18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Afryki do Kotliny Kłodzkiej

Romuald Piela
Ksiądz Jan Fecko nie zdążył się rozpakować, choć na plebanii w Gorzanowie zamieszkał w październiku ubiegłego roku. Pamiątki z pracy misyjnej w Afryce nadal leżą w pudełkach.

Powinien iść na emeryturę, bo już swoje lata ma. Ale gdzie tam. Nie on. On nie usiedzi spokojnie na miejscu z książką w dłoniach, ciesząc się emeryckim życiem. Objął parafię w Gorzanowie. Jako jej proboszcz ma pełne ręce roboty. Od razu wziął się za remont plebanii. Teraz wymienia instalację elektryczną. Wraca jednak wspomnieniami do pracy misyjnej i ukochanej Afryki.
- Trudno zapomnieć o Czarnym Lądzie, przeżyłem tam przecież 15 lat. Najpierw Górna Wolta (obecnie Burkina Faso - przyp. red.), jedno z najbiedniejszych państw świata, a później Wybrzeże Kości Słoniowej - mówi. - Miałem pod swoją opieką 180 murzyńskich wiosek.

Jan Fecko przyjął święcenia kapłańskie w 1969 roku. Był wikarym w Legnicy, Wrocławiu i Gryfowie Śląskim. 8 lat później zdecydował się wyjechać na misję.
- Najpierw trafiłem do Paryża na kilkumiesięczny kurs językowy, a później od razu do Górnej Wolty, jednego z najbiedniejszych państw świata - wspomina duchowny. - Szok przy pierwszym zetknięciu się z Czarnym Lądem jest olbrzymi. Bieda, brak wody i komary roznoszące malarię. Wielu misjonarzy nie radzi sobie z tym. Ja szybko przywykłem. Pamiętam, że jak wróciłem po 15 latach do Europy, to byłem zdziwiony, że człowiek może nie mieć biegunki. W Afryce ma się ją niemal co tydzień.

Prawdziwym skarbem, jaki odkrył w Afryce ksiądz Jan, byli ludzie. Otwarci, kontaktowi, szukający u duchownego także porad życiowych. Wciąż żyją nieobciążeni wynalazkami cywilizacyjnymi, które oddalają ludzi od siebie.
- Tam wciąż są bardzo silne nie tylko więzy rodzinne, ale klanowe. Po mszy świętej zawsze było wspólne biesiadowanie. Tego brakuje mi teraz w Polsce - mówi ksiądz Jan. - Misjonarze w Afryce bardzo zyskują w oczach Murzynów, kiedy zaczynają z nimi rozmawiać w ich języku. Nieważne, że go kaleczą i mówią nieskładnie. Ważne, że wykazują chęci. To wystarcza. Czasami przekomarzałem się z nimi, kiedy chcieli uzyskać moją poradę, że przecież różnię się od nich kolorem skóry. Oni tylko machali na to ręką i dopytywali dalej.

Ksiądz Jan bardzo ożywił wieś. - Jest osobowością, duchownym, który od razu zyskał nasz autorytet - mówi Robert Duma, mieszkaniec Gorzanowa. - Kiedy walczyliśmy o zachowanie naszej podstawówki, wspierał nas. On także zrozumiał od razu, że szkoła dla wsi to coś więcej niż tylko budynek, lekcje i nauczyciele. Chyba przez to, że był przez 30 lat misjonarzem, widać w nim taką otwartość i cierpliwość wobec ludzi. Tym od razu zjednuje sobie wiernych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska