Wyrok uprawomocnił się 28 lutego 2012 r. Odtąd T. miał 7 dni na wykonanie nałożonych na niego przez sąd obowiązków.
Mariusz T. nie oddał prawa jazdy ani nie zapłacił kary. Nie odbierał też pism z sądu, w tym tego, które wzywało go 10 sierpnia na posiedzenie w sprawie odwieszenia kary więzienia.
11 października w domu Mariusza T. pojawili się więc policjanci, by zabrać go do więzienia. Był zaskoczony. Tego samego dnia jego partnerka odwiozła do starostwa prawo jazdy i wpłaciła 800 zł kary, a adwokat złożył wniosek w sądzie o wstrzymanie kary więzienia. Sąd jednak odrzucił zażalenie jako spóźnione.
Adwokat Mariusza T. złożył więc kolejne zażalenie, tym razem do Sądu Okręgowego w Legnicy.
- Skoro obowiązki zostały wykonane, dalsze przebywanie mojego klienta w więzieniu jest nieludzkie. Przecież on ma troje dzieci na utrzymaniu i od lat stałą pracę, którą straci, jeśli nie będzie do niej chodził - przekonuje mecenas Mirosław Miłaszewski.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy, sędzia Jarosław Halikowski, przekonuje, że Mariusz T. miał dużo czasu na wykonanie obowiązków nałożonych na niego w wyroku. Dodaje, że skazany nie odbierał korespondencji ani przesyłanej pocztą, ani dostarczanej przez policjantów. Podkreśla, że pełnomocnictwo adwokata Mariusza T. wygasło wraz z uprawomocnieniem wyroku. Mariusz T. tłumaczył, że polecił kierować korespondencję do adwokata.
Prowadzący sprawę sędzia Daniel Ludwiczak w uzasadnieniu postanowienia o wykonaniu kary sześciu miesięcy więzienia stwierdził m.in., że "skazany ewidentnie uchyla się od wykonania orzeczonych środków" i "celowo nie odbiera kierowanej do niego korespondencji". A wobec tego "tylko zarządzenie wykonania kary pozbawienia wolności przyniesie pożądane efekty".
Mecenas Miłaszewski podkreśla jednak, że sądy nie powinny ślepo egzekwować przepisów i że oprócz twardej litery prawa należy brać pod uwagę ludzki wymiar.
- Jeszcze wszystko się może zdarzyć - daje nadzieję sędzia Halikowski. - W najbliższych dniach Sąd Okręgowy w Legnicy rozpatrzy zażalenie. Zobaczymy, co postanowi.
Zdaniem prof. Piotra Kruszyńskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, sąd ma rację. - Jeśli ktoś nie podejmuje wezwań, sam jest sobie winien - mówi prof. Kruszyński. - Trzeba wykonywać wyroki i trzeba odbierać awiza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?