Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzikie wysypiska śmieci mogą zniknąć z Wrocławia

Magdalena Kozioł
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Piotr Krzyżanowski
Posłowie chcą, by właścicielami śmieci była gmina. Radni nałożyliby na nas podatek

Czy z miast znikną dzikie wysypiska śmieci? Posłowie PO liczą, że czysto może się zrobić na początku przyszłego roku, kiedy w życie wejdzie nowa ustawa o odpadach.

Jakim cudem raz na zawsze pozbędziemy się hałd śmieci z ul. Betonowej, Toruńskiej, Afgańskiej, Pilczyckiej, Chałupniczej czy Popielskiego we Wrocławiu?

- Ich właścicielem zostałaby gmina. Ona zajęłaby się ich wywożeniem i utylizacją - mówi pomysłodawca takiego rozwiązania poseł ziemi chrzanowskiej Tadeusz Arkit z PO. Poparło go 112 parlamentarzystów, w tym dolnośląscy: Roman Kaczor, Michał Jaros, Aldona Młyńczak, Izabela Mrzygłocka, Sławomir Piechota, Aleksander Skorupa, Stanisław Huskowski, Norbert Wojnarowski, Ewa Wolak i Marcin Zawiła.

Ten projekt zakłada także obowiązki dla mieszkańców miasta. Radni obciążyliby ich specjalnymi miesięcznymi opłatami, takimi jak np. za wodę i ścieki.

- Dzisiaj też ludzie płacą, ale są tacy, którzy się od tego uchylają, zwłaszcza z domków jednorodzinnych - przekonuje poseł Aldona Młyńczak. Jej zdaniem, gdyby taki obowiązek nałożyć na wszystkich, nikomu nie opłacałoby się podrzucać odpadów gdzieś do lasu.

Według posła Huskowskiego mieszkańcy nie mają czego się obawiać. Zwłaszcza jakichś radykalnych podwyżek. Przewiduje, że opłaty nawet mogą spaść, choć na razie nie potrafi policzyć o ile.

- Obliczenia będą możliwe, kiedy samorządy zaczną ogłaszać przetargi na wywóz śmieci. Firmy, które będą chciały wygrać kontrakt, muszą dać konkurencyjne ceny - argumentuje poseł.

Gmina Wrocław i tak na likwidację dzikich wysypisk wydaje ogromne kwoty. Od początku tego roku Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta wydał na sprzątanie i likwidację dzikich składowisk niemal milion zł. Do końca tego roku przewidziano jeszcze 1,6 mln zł na takie przedsięwzięcia. To oznacza, że pieniędzy jest mniej niż w 2009 r., który zamknął się kwotą niemal 3 mln zł na sprzątanie i likwidację wysypisk.

100 zł płaci miesięcznie za wywóz śmieci posłanka Aldona Młyńczak

Okazuje się, że we Wrocławiu rosną one jak grzyby po deszczu. Ewa Drzazga, szefowa sekcji ekologicznej straży miejskiej, mówi, że największy problem jest przy ulicach: Redyckiej, Pilczyckiej, 50 Bohaterów i Jajczarskiej, gdzie notorycznie pojawiają się hałdy odpadów. Wrocławianie wyrzucają niemal wszystko: stare pralki, lodówki, wersalki, telewizory, felgi samochodowe, szyby, błotniki i puste wiadra z farbami po remontach domów, kafelki, panele.

2,5 mln zł - tyle pieniędzy przewidziano na sprzątanie i likwidację wysypisk w mieście

Taki obrazek to codzienność na wrocławskich Świniarach. Tu najwięcej śmieci jest przy wjeździe na pola irygacyjne przy ulicach Puławskiej, Jarnołtowskiej zaraz za pętlą MPK, w miejscu, gdzie już zaczyna się Park Krajobrazowy Dolina Bystrzycy. Strażnicy miejscy zlokalizowali takie wysypiska także przy ul. Ziębickiej, Marszowickiej, Nadbrzeżnej, Na Niskich Łąkach, Paczkowskiej, Kłokoczyckiej, Kośnego, Węglowej, Betonowej, Jaworskiej, Janowskiej, Bol-kowskiej, Dolnej i Ostrowskiego.

Parlamentarzyści liczą też, że nowa ustawa wyzwoli w ludziach postawy obywatelskie. Chodzi o to, że nie będą już czuli oporów przed tym, żeby poinformować miejskich urzędników, że ten czy inny sąsiad nielegalnie wywozi do lasu zużytą meblościankę. - Nie mówimy tu o donosach - zarzekają się.

Posłowie chcą, by ludzie mieli świadomość, że jak ktoś ominie prawo, to właśnie oni za to zapłacą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska