Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójca pana Gienka uniknie odpowiedzialności za zbrodnie?

Kacper Chudzik
Zdaniem biegłych mężczyzna, który zabił Eugeniusza Witczymyszyna był niepoczytalny

Sprawa ukarania zabójcy, który na terenie zakładów chemicznych w Brzegu Dolnym brutalnie zasztyletował głogowianina Eugeniusza Witczymyszyna, od początku się przedłużała. Gdy prosiliśmy prowadzącą śledztwo prokuraturę w Wołowie o informacje na jego temat, ciągle słyszeliśmy, że wciąż potrzebna jest opinia biegłych. Tak jak obawiała się rodzina, gdy opinia wreszcie dotarła, okazało się, że 26-letni mężczyzna był niepoczytalny.

- W związku z tym sąd zadecydował o zamknięciu go w zakładzie psychiatrycznym. W takich wypadkach od cyklicznych opinii lekarzy zależy to, czy mężczyzna wyjdzie na wolność. Teoretycznie, w zakładzie może przebywać nawet do końca życia - mówił prokurator Michał Gnyszka, który prowadził sprawę.

Jak się jednak dowiadujemy, mężczyzna prawdopodobnie nie spędzi w zakładzie zbyt wiele czasu. Przyjmując leki Damian M. zachowuje się spokojnie i normalnie. Możliwe więc, że lekarze nie będą mieli przesłanek do dalszego przetrzymywania go w zamknięciu.

Zapytany o to, jak długo faktycznie zabójca może przebywać w zakładzie prokurator przyznał, że nie wie co dzieje się z Damianem M.

- Po decyzji sądu o umieszczeniu go w zakładzie, jego dalsze losy przestały być sprawą prokuratury - dodaje Michał Gnyszka.

Zabił go kuchennym nożem

Przypomnijmy. Do tego tragicznego zdarzenia doszło w grudniu 2015 roku na terenie zakładów chemicznych w Brzegu Dolnym. Eugeniusz Witczymyszyn pracował tam w delegacji. Został zamordowany przez 25-letniego wówczas Damiana M. z Kalisza. Sprawca zaatakował go nożem kuchennym. Mężczyźni znali się dopiero kilkanaście dni. Damian M. przyznał się, że zabił ale - jak mówił śledczym - nie pamięta co się z nim działo w chwili zdarzenia.

Do tragedii doszło z samego rana, przed rozpoczęciem pracy. Szykujący się do rozpoczęcia zmiany robotnicy pili kawę w swoim baraku. Niespodziewanie 25-latek wziął kuchenny nóż z 13-centymetrowym ostrzem i rzucił się na Eugeniusza Witczymyszyna. Sprawca zadał kilka ciosów. Zaraz potem wyrzucił narzędzie zbrodni i wybiegł z zakładu. Niedługo później został zatrzymany przez policję. Pan Eugeniusz otrzymał sześć ciosów nożem w tym dwa w okolice serca. Na miejscu reanimował go kolega z pracy, również głogowianin. Niestety, ani jego starania, ani pomoc medyków nie mogła już uratować śmiertelnie rannego mężczyzny.

Damian M. tłumaczył później śledczym, że od lat jest uzależniony od narkotyków. Na krótki czas przed tragedią w Brzegu Dolnym leczył się na depresję, ale przerwał zażywanie leków.

Rodzina nie wierzy w sprawiedliwość

Córka zamordowanego mężczyzny przyznaje, że nie wierzy w niepoczytalność sprawcy. Jej zdaniem, udało mu się po prostu zakpić z wymiaru sprawiedliwości.

- Z tego co słyszałam, on wcześniej zachowywał się całkiem normalnie. Jeśli był niepoczytalny, to jakim cudem dostał prawo jazdy i posadę kierowcy, który woził ludzi do pracy? On po prostu bardzo dobrze gra i dzięki temu uniknął kary - mówi nam pani Jadwiga. - Po tym wszystkim muszę przyznać, że nie wierzę w sprawiedliwość w polskim wydaniu.

Kobieta dodaje, że od jednej z prowadzących sprawę osób usłyszała, że jeśli chce sprawiedliwości dla ojca, to potrzebowałaby sporo pieniędzy na dobrego prawnika.

Eugeniusz Witczymyszyn był bardzo dobrze znany na osiedlu Śródmieście. Mieszkał na placu 1000-lecia. Ludzie mówili na niego „pan Gienek”.

- On nikomu nie wadził, był bardzo spokojnym człowiekiem, który unikał konfliktów. Nie wiem dlaczego ktoś go zamordował - słyszymy od jednego z sąsiadów mężczyzny.

Córka pana Eugeniusza przyznaje, że jeszcze nie do końca pogodziła się ze śmiercią ojca.

- To były dla nas trudne chwile. On tego samego dnia, w którym zginął, miał wrócić do domu na przerwę świąteczną. Dzień wcześniej jeszcze rozmawiałam z nim przez telefon. Niestety, już do nas nie wrócił - opowiada kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska