Na Sikorskiego dilernia dopalaczy działała kilka tygodni. Potrzeba było aż dwóch akcji policji i Sanepidu żeby wyniósł się na dobre. - Wreszcie jest spokój - mówi nam jeden z sąsiadów lokalu na Sikorskiego. - Podobno przenieśli się gdzieś pod Astrę. Tak słyszałem - dodał.
Dwa dni później do redakcji zadzwoniła mieszkanka ulicy Drzewieckiego. To niedaleko domu handlowego Astra. - Znowu są u nas dopalacze. Nie było ich trzy miesiące a od kilku dni znowu są. Już widzieliśmy klientów sklepu. Informacja o nowym sklepie już dotarła do wrocławskiego Sanepidu.
Dlaczego „znowu”? Bo dilernia dopalaczy działała tu bardzo długo. Kilka lat temu do lokalu weszła nawet policja, a zatrzymany sprzedawca został skazany na karę w zawieszeniu. Mimo to punkt z dopalaczami na Drzewieckiego działał jeszcze pod koniec ubiegłego roku. - Skończyło się trzy miesiące temu. Teraz znowu są, choć w innym lokalu niż poprzednio.
Jeśli rzeczywiście na osiedlu Kosmonautów jest lokal przeniesiony z Sikorskiego, to sprzedawcy - przy okazji przeprowadzki - złamali prawo i powinni zostać postawieni przed sądem. Dlaczego? Na Sikorskiego policja i sanepid wchodziły dwa razy. Za drugim razem w czwartek 7 kwietnia. Zatrzymano dwie osoby i skonfiskowano trzydzieści opakowań dopalaczy. Czyli nielegalnych środków działających jak narkotyki choć nie wpisanych na listę narkotyków.
Po akcji sanepid zaplombował lokal. W piątek 8 kwietnia - relacjonowali nam okoliczni mieszkańcy - jacyś mężczyźni zerwali plomby, weszli do środka i wynieśli meble. W czwartek dokończyli wyprowadzkę zdejmując kamerę, jaką nielegalnie powiesili na elewacji.
Zerwanie plomb to wykroczenie. Grozi za to nawet miesiąc aresztu.
PRZECZYTAJ: Mafia dopalaczowa kpi z wrocławskiej policji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?