Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cesarz usłyszał Hamleta

Rafał Święcki
Rosyjski biurkowy telefon ericsson z 1898 roku
Rosyjski biurkowy telefon ericsson z 1898 roku Janusz Wójtowicz
134 lata temu odbyła się pierwsza publiczna prezentacja telefonu. Wówczas to urządzenie niczym nie przypominało obecnych aparatów, nie miało słuchawki. Połączoną drutami membranę rozciągnięto na drewnianej skrzynce

Słyszę, słyszę - krzyknął cesarz Brazylii Pedro II, gdy 134 lata temu, 25 czerwca, podczas Wystawy Stulecia w Filadelfii Alexander Graham Bell zaprezentował mu swój wynalazek. Pochodzący ze Szkocji profesor bostońskiego uniwersytetu na specjalnym pokazie zadeklamował do nowego aparatu fragment monologu Hamleta - "Być albo nie być". To zdarzenie zapoczątkowało niesamowitą światową karierę następcy telegrafu - telefonu. O rozmowie cesarza Brazylii doniosły największe amerykańskie gazety.

Jednak pierwsze zdanie przez telefon zostało wypowiedziane kilka miesięcy wcześniej - 10 marca 1876 roku. Pracujący nad wynalazkiem Bell krzyknął do mikrofonu "Panie Watson, proszę tu przyjść. Chcę pana zobaczyć". Współpracownik Bella, słysząc głos w głośniku umieszczonym w sąsiednim pokoju, natychmiast przybiegł. Stwierdził, że wszystko zrozumiał. Następnie panowie zamienili się miejscami. Thomas Watson odczytał fragment książki, ale głos był zniekształcony. Jednak ostatnie zdanie "Panie Bell, czy rozumie pan, co mówię?" było czytelne.

Przez kolejne dni obaj pracowali nad udoskonaleniem aparatu. - "Jak się pan miewa" - pytał jeden drugiego. Bell odśpiewywał też zwrotki brytyjskiego hymnu. W wyniku ulepszeń urządzenie działało coraz sprawniej.

Pan Gray i ja idziemy łeb w łeb; nie wiadomo, który z nas pierwszy ukończy budowę aparatu

Alexander Graham Bell, choć pracował w Ameryce, urodził się w Edynburgu. Jego ojciec, także Alexander, był nauczycielem dykcji, leczył wady wymowy. Pracował z głuchoniemymi i wsławił się wynalezieniem języka migowego. Syn pod wpływem ojca także poświęcił się tej profesji. Gdy język migowy nie został doceniony w Wielkiej Brytanii, rodzina Bellów przeniosła się do Ameryki. Alexander Bell Junior w wieku 23 lat zaczął wykłady na uniwersytecie i pracę w szkole dla głuchoniemych w Bostonie. Jedną z jego podopiecznych została Mabel, córka wpływowego senatora i biznesmena Gardinera Greene Hubbarda. Choć miała dopiero 15 lat, Bell zakochał się w niej. Jednak o małżeństwie początkowo nie mogło być mowy. Uznano by to za mezalians, ale stopniowo rodzice dziewczyny przekonywali się do młodego naukowca.

To Gardiner Greene Hubbard odkrył, że Bell nocami zajmuje się udoskonaleniem telegrafu. Początkowo chciał go wykorzystać do pracy z głuchymi.

Hubbard, który zbił fortunę na budowie linii kolejowych, doszedł do wniosku, że ulepszony telegraf może być kolejną żyłą złota. Tzw. telegraf harmoniczny eliminował wadę klasycznego telegrafu, czyli niską przepustowość korespondencji. Na jednej linii nie można było nadawać równocześnie więcej niż jednej depeszy. Telegraf harmoniczny miał generować dźwięki o różnej wysokości. I nadawać nawet kilkanaście wiadomości równocześnie. Przyszły teść Bella zaczął więc finansować badania w zamian za udział w zyskach. Liczył, że złamie monopol na przesyłanie depesz firmy Western Union. Postawił jednak warunek - wynalazek Bella miał być opatentowany jako pierwszy. Czasu było mało. Prace nad telegrafem harmonicznym prowadził też Elisha Gray. "Pan Gray i ja idziemy łeb w łeb; nie wiadomo, który z nas pierwszy ukończy budowę aparatu" - pisał Bell.
Mecenas wynajął więc do pomocy Thomasa Watsona, specjalistę od elektryczności, na której Szkot znał się słabo.

Wkrótce do wyścigu dołączył też Thomas Alva Edison, hojnie opłacany przez zaniepokojoną kompanię Western Union. Ale Bell miał szczęście. Telegraf zepsuł się podczas testów. Próbując go naprawić, wyłączył prąd. Ale nadal odbiornik wydawał dźwięki wprawiany w ruch przez element nadajnika znajdującego się w innym pokoju. To skierowało prace na inne tory, choć Hubbard żądał szybkiego skończenia prac nad telegrafem harmonicznym, uznając telefon za zabawkę. I szantażował Bella, że nie odda mu ręki swej córki.

Aparat Bella zrewolucjonizował międzyludzką komunikację. Dziś nie umiemy żyć bez telefonu

Ten musiał jednak znaleźć sposób na przekształcenie dźwięku w impuls prądu elektrycznego. Wymyślił urządzenie będące kopią błony bębenkowej w uchu. W niewielkiej drewnianej skrzynce zamiast dna umieścił membranę. Przykleił do niej korek z wystającym drucikiem, który zanurzył w naczyniu z wodą. Spoczywała w niej też metalowa taśma podłączona do obwodu elektrycznego. Taki nadajnik przekształcał głos na zmiany prądu w obwodzie. Odbiornik był skonstruowany podobnie, przetwarzał zmiany natężenia prądu w głos. 1 lipca 1875 roku po raz pierwszy wypróbowano urządzenie. Współpracownik Bella słyszał go, ale nie potrafił rozpoznać melodii śpiewanych przez niego piosenek. Mimo to wynalazca przygotował wniosek do urzędu patentowego. Tego samego dnia wnioski złożyli też Elisha Gray i Thomas Alva Edison. Gra toczyła się o olbrzymie pieniądze. Jedynie zwycięzca miał prawo zarabiać na nowym urządzeniu. Eksperci najpierw odrzucili wniosek Edisona. Po pięciu dniach narad uznali, że patent należy do Bella. Prototyp należało jednak dopracować. Pierwsze wyraźne zdanie zabrzmiało 10 marca.

Aparat Bella zrewolucjonizował międzyludzką komunikację. Dziś nie umiemy żyć bez telefonu, który fascynował artystów. Hiszpański mistrz surrealizmu Salvador Dali w 1936 roku zbudował telefon z homarem zamiast słuchawki. A we wrocławskim Muzeum Poczty i Telekomunikacji można obejrzeć bogaty zbiór urządzeń telegraficznych i telefonicznych. Do najcenniejszych należą najstarsze w zbiorze telefony: amerykański ścienny typu Bella, jeden z pierwszych zainstalowanych w Warszawie w 1881 r. oraz rosyjski biurkowy marki Ericsson z 1898 r.

Korzystałem z książki Michaela Pollarda "Alexander Graham Bell"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska