Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale się podzieje...

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Marek Grotowski
W czwartek z polskokatolickiej katedry ryknęły trzy chóry, zagrzmieli instrumentalnie wrocławscy filharmonicy, a wszystko przez to, że nieprzytomnie machał przed nimi rękami i patyczkiem jeden pan - Jacek Kaspszyk.

To był donośny sygnał, że właśnie rozpoczął się po raz czterdziesty trzeci Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans. Będzie męczył portfele melomanów jeszcze przez dziesięć dni.

Tych koncertów, nie tylko we Wrocławiu, ale też na całym Dolnym Śląsku, będzie razem chyba pięćdziesiąt. Nie szarpiąc się na miejsca VIP-owskie, które kosztują i dwie stówy od koncertu, decydując się na jeden (!) koncert dziennie na gorszych miejscach, trzeba mieć 670 zł, czyli nie trzeba brać pożyczki w banku.

A to dopiero początek sezonu. Jak portfel to wytrzyma? We Wrocławiu, tylko do końca roku, kiedy to Opera Wrocławska zaprosi nas na sylwestrowe "Wesele Figara", czeka nas ponad czterdzieści wydarzeń artystycznych. W ciągu czterech miesięcy. W jednym miesiącu wypada "tylko" dziesięć kulturalnych spotkań ze sztuką różnej maści.

Ten mocny wrześniowy początek, to też największe wydarzenie. Większego już w tym roku nie będzie, choć animatorzy innych festiwali mają prawo się na mnie za to stwierdzenie obrazić. Nie każdy jest melomanem. Melomanów czekają jeszcze, oprócz wspomnianej, dwie operowe premiery oraz cztery festiwale nieco innej muzyki.

Lekko nie będą mieli też kinomani. Oprócz kinowych premier, których nikt nie liczy, zaliczyć trzeba Międzynarodowy Festiwal Scenarzystów Interscenario gotowany siłami małżeństwa Gonerów oraz festiwal Najnowsze Kino Polskie. Przepraszam, wszystkich miłośników sztuki nie opędzę słowami w tym felietonie. Dodam jeszcze, kierując się prywatnymi sympatiami, tylko kilka wybranych przykładów.

Teatromani będą chłonęli najważniejsze w tym gatunku w Europie międzynarodowe Wrocławskie Spotkania Teatrów Jednego Aktora. Do tego trzeba dodać premierowe wybryki, od musicalu "A Chorus Line" na scenie Capitolu poczynając, a na nadaktywnej w tym roku scenie lalkowej z zaskakującą "Ferdydurke" Gombrowicza kończąc. Lada chwila zacznie się operujący na obrzeżach teatru I Międzynarodowy Festiwal Kultury Ruchu - Ocelot Festival.

Wizyty w muzeach nikogo nie zrujnują, a nasze Narodowe szykuje nam wystawę ikon z leningradzkich zbiorów, wielkie retrospektywy dwóch wrocławskich malarzy - Eugeniusza Gepperta i Alfonsa Mazurkiewicza.
W połowie przyszłego roku pewnie przeczytam w jakimś statystycznym zestawieniu, że Polak szary wydał w ciągu roku 2008 na duchowe uczty... 52 zł. Może ktoś kiedyś policzy, ile przez rok wydaje statystyczny wrocławianin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska