Rzecz działa się w 2013 roku w więzieniu przy ul. Kleczkowskiej. Została ujawniona gdy więzień - odsiadujący wyrok m.in. za oszustwo, kradzież z włamaniem, kradzież i tzw. "kradzież rozbójniczą" - zaczął wydzwaniać do przełożonych swojej byłej ukochanej. Sam później mówił, że żyli w konkubinacie.
Opowiadał o pieniądzach jakie przelewała ze swojego konta członkom jego rodziny, o telefonie przemyconym do celi czy o częstych spotkaniach w jej gabinecie w więzieniu. Pani kapitan pobierała więźnia z celi pod pretekstem prowadzenia z nim rozmów służbowych. A tak na prawdę robiła to "w celu swobodnego z nim przebywania" - napisał autor aktu oskarżenia w tej sprawie. Co więcej, pani kapitan miała manipulować w dokumentacji dotyczącej więźnia. Usunęła niekorzystną dla niego opinię psychologiczną z więziennego komputera.
Jak zaczęła się ta znajomość? Tego do końca nie wiemy. On wspominał, że poznali się gdy był jeszcze na wolności, a było to na dyskotece. Ona nie mówi nic. Gdy jesienią 2013 jego przewieziono do więzienia na Opolszczyźnie zaczął wydzwaniać do jej przełożonych i wszystko ujawnił. Dzwonił też do niej samej.
Pani kapitan przyznała się do winy. Odmówiła składania wyjaśnień i złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Uzgodniła rok więzienia w zawieszeniu i 800 złotych grzywny. Dziś sąd zajął się tą sprawą. Oskarżona nie przyszła na rozprawę. Złożyła tylko wniosek o utajnienie procesu. Z powodów osobistych. Sąd wyprosił więc media. A niedługo potem wydał wyrok. Jest nieprawomocny i teoretycznie można złożyć apelację, ale raczej nic takiego się nie wydarzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?