Oto cały list internauty:
Witam!
Jestem wegetarianinem i rowerzystą, ale nie jestem psychopatą, a tacy właśnie ludzie ewidentnie zajmują się planowaniem wrocławskich ulic.
Dzisiaj po raz kolejny odwiozłem ojca na wizytę kardiologiczną do przychodni przy ul. Nowowiejskiej. Ulica jest
po remoncie, wraz z chodnikami. Oczywiście, jak to we Wrocławiu jest przyjęte, remont chodnika polega na skrupulatnej likwidacji miejsc parkingowych, wstawieniu słupków i stojaków na rowery.
Tym samym pacjenci dużej przychodni przy Nowowiejskiej (osoby nieraz z poważnymi schorzeniami kardiologicznymi i ruchowymi) zostali pozbawieni możliwości podjazdu pod przychodnię. Dotyczy to także karetek. Personel przychodni twierdzi, że protestował w tej sprawie, ale odpowiedź brzmiała: "karetka może przystanąć na ulicy"...
Ręce mi opadają. Kto o takich rzeczach decyduje? Ewidentnie jest to osoba zdrowa i młoda... bardzo młoda, na tyle, że ma też zdrowych rodziców i być może dziadków. Mój ojciec np. ma problemy z chodzeniem i z utrzymaniem równowagi, po rozległym wylewie ma sparaliżowaną prawą połowę ciała. Propozycja dla takich osób to wspaniała ścieżka rowerowa i stojak na rowery i słupki odgradzające nikomu niepotrzebny kawał chodnika. W dodatku to wszystko zostało zbudowane za moje
pieniądze z podatków, a zdecydował o tym pozbawiony wyobraźni doktryner, również pobierający pensję z moich (i mojego ojca) pieniędzy.
Pozdrawiam,
Witold Hrycyk
A co Wy o tym sądzicie? Gdzie jeszcze są we Wrocławiu miejsca, w których postawiono stojaki na rowery, utrudniając życie mieszkańców?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
