Wrocław: Zaczynają się masowe zwolnienia z powodu epidemii

W marcu dwóch pracodawców z Wrocławia w ramach zwolnień grupowych pozbyło się łącznie 27 osób. Już w kwietniu do wrocławskiego urzędu pracy wpłynęło od jednego tylko zakładu pracy zawiadomienie o zamiarze grupowego zwolnienia 160 osób. To efekty trwającego stanu epidemii i kryzysu gospodarczego.

Jak przyznaje Maciej Sałdacz, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy we Wrocławiu (ma on w swoim zasięgu Wrocław i powiat wrocławski), urzędnicy spodziewają się, że w kwietniu liczba zwalnianych grupowo pracowników wzrośnie.

Zwiększa się również liczba rejestrowanych przez urząd bezrobotnych. W pierwszej połowie marca przybyło ich około 400. Później, po rozpoczęciu wyłącznie elektronicznej rejestracji od 16 marca, nadal tygodniowo rejestrowało się około 200 osób. A w ciągu ostatniego tygodnia, od 30 marca do 5 kwietnia, wpłynęło aż 375 zgłoszeń.

Jak tłumaczy Sałdacz, taki przyrost nie jest jeszcze dramatyczny, ale zdecydowanie pokazuje tendencję wzrostową, która prawdopodobnie jeszcze nasili się w najbliższym czasie.

Mateusz Żydek z agencji zatrudnienia Randstad wyjaśnia, że jeszcze przed epidemią utraty zatrudnienia obawiał się zaledwie co dziesiąty pracownik. Obecnie aż 4 na 10 zatrudnionych boi się zwolnienia. - Zapotrzebowanie na pracowników, patrząc na cały rynek, zmniejszyło się. Duża część firm, szczególnie tych, które dotknęły ograniczenia w działalności, wstrzymała rekrutacje pracowników – mówi Żydek.

Randstad już otrzymuje informacje o redukcji zatrudnienia w wielu sektorach. W najtrudniejszej sytuacji są lub w najbliższym czasie będą pracujący w turystyce, hotelarstwie i gastronomia oraz w handlu niespożywczym.

Łącznie do powiatowych urzędów pracy na Dolnym Śląsku w marcu przedsiębiorstwa zgłosiły, że w wyniku zwolnień grupowych pracę straci 865 osób. W pierwszym tygodniu kwietnia do zwolnień grupowych jest 207 osób. Zwalniać będą firmy z branży produkcyjnej, rozrywkowej, bankowości, telekomunikacji i usług.

Tak złe nastroje wśród pracowników jak obecnie, były ostatnio 10 lat temu. Z raportu Randstad wynika, że jeśli wszyscy, którzy obawiają się utraty pracy, faktycznie ją stracą, przybędzie w Polsce 3,64 mln bezrobotnych.

Z kolei Personnel Service specjalizujący się w zatrudnianiu w Polsce Ukraińców przywołuje badania przeprowadzone dla związku Pracodawców Rzeczypospolitej Polskiej. Wynika z nich, że w marcu zwolnienia z powodu stanu epidemii przeprowadziło około 30 procent firm. - W kolejnych trzech miesiącach redukcje planują aż 2 firmy na 3. To ogromna skala, która według nas może doprowadzić do tego, że pracę straci nawet 2 mln pracowników – podkreśla Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service.

- Największe znaczenie dla gospodarki mają obecnie szacunki epidemiologów, bo przyszła sytuacja ekonomiczna pracowników i pracodawców zależy w dużej mierze od czasu trwania ograniczeń w działalności oraz ewentualnego zaostrzania obostrzeń – zaznacza Mateusz Żydek.

W tym krytycznym dla wielu pracowników czasie kilka sektorów jednak zwiększa zatrudnienie, chociaż, jak podkreśla Mateusz Żydek, prawdopodobnie tylko okresowo. Pracowników teraz potrzebują w handlu spożywczym, transporcie, logistyce, branży farmaceutycznej i firmach produkujących żywność i środki czystości.

MASKI, ŚRODKI DO DEZYNFEKCJI I INNE PRODUKTY PROFILAKTYCZNE PRZECIWKO WIRUSOM I BAKTERIOM >> Sprawdź w naszym sklepie <<