiedział: „Jesteś do bani. Kończysz pracę u nas”. Pan by zapytał: "Dlaczego?", a on by po prostu nie odpowiedział. Nie umiem tego zwerbalizować. To dla mnie naprawdę druzgocące.

Spodziewała się Pani tego? Pojawiały się jakieś sygnały?

10 lat temu doświadczyliśmy podobnej sytuacji. Prawie że takiej samej. Dzięki pomocy i wsparciu społeczności górskiej nadal mogliśmy prowadzić schronisko. Nie spodziewałam się, że w razie zmiany decyzji PTTK nie przedłoży mi konkretnych zarzutów. Wszyscy dzierżawcy mają przedłużane umowy w drodze negocjacji, jeśli oczywiście wszystko gra. Ja nie dostałam oficjalnie żadnych argumentów, dlaczego z nami nie może być tak samo. Co zrobiliśmy nie tak?

A nieoficjalnie wie Pani coś o tych rzekomych zarzutach?
Nie chcę i nie powinnam odpowiadać na takie pytania. Nie skupiam się na komentowaniu decyzji spółki Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK, bo to nie jest moja rola. Mam naprawdę dobre intencje, a nie chciałabym, żeby jakaś wypowiedź została wykorzystana przeciwko mnie i zespołowi.

Rozważa Pani co będzie dalej, kiedy odejdziecie z Samotni?
Myślę co dalej. Myślę, co zrobić z ludźmi, z rzeczami. Mam tam fenomenalnych pracowników. Troszczę się głównie o nich. Zrobię wszystko, żeby mieli jakąś pracę.

Czym dla Pani jest to schronisko?
Zadaje Pan naprawdę trudne pytania. Jeżeli powiem, że domem rodzinnym, to znajdą się ludzie, którzy stwierdzą, że uzurpuje sobie pełne prawo do tego miejsca. Naprawdę jestem z Samotnią bardzo emocjonalnie związana. Chcę o nią dbać i chcę, żeby tętniła życiem.

Czy można takie schronisko zepsuć? Co współcześnie grozi Samotni?
Nie chciałabym ze względu na obecną sytuację rozwijać tych dylematów. Schroniska górskie mierzą się z problemem nieposzanowania tradycji. Nasza misja polega na tym, żeby łączyć nowoczesność z tradycją i historią.

Prowadzenie schroniska, jeszcze od lat tak kultowego, to z pewnością coś więcej niż praca.
Mogłabym o tym dużo mówić, ale to nie czas i miejsce. Przeżywamy trudne chwile. Powiem tylko, że ta praca cały czas jest dla mnie nobilitacją i zaszczytem. Nie ukrywam, że jestem związana z tą ideą PTTK, jestem tak naprawdę na niej wychowywana. Lubię ludzi w kraciastych koszulach, którzy przychodzą z kubkiem po wrzątek. To mój świat.

Kim jest ten człowiek w kraciastej koszuli?
To człowiek, któremu się chce. Który potrafi się dogadywać z innymi ludźmi. Turyści, wędrownicy spędzają ze sobą razem wieczory, poznając się wcześniej na szlakach. Nie ma między nimi żadnych barier. Widzą w sobie nawzajem drugiego człowieka. To jest fenomenalne. Szczególnie dzisiaj, w rozwarstwionym świecie. Podziały medyczne, polityczne, światopoglądowe w górach nie istnieją. Tam ludzie są razem, potrafią się połączyć ponad różnymi schematami myślenia. Doceniają piękno natury, podejmują pewien wysiłek. Człowiek w kraciastej koszuli ma piękną mentalność. Jest serdeczny i otwarty. Dla mnie i mojego zespołu było wielką satysfakcją patrzeć na to, że kiedy jest szczęśliwy pod dachem Samotni, w bliskości majestatu gór.

Jak Pani i Pani współpracownikom udało się prowadzić to miejsce tak, że w obecnej sytuacji wiele osób staje w Waszej obronie? Istnieje recepta na stworzenie schroniska z duszą?
Mamy niebywałe szczęście do ludzi, którym się po prostu chce coś wspólnie robić. W góry przychodzą po prostu fajni ludzie. To dla mnie niesamowite, że oni się za nami wstawili. Moje serce czuje ogromną wdzięczność. Ich reakcja sprawia, że moje życie i moja praca miała i ma sens. A to oni tworzą na co dzień atmosferę Samotni. Gdybyśmy tam stali za barem i oferowali noclegi w pustce, przecież nie byłoby niczego. To ci fenomenalni ludzie wypełniają budynek schroniska swoją obecnością. Możemy występować ze wszystkimi ofertami świata, ale jeżeli nikt nie przyjdzie, to na nic. Zatem Samotnia zawdzięcza swój charakter turystom.

_____________________________________________________________________________

Zapytaliśmy o stanowisko w całej sprawie także prezesa spółki Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK Grzegorza Błaszczyka:

- Umowa o dzierżawę schroniska Samotnia kończy się 14 wrzesnia. Kilka miesięcy temu podjęliśmy decyzję o rozpisaniu konkursu. Podyktowane to było trudnością w realizacji dotychczasowej umowy, kontestowaniem zapisów tej umowy przez drugą stronę - mówi nam prezes Błaszczyk.

Nie chce jednak powiedzieć o jakie zapisy tej umowy chodzi. Co zatem z konkursem? Ja jakim jest etapie?

- Komisja konkursowa pracowała w czwartek ubiegłego tygodnia. Dosyć wysoko oceniła jedną z ofert. Dwie pozostałe oferty uzyskały niższe oceny. I poinformowałem o tym oferentów. Dotychczasowy dzierżawca z kolei poinformował mnie w sobotę o zmianie swojej oferty. Komisja cały czas pracuje. Nie jest podpisana żadna umowa. Zobaczymy, co nam wyjdzie. Decyzja nie została podjęta - mówi w "Gazecie Wrocławskiej" prezes Błaszczyk.

Jak ustaliliśmy, konkurs nie został zatem rozstrzygnięty. Nie ma określnego terminu jego zakończenia, bo komisja konkursowa nadal pracuje, a więc mimo dokonania oceny zgłoszonych ofert, nie wybrano jeszcze ostatecznie dzierżawcy, który od połowy września przejmie Samotnię. Jak się dowiedzieliśmy, rodzina Siemaszków napisała odwołanie od pisma, które otrzymała. Co zaważyło na wypowiedzeniu umowy?

- Poprzez media nie będę rozmawiał o takich rzeczach. To są nasze wewnętrzne sprawy. O tych problemach natomiast informowałem wcześniej w rozmowach bezpośrednich drugą stronę. Są na to dokumenty, ale nie będę wywlekał nic na światło dzienne. Myślę, że druga strona doskonale wie, o co nam chodzi - ucina Grzegorz Błaszczyk.

Na koniec dodaje, że nie rozumie burzy, która rozgorzała wśród internautów.

- Pożar sam wybuchł i sam zgaśnie - kwituje prezes.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska