Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chce wskoczyć na rowerze na szczyt Sky Tower

Marcin Kaźmierczak
Materiały własne Krystiana Herby
Ma do pokonania 1142 schody. Do zrobienia? Może i tak. Ale dodajmy, że na... rowerze. W niedzielę na ostatnie piętro Sky Tower chce wskoczyć na dwóch kółkach Krystian Herba – rekordzista Guinnessa w ilości pokonanych w ten sposób schodów. Rozmawialiśmy z nim przed tą wyjątkową próbą.

Kiedy zaczęła się pana przygoda ze zdobywaniem drapaczy chmur?
– Trial rowerowy uprawiam już dwadzieścia lat. Mój pierwotny plan zakładał zdobycie jedynie Pałacu Kultury. Gdy mi się to udało w 2009 roku, zrodziła się myśl, że przecież są inne, jeszcze wyższe budynki, więc czemu by nie spróbować.

Jest pan rekordzistą Guinnessa w ilości pokonanych schodów na rowerze. 3139 stopni Taipei 101 na Tajwanie to kres możliwości?
– Na pewno nie. Wydaje mi się, a przynajmniej mam nadzieję, że na rowerze można zdobyć każdy budynek. Wbrew pozorom wyższy, wcale nie znaczy trudniejszy. Wszystko zależy od schodów oraz od ogólnych warunków panujących w danym budynku. Na przykład w Chinach schody robione są z metalu i przez to są bardziej sprężyste, a z kolei na wspomnianym Tajwanie schody miały aż 21 centymetrów, a więc były wyższe od standardowych europejskich.

Skok na Sky Tower będzie dla pana wyzwaniem, czy treningiem?
– Patrząc tylko na liczbę schodów, będzie to trening, a w zasadzie próba generalna przed próba zdobycia wieżowca Willis Tower w Chicago. Mam już jednak za sobą rekonesans budynku i pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to słabe oświetlenie klatki schodowej, a to już może stanowić wyzwanie. Będę musiał być w stu procentach skoncentrowany, by w tym słabym świetle nie popełnić błędu. Poza tym choć to znacznie mniej niż osiągnąłem na Tajwanie, to mimo wszystko nadal jest to tyle samo co sześć dziesięciopiętrowych wieżowców, więc to także spory wysiłek.

Dlaczego pana wybór padł akurat na Sky Tower?
– Przede wszystkim jest to najwyższy budynek w Polsce licząc do dachu. Wyżej póki co nie da się w naszym kraju wskoczyć po schodach, więc to też będzie jakiś rekord. Poza tym często przejeżdżam autostradą w okolicy Wrocławia i już z daleka mogę oglądać Sky Tower. Wyróżnia się w terenie, więc od dawna miałem w głowie myśl, by na niego wskoczyć.

Wspomniał pan, że następny w kolejce jest Willis Tower. A jaki jest drapacz chmur pana marzeń?
– Na pewno jest nim Burdż Chalifa, najwyższy, bo ponad 800-metrowy budynek świata, a w Arabii Saudyjskiej już powstaje wieżowiec przekraczający wysokością kilometr. Te dwa budynki byłyby nie lada wyzwaniem, ale by w ogóle się z nimi zmierzyć trzeba pokonać inny, chyba trudniejszy problem. Nie wszędzie można otrzymać zgodę, by podjąć próbę. Najgorzej jest właśnie w krajach Półwyspu Arabskiego, ale podobnie jest również w Stanach Zjednoczonych. O to, by spróbować swoich sił na Willis Tower starałem się trzy lata.

Z brukselskim Atomium, które zdobył pan w maju było podobnie?
– I tak, i nie. Zgodę otrzymałem znacznie szybciej, niż w przypadku Chicago, ale samą próbę podjąłem ledwie dwa miesiące po zamachach w Brukseli, gdy środki ostrożności zostały podwyższone do maksimum. Był to jednak symboliczny gest, że nie boimy się zamachowców i nie damy się im zastraszyć.

Lubi pan w ogóle jeździć rowerem, czy liczą się tylko skoki?

Oczywiście, że lubię. Na co dzień po miejskiej dżungli poruszam się właśnie na rowerze. Na jakieś dłuższe przejażdżki jednak nie mam czasu. Treningów rowerowych jako takich również nie przeprowadzam, ponieważ są one zbyt statyczne, a w trialu liczy się przede wszystkim dynamika. Przede wszystkim biegam, jestem także maratończykiem. Skaczę także po schodach.

W 2009 roku wystąpił pan w programie „Mam Talent”. Ta przygoda była większym wyzwaniem, niż najwyższe budynki świata?
To było wyzwanie bardziej dla psychiki. Program oglądało przecież kilka milionów widzów. Poza tym w studiu panowały bardzo trudne warunki, bo musiałem skakać po bardzo śliskiej podłodze naprzeciw widzów. To był jednak punkt zwrotny w mojej karierze. Ten występ wypromował mnie, bo nie oszukujmy się, to niszowy sport. Sprawił on także, że dziś mogę rozwijać swoją pasję i przy okazji zwiedzać świat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska