- Sponsora tytularnego poznamy najwcześniej na początku przyszłego roku. Nie będzie nim Coca-Cola - mówi Robert Pietryszyn, prezes spółki Wrocław 2012. - Nie prowadzimy żadnych rozmów z Coca-Colą. Rzeczywiście, kilka miesięcy temu trwały bardzo wstępne negocjacje z tym koncernem, ale nie przyniosły one efektów. Wtedy jednak rozmawialiśmy z kilkoma dużymi firmami, nie tylko z Coca-Colą.
Z dokumentów, do których dotarła Gazeta Wrocławska wynika, że najbardziej zaawansowane rozmowy dotyczące sprzedaży nazwy stadionu jeszcze przed Euro 2012 prowadzono z firmami LG oraz Imtech (tą samą, która była jednym z podwykonawców stadionu i w kwietniu zerwała kontrakt na wykonanie prac instalacyjnych i elektrycznych, nie mogąc doczekać się zapłaty).
- Jedynym podmiotem uprawnionym do prowadzenia rozmów z potencjalnym sponsorem jest spółka Wrocław 2012. Skoro jej prezes informuje, że rozmowy nie są prowadzone, to tak jest - mówi Paweł Czuma, rzecznik prezydenta Rafała Dutkiewicza.
Zdaniem Joanny Kublik, wiceprezes wrocławskiej agencji Multum PR na pewno ani czasy, ani konflikty wokół stadionu nie sprzyjają temu, żeby takiego sponsora znaleźć. - Gdyby mi ktoś teraz zaproponował szukanie sponsora tytularnego stadionu we Wrocławiu, to bym odmówiła. Niejasne sprawy wokół tej inwestycji, zły klimat, na pewno odstraszają potencjalnych kontrahentów. Z drugiej strony, szczególnie polskie firmy obecnie uważnie zastanawiają się ile i na jakie działania promocyjne wydawać pieniądze. Chętniej na promocję i piar wydają fundusze duże koncerny zagraniczne, ale nie w sytuacji kiedy sprawa jest niepewna wizerunkowo - dodaje.
Początkowo miasto liczyło, że sponsor tytularny stadionu wyłoży 10 mln zł, potem mówiło się o 6 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?