Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławscy policjanci wystawiają pięć razy mniej mandatów!

Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Marcin Makowka
Wrocławscy policjanci wystawiają pięć razy mniej mandatów niż jeszcze tydzień temu. Większość przyłapanych na przekroczeniu przepisów kierowców zostaje jedynie pouczona. To forma ogólnopolskiego protestu. Jeśli funkcjonariusze nie dostaną dużej podwyżki, to od sierpnia protest przybierze formę strajku włoskiego.

Nasz redakcyjny kolega zagapił się i wszedł na jezdnię na czerwonym świetle. Przywołany do porządku przez policjantów, uniknął mandatu. „Oni chyba strajkują” - stwierdził po powrocie do redakcji.

Sprawdziliśmy. W miniony wtorek, w pierwszy dzień ogólnopolskiego protestu policjantów, we Wrocławiu wystawiono zaledwie 22 mandaty, a stu kierowców pouczono, że złamali przepisy. Dla porównania - dzień wcześniej, kiedy protestu nie było, mandatami ukarano 102 osoby, a pouczeń było 19. Jak widać, proporcje się odwróciły - to dowód na to, że wrocławscy funkcjonariusze uczestniczą w proteście.

Zgodnie ze scenariuszem akcji protestacyjnej mandaty wystawiane są za najpoważniejsze wykroczenia - drogowym piratom czy sprawcom kradzieży. Natomiast w przypadku niewielkiego przekroczenia autem dozwolonej prędkości usłyszymy reprymendę od policjanta.

Czego domagają się protestujący funkcjonariusze? Przede wszystkim „odmrożenia” wynagrodzeń. Ich pensje nie były waloryzowane od 2009 r. Kolejny ważny postulat to emerytury. Funkcjonariusze chcą powrotu do systemu, który obowiązywał przed 2013 r. Wtedy już po 15 latach służby policjant mógł przejść na emeryturę, otrzymywał 40 proc. swojej pensji.

- Dziś byłoby to średnio 1200 zł - zauważa Piotr Malon, szef policyjnych związków zawodowych we Wrocławiu.

Co dalej? Związkowcy zapowiadają zaostrzenie akcji, jeśli do 1 sierpnia rząd nie przystąpi do negocjacji. Strajk włoski ma polegać na tym, że funkcjonariusze każdą czynność będą wykonywali długo i niezwykle skrupulatnie. To może oznaczać znaczny spadek efektywności pracy policji.

- Po co ten protest? Jeśli nic się nie zmieni, policjanci będą odchodzić ze służby – mówi Piotr Malon, szef policyjnych związków zawodowych na Dolnym Śląsku. Już dziś brakuje policjantów, szczególnie w służbach odpowiedzialnych za patrolowanie ulic.

Od dziewięciu lat nie było waloryzacji płac, więc nic dziwnego, że pojawia się frustracja. Policjanci psioczą i odgrażają się, że gdzie indziej dostaną wyższe pensje, będą pracować w lepszych warunkach.

– Sam mówiłem wiceministrowi spraw wewnętrznych Jarosławowi Zielińskiemu, że na Dolnym Śląsku są problemy, bo brakuje policjantów - mówi Piotr Malon. – Zwłaszcza na terenach przygranicznych, gdzie można znaleźć atrakcyjniejszą pracę w tamtejszych fabrykach. Dziś ten problem jest w całym kraju.

I dodaje: – Musimy przyjmować do policji każdego, kto się zgłosi, bo nie ma wyboru. Problem jest tak duży, że funkcjonariusze służb kryminalnych i dochodzeniowych są wysyłani na patrole.

Dziś pierwsza pensja policjanta, zaraz po przyjęciu do służby, to 1600 zł „na rękę”. Po półrocznym przeszkoleniu suma ta rośnie do 2200 zł.

Resort spraw wewnętrznych zapowiada podwyżki – wynagrodzenie wzrośnie do 2400 zł. Czy to na tyle atrakcyjna oferta, żeby przyciągnęła do służby najlepszych kandydatów?

Relację związkowca o problemach kadrowych potwierdzają dokumenty, jakie docierają do nas z policji. Pod koniec czerwca wszystkie jednostki we Wrocławiu dostały pismo z prośbą o oddelegowanie policjantów do pełnienia służby w oddziałach prewencji Komendy Wojewódzkiej.

Kilka dni temu zastępca komendanta wojewódzkiego zarządził, żeby do służb patrolowych kierować policjantów opiekujących się pomieszczeniami dla zatrzymanych, jeśli akurat nikogo tam nie ma.

Jak to często w policji bywa, uzasadnieniem tego polecenia jest statystyka. Obsługa policyjnych aresztów ma być kierowana do służb patrolowych „w celu prawidłowej realizacji miernika nr 10 – liczba bezwzględna policjantów skierowanych do służby patrolowej i obchodowej”. Tak czy siak to sygnał, że funkcjonariuszy brakuje.

– Są na Dolnym Śląsku miejsca, w których dzielnicowy obsługuje po kilka rewirów a do służby patrolowej wpisywani są nawet komendanci jednostek – opowiada nam jeden z funkcjonariuszy.

– Jeśli nic się nie zmieni, to policjanci będą odchodzić ze służby i problem braku kadr powiększy się. Nawet jeśli na ich miejsce uda się kogoś przyjąć, to minie czas zanim nowi nabiorą doświadczenia – zauważa Piotr Malon.

Protestujący chcą też zmian zasad przechodzenia na emeryturę. Przed 2013 r. funkcjonariusz mógł przejść na emeryturę już po 15 latach pracy. Dostawał wtedy 40 proc. uposażenia.

Teraz są dwa warunki, które trzeba spełnić, by przejść na emeryturę: 25 lat służby i osiągnięcie 55. roku życia.
– Po 25 latach policjant jest wyeksploatowany. Policjanci na co dzień stykają się z sytuacjami, w których inni ludzie odwracają głowę, np. wypadki, śmierć. To służba w ciężkich warunkach: duża presja, stres, dyscyplina, mobilność – przekonuje Piotr Malon.

I kończy: – Jesteśmy gotowi do kompromisu. Ale do tego potrzeba rozmów. A telefon ze strony rządowej milczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska