Ta szkoła we Wrocławiu to istne dzieło architektury. Przed wojną mieszkali tu bogacze, dziś grają i śpiewają uczniowie

Do szkoły, która założona została w 1947 roku przez Zygmunta Nowickiego, dyrygenta ze Lwowa, udało się nam zajrzeć dzięki uprzejmości dyrektora dr hab. Artura Wróbla. Po pięknych wnętrzach budynków PSM II stopnia im. Ryszarda Bukowskiego we Wrocławiu oprowadziła nas Anna Maria Mbayo, wicedyrektor placówki.

Większość wrocławian zapewne sądzi, że przystąpienie do egzaminów w PSM przy Podwalu wymaga przedstawienia świadectwa ukończenia szkoły I stopnia. Okazuje się jednak, że aby dostać się do szkoły, trzeba po prostu zdać egzamin i to nie zawsze z instrumentu.

- Dyplomy i świadectwa nie są wymagane, są jedynie wartością dodaną. Najważniejszy jest wynik egzaminów wstępnych. Są instrumenty, na które zdaje więcej osób, bo sporo już na nich gra. Będą to między innymi fortepian czy skrzypce. Ale uczymy grać od podstaw na instrumentach, których w szkołach I stopnia nie ma, jak na przykład tuba, fagot czy puzon. Na te instrumenty nie zdaje się egzaminu z gry. Na egzaminach pytamy o teorię i sprawdzamy muzykalność - tłumaczy wicedyrektor. Egzaminów z instrumentu nie zdaje się też na wydziały wokalne - śpiew solowy czy od tego roku, jazzowy.

Aby przystąpić do egzaminu trzeba mieć od 10 do 23 lat. Naukę gry można więc rozpocząć będąc już na studiach. Przypomnijmy, że PSM im. Ryszarda Bukowskiego jest szkołą tzw. popołudniową, dodatkową. Nie ma tu matematyki czy angielskiego. Ale za to nauka kończy się dyplomem pozwalającym na kontynuowanie nauki w wyższej szkole muzycznej.

Szkoła została w dużej części wyremontowana, a jej walory architektoniczne wyeksponowano. Mieszcząca się w dwóch budynkach placówka czeka jeszcze na remont drugiej z pięknych, reprezentacyjnych klatek schodowych. Już teraz jednak zostało wiele zrobione.

Obejrzyj zdjęcia szkoły w galerii:

Szkoła dysponuje trzema salami, w których odbywają się występy - kameralną, organową i dużą, koncertową. - Posiadamy też strefy relaksu dla uczniów, w tym świetlicę - opisuje wicedyrektor Mbayo, oprowadzając mnie po budynku. Podczas spaceru mam okazję zobaczyć też salę kontrabasową czy perkusyjną, oraz kilka klas do nauki teorii.

Pośród dźwięków typowych dla szkoły muzycznej, oglądamy zabytkowe wnętrza kamienic pałacowych przy ulicy Podwale.

- Przed II wojną światową w kamienicy nr 69 gości podejmował m.in. konsul honorowy Królestwa Danii oraz konsul honorowy Królestwa Holandii - czytamy na stronie internetowej szkoły. Mowa oczywiście o jednym z budynków, w których dziś rozbrzmiewają dźwięki instrumentów.

To tutaj odbywały się wystawne przyjęcia, a przestronne wnętrza reprezentacyjnych budynków odwiedzali znakomici goście, często wysłuchując tu kameralnych koncertów. Każda z pałacowych kamienic miała osobne wyjście na ogród i pięknie zaprojektowane balkony na piętrach. Tu mieszkali najbogatsi wrocławianie. Zresztą przykładów daleko szukać nie trzeba. Nieopodal szkoły mieści się Konsulat Generalny Niemiec, w którym mieszkał niegdyś Georg Haase - właściciel jednej z wizytówek wrocławskiego przemysłu - Browaru Haase.

Aby poznać specyfikę szkoły i na własne oczy zobaczyć jej wnętrza, trzeba udać się na drzwi otwarte. - Można dołączyć do zajęć przygotowawczych i sprawdzić swoje predyspozycje muzyczne - zachęca wicedyrektor Mbayo. - Osoby, które ni były w szkołach muzycznych potrzebują dziś niewiele, by nadrobić zaległości. Mogą skorzystać choćby z odpowiednich aplikacji i we własnym zakresie poszerzyć swoją wiedzę muzyczną. Podczas dni otwartych mamy szansę ocenić swoje umiejętności i zobaczyć, jak wyglądają zajęcia w szkole muzycznej - dodaje.

Obejrzyj wnętrza szkoły w galerii: