Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gigantyczna kwota nagród w MPK i szokujące kary dla podpadniętych. Oto kulisy funkcjonowania miejskiej spółki

Andrzej Zwoliński
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji. Prezes MPK Krzysztof Balawejder.
Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji. Prezes MPK Krzysztof Balawejder. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Przy stratach sięgających blisko 9 mln złotych, w spółce wypłacono blisko 20,5 mln złotych premii i nagród - alarmuje wrocławski radny Michał Kurczewski. Ujawnił on też szokujące sposoby karania pracowników w miejskiej spółce.

Blisko 20,5 mln złotych - to suma nagród we wrocławskim Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym. Kwoty, które wypłacono za ubiegły rok, ujawnił radny miejski Michał Kurczewski. Zapytał też o szokujące metody karania pracowników, którzy - jak określił to prezes spółki - „mają okazję odpokutować”, odpracowując swoje grzechy we wskazanej fundacji. Krzysztof Balawejder odpowiada, że nagrodami objęto wszystkich pracowników, a praca dla fundacji po godzinach jest dobrowolna, bo jak podkreślił - dobro wraca.

Pod koniec kwietnia radny miejski Michał Kurczewski z PiS, zwrócił się do MPK o ujawnienie skali nagród i premii, jakie w spółce wypłacono za 2019 rok, a także na jaki okres zawieszono pensje prezesa, o ile obniżono wynagrodzenia kadru kierowniczej i ile stanowisk dyrektorskich – co zapowiedział prezes Krzysztof Balawejder – zlikwidowano i jakie oszczędności dla firmy z tego wynikają.

Prezes MPK w odpowiedzi na pismo radnego, ujawnił, że suma nagród przyznanych w 2019 roku - jak podkreślił - wszystkim 2 539 pracownikom, wyniosła 20 479 676 złotych. Średnia nagród na jednego pracownika przekroczyła więc 8 tys. złotych, przy czym 177 pracowników otrzymało kwoty wyższe od 10 tys. złotych. Wśród nich znaleźli się motorniczy, kierowcy, ale tez pracownicy na stanowiskach kierowniczych, administracyjnych i technicznych. Nagrody i premie – jak zaznaczył prezes – wypłacono zgodnie z regulaminem spółki i jak stwierdził – one im się po prostu należały. Krzysztof Balawejder podkreślił też, że na liście najhojniej nagrodzonych, nie znalazła się „żadna z osób zatrudnionych wcześniej Polbus-PKS”. Tu prezes miał zapewne na myśli między innymi siebie, bo to on przed ponad rokiem przeszedł do MPK z Polbusu, którym kierował przez poprzednie 7 lat.

Prezes ujawnił, że jego pensja nie została zawieszona, ale obniżona o 10 proc. do 30 czerwca, a likwidacja dwóch kierowniczych stanowisk: dyrektora Zakładów Tramwajowych i dyrektora Zakładów Autobusowych, utworzonych w 2016 i 2015 roku, pozwolą rocznie zaoszczędzić 224 tys. złotych. Krzysztof Balawejder zapowiedział jednocześnie wprowadzenie oszczędności w ramach wynagrodzeń kadry kierowniczej. Jednak tutaj nie ujawnił szczegółów.

- Zaznaczam, że nie jestem przeciwnikiem nagradzania pracowników, a nawet zarządzających spółkami miejskimi, ale uważam, że trudno nazwać racjonalną sytuację, w której przy wielomilionowych stratach, problemach technicznych i jednoczesnym zlecaniu usług zewnętrznym firmom, na premie i nagrody przeznacza się tak gigantyczną kwotę - komentuje w rozmowie z nami Michał Kurczewski.

Jak udało nam się ustalić szacunkowa strata poniesiona przez MPK w ubiegłym roku wyniosła 8 mln 943 tys. zł, a wartość kredytów zaciągniętych przez MPK sięgnęła 260 mln 865 tys. zł. Przypomnijmy też, że spółka borykała się ostatnio z rosnącą liczbą wykolejeń tramwajów, co jak przyznano, związane było z fatalnym stanem technicznym części torowisk. Tylko w tym roku na niezbędne remonty, spółka będzie musiała wydać 80 mln złotych.

Podpadnięci pracownicy zsyłani do pracy w fundacji „Weź pomóż”?

- Poprosiłem też o wyjaśnienia w sprawie dla mnie jeszcze bardziej bulwersującej co skala nagród, o której publicznie, w jednym z programów telewizji publicznej powiedział prezes MPK, czyli wysyłania pracowników, którzy podpadli do pracy w fundacji „Weź pomóż” - mówi nam Michał Kurczewski. Wyjaśnijmy tutaj, że wrocławska fundacja kierowana przez Jana Piontka, zajmuje się stawianiem i zapełnianiem społecznych lodówek, zbieraniem żywności i kompletowaniem paczek dla najbardziej potrzebujących.

Radny odniósł się do wypowiedzi prezesa MPK w Faktach wrocławskiego oddziału TVP, który oświadczył że: "jeżeli ktoś podpadnie, zrobi coś, co może nie było idealne w relacji pracodawca pracownik, to ma tutaj okazję odpokutować swoje".

- Zapytałem, czy proces wysyłania pracowników do fundacji w ramach „odpokutowania” jest sformalizowany i zapisany w regulaminie lub polityce MPK. Czy praca dla fundacji jest odpłatna i czy oddelegowani tam pracownicy są objęci ubezpieczeniem, a jeżeli tak, to kto ponosi te koszty – mówi Michał Kuczewski.

W odpowiedzi prezes Balawejder odpisał, że w spółce nie funkcjonuje proces wysyłania pracowników do fundacji „Weź pomóż” w ramach „odpokutowania”, i nie jest ujęty w regulaminie spółki. Jak zapewnił, pracownicy MPK angażują się w pracę w fundacji dobrowolnie. Jak to ujął: „praca ta uczy odpowiedzialności za innych”, a także „kształtuje umiejętności interpersonalne”. Prezes przyznał też, że popiera działania fundacji i stara się ją wspierać. Zadeklarował też gotowość wspólnego zapakowania paczek z żywnością dla potrzebujących mieszkańców Wrocławia razem z radnym Kurczewskim. Jak podkreślił w liście: "dobro wraca".

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska