Komitet Noblowski to ciało teoretycznie niezależne. Z całą pewnością literatów wartych tej nagrody jest cała masa i na całym świecie. W tym roku dostał ją Don Mario Vargas Llosa i ja biję mu wielkie brawo, bo kocham jego "Pantaleona i wizytantki", choć pewnie powinienem "Rozmowy w katedrze", bo głębsze itd. My wiemy,że naszemu poecie to się należy, i już...
Nie będę się wyrażał! A pies tym wikingom mordę drapał. "Ja rzucam myśl, a wy go łapcie" - tak mawiała legenda żydowskiego, polskiego, ale też wrocławskiego teatru - Jakub Rotbaum. Zróbmy przyszłorocznemu jubilatowi coś specjalnego, jakiś prezent wyjątkowy. My wszyscy, całe miasto. Dla niego, dla nas i dla wielu pokoleń. Składkowo.
Nie znam wszystkich filmów o Różewiczu, bo pewnie jest ich od cholery. Myślę bardzo skromnie i na dzisiejsze możliwości finansowe naszej całej Kultury przez duże "K" i kasy miejskiej plus nasze datki. Zróbmy pierwszy krok i 9 października 2011 roku niech prezydent Rafał Dutkiewicz wręczy mu "Box Różewicz" z tysiącem zdjęć poety najróżniejszych fotografików, karykaturami, polskimi dokumentalnymi filmami o nim, zarejestrowanymi polskimi spektaklami jego sztuk w teatrach i w Teatrze Telewizji oraz filmami z jego scenariuszami. To wszystko leży gdzieś na archiwalnych półkach. Jak to się zbierze, "Box Różewicz" nie będzie chudszy od boxu Beatlesów. A przecież przeboje mają różnych adresatów.
Myślę, że dla teatromana byłaby to wielka frajda obejrzeć dziś choćby tylko telewizyjne "Kartoteki" z prawdziwymi kreacjami takich Mistrzów, jak Tadeusz Łomnicki czy Gustaw Holoubek. Pierwszą reżyserował Konrad Swinarski, a drugą Krzysztof Kieślowski. A w tej działce Teatru Telewizji jest jeszcze unikatowa "Kartoteka rozrzucona. Próby" w autorskiej (!) interpretacji samego poety, który zaaranżował też scenografię i wybrał muzykę, oraz późniejsza Kazimierza Kutza z wrocławską obsadą. Różewicz swoją "Kartotekę" dosłownie "napisał" na nowo na scenie! Skręciła to Ela Sitek.
Jest wreszcie realizacja ostatnia "Kartoteki" z roku 2007 Michała Zadary. Najlepszy spektakl tego młodego intelektualisty, który wyreżyserował do tej pory. Na szczęście owo przedstawienie jeszcze żyje we Wrocławskim Teatrze Współczesnym z gościnnymi występami Jana Peszka i pewnie będzie jednym z artystycznych magnesów festiwalu Różewicza, który w przyszłym roku planuje Krystyna Meissner. Właśnie! Planowany festiwal, jeśli się odbędzie w skondensowanej formie, mógłby być prologiem do festiwalu Dialog Wrocław, a też przyciągnąć do Wrocławia tłumy różewiczologów i być ważnym wydarzeniem artystycznym w Europie. Nawet przy skromnej promocji. Choć, dlaczego skromnej, skoro miasto na całą Polskę chwaliło się na billboardach mniejszymi rangą artystyczną wydarzeniami. Mamy w końcu prężny oddział promocji miasta.
Oprócz własnych sztuk Różewicza, sądzę, że pani Krystyna poprosi też dyrektora Roberto Skolmowskiego, który za lalkami nie przepada, żeby wznowił sztukę niegraną od dłuższego czasu, a wyreżyserowaną przez jego profesora Wiesława Hejnę. "Śmieszny staruszek", bo o nim myślę, jest wybitną realizacją Różewiczowskiej idei w kunsztownej i trudnej technice lalkowej. Na dodatek z ostatnimi lalkami zaprojektowanymi przez Jadzię Mydlarską-Kowal.
Jak ten tłum mecenasów, sponsorów, wydawców, redaktorów rzuci się w ten ocean do łowienia pieniędzy zarobionych na poecie, to niech uwzględni w kosztach pomysłodawcę...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?