We wtorek rano argumentów obrony wysłuchał Sąd Okręgowy. A rzecz dotyczy zdarzeń, do których doszło dokładnie 10 lat temu. To wtedy jedynka Wrocławska - padające przedsiębiorstwo budowlane - było na pierwszych stronach gazet. Głównie za sprawą protestu i strajku pracowników. Media opisywały strajk i zwolnienie - w jego efekcie - 170 osób, okupację siedziby spółki. Wreszcie akcję ochroniarzy, którzy siłą usunęli pracowników z siedziby firmy. Wreszcie również w 2004 roku sąd uznał, że zwolnienia były bezprawne a pracownikom należą się odszkodowania.
Byli szefowie stanęli przed sądem oskarżeni w dwóch różnych procesach. W obydwu w grudniu zapadły wyroki. W jednym sprawa dotyczyła łamania praw pracowniczych i utrudniania kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w przedsiębiorstwie. Tu wobec trzech osób z kierownictwa Jedynki zapadły wyroki skazujące na grzywnę.
Przedmiotem dzisiejszej rozprawy apelacyjnej był drugi z procesów. Prezes i prokurent zostali skazani na kary w zawieszeniu za działanie na szkodę wierzycieli firmy. Bo wyprzedali cenne nieruchomości Jedynki Wrocławskiej za ceny niższe niż wynosiła ich wartość. I to wiedząc, że przed sądem toczy się postępowanie układowe z wierzycielami.
Obrońca - mecenas Jacek Giezek - domagał się zmiany tego wyroku i uniewinnienia. Przypomniał, że prokuratura oskarżyła wierzycieli o niegospodarność czyli o wyrządzenie szkody samej firmie. A sąd uznał, że na niegospodarność nie ma dowodów, bo nie da się wyliczyć, ile firma straciła na wyprzedaży jej nieruchomości. Sąd Rejonowy uznał więc, że byli szefowie Jedynki zaszkodzili jej wierzycielom. Bo wyprzedali majątek, który mógł być przeznaczony na spłatę długów.
Mecenas Giezek przekonywał, że ten wyrok powinien być zmieniony. Jego zdaniem wyprzedaż majątku nie zaszkodziła wierzycielom. Między innymi dlatego, że wielu z nich miało zabezpieczone swoje roszczenia na hipotekach sprzedawanych nieruchomości. W każdej chwili mogli więc rozpocząć egzekwowanie swoich długów poprzez sprzedaż takiej nieruchomości przez komornika. A inni wierzyciele mogli cokolwiek uzyskać z gotówki, jaka trafiłaby do Jedynki po sprzedaży majątku.
Z oceną adwokata nie zgadza się jeden oskarżycieli posiłkowych, były szef zakładowej "Solidarności" Zbigniew Rudnik. Przypomniał sądowi, że Jedynka zbankrutowała a syndyk - jak tylko wkroczył do firmy - doprowadził do unieważnienia spornych transakcji. Nieruchomości wróciły do firmy i w 2006 roku zostały sprzedane i to po znacznie wyższych cenach.
Sąd Okręgowy ogłosi w tej sprawie wyrok 3 kwietnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?